Przyszłość gier piłkarskich. Czy UFL lub FIFA od 2K będą w stanie zagrozić EA Sports FC?

Czy Electronic Arts jest zagrożone na swoim fotelu lidera gier piłkarskich? Na horyzoncie pojawiła się nowa konkurencja, a branżę zdominowała dyskusja o tym, czy EA Sports FC może wpaść w tarapaty.

Monopol Electronic Arts

Niektórzy weterani gier piłkarskich pamiętają jeszcze czasy, kiedy z serią FIFA rywalizował Pro Evolution Soccer. Regularnie słyszało się opinie, że PES to najlepsza gra piłkarska na rynku, a FIFA to produkcja zbyt zręcznościowa i casualowa. Wśród graczy toczyły się istne wojny o to, która z gier jest lepsza i zasługuje na miano tej wybitnej. Konami ostatecznie odpadło z tej rywalizacji, a na rynku gier piłkarskich zostało tylko Electronic Arts

Reklama

Monopol to oczywiście nigdy nie jest sytuacja korzystna dla konsumenta. Gracze mogli narzekać, krytykować, domagać się drastycznych zmian i większego ryzyka, ale Electronic Arts mogło robić niemal wszystko. FIFA z roku na rok rosła w siłę, urosła do kolosalnej marki i pod pewnymi względami przypominało Call of Duty. Chociaż Activision nigdy nie dotarło do takiego poziomu pay-to-win w swoich produkcjach, obaj wydawcy regularnie korzystali z faktu, że fani ich najpopularniejszych tytułów nie mają żadnych alternatyw. 

Najlepiej po Electronic Arts widać to w tym roku, w roku EA Sports FC 24, pierwszej odsłony po rozstaniu z Międzynarodową Federacją Piłki Nożnej. EA podjęło ogromne ryzyko i na razie największe konsekwencje zdaje się ponosić konsument. W oczach weteranów jest to jedna z najgorszych części w historii serii, gameplay znacząco się nie zmienia, a monetyzacja dotarła do poziomu, jakiego nigdy do tej pory nie widzieliśmy. Doszliśmy do sytuacji, w której za pojedynczą paczkę pełną losowych zawodników płacimy nawet 200 złotych. Nie trudno się w rezultacie domyślić, że po tak burzliwym i kontrowersyjnym roku w wykonaniu Electronic Arts wiele osób rozgląda się za alternatywą.

EFootball, FIFA 2K i UFL

Najszybciej z tej trójki można omówić eFootball, które zadebiutowało we wrześniu 2021 roku, cały czas dostaje regularne aktualizacje, ale nie zdołało przebić się jeszcze do większej grupy graczy. Premiera gry była ogromną porażką, został po niej duży niesmak i do teraz nawet same oceny na Steamie odzwierciedlają przeciętną formę nowego PES-a. Electronic Arts w swoim monopolu trwa więc niezmiennie, mimo pełnego niegdyś oczekiwań powrotu Pro Evolution Soccer. 

Dyskusja na temat potencjalnej konkurencji dla EA Sports FC nabrała jednak kolorów dopiero po rozpoczęciu plotek o potencjalnym zaangażowaniu 2K w nową odsłonę serii FIFA. Licencja miała trafić podobno do 2K Games odpowiedzialnego za wiele gier sportowych, w tym najpopularniejszego NBA 2K. Pod koniec maja mówiło się nawet, że FIFA 2K25 miałaby zadebiutować jeszcze w tym roku, ale sugestie te lepiej traktować z przymrużeniem oka. 

Dużo bardziej realną konkurencją dla EA Sports FC jest w rezultacie UFL, które niedawno dostępne było do ogrania w ramach otwartych beta testów. Deweloper Strikerz prowadzi dosyć otwartą komunikację z fanami gier sportowych i szybko udostępniono im pierwszych fragment gry. Twórcy mają jeszcze przed sobą mnóstwo roboty i trudno UFL bezpośrednio porównywać do EA Sports FC, ale większa konkurencja na pewno nie zaszkodzi graczom.

Siła nowej konkurencji

Jeżeli poważnie traktujemy plotki o partnerstwie 2K i FIFA, gracze mogą wpaść z deszczu pod rynnę. Doświadczeni gracze NBA 2K wiedzą doskonale, że monetyzacja w tej serii jest pod pewnymi względami nawet gorsza niż w EA Sports FC. Gry są drogie, mikropłatności jeszcze droższe, a siłę naszej drużyny można przeliczyć bezpośrednio na złotówki. Wiele sceptyków uważa więc, że 2K może do kwestii monetyzacji podejść nawet gorzej niż EA. 

Prawdopodobnie dużo będzie zależeć od popularności potencjalnej gry 2K. Jeżeli gameplay nie zachęci weteranów gier piłkarskich, nie uratuje jej prawdopodobnie nawet bardziej przystępna monetyzacja i wszyscy będą dalej narzekać na bardziej dopracowane EA Sports FC. Na korzyść 2K znacząco działa ponadto fakt, że będą mogli dalej wydawać gry pod marką FIFA, którą przez długie lata rozwijało EA. Wiele casualowych odbiorców może nie wiedzieć nic o całym zamieszaniu za kulisami i widząc Fifę na półce, wybrać ją ponad EA Sports FC. 

UFL zaliczyło z kolei ostatnio bardzo udane otwarte beta testy, które są doskonałym świadectwem tego, że gracze są spragnieni alternatywy do produktu Electronic Arts. W zaledwie jeden weekend betę ograło 1,3 miliona osób i wiele z nich pozytywnie wypowiadało się na temat niektórych mechanik. Ciepło wypowiadano się chociażby na temat gry w defensywie, szczególnie w kontraście do EA Sports FC 24. Strikerz ewidentnie wie, co robi, szybko otworzyło się na fanów gatunku i jeżeli utrzymają ten stały kontakt z graczami, możemy zobaczyć bardzo ciekawy efekt współpracy pomiędzy deweloperami a weteranami gier piłkarskich. 

Po UFL widać jednak również, że nie możemy od pierwszych prób Strikerz czy 2K oczekiwać produktu, który będzie od razu rywalizował z EA Sports FC. Gameplay gry Electronic Arts może zdaniem niektórych pozostawiać trochę do życzenia, ale wciąż pracują nad tym doświadczeni deweloperzy zaznajomieni od lat z tym gatunkiem. EA może pochwalić się również bardzo obszernym “menu contentem", czyli wszelkimi wyzwaniami SBC, Battle Passami czy rynkiem transferowym. Jest to ogromny atut EA Sports FC, z którym bardzo ciężko będzie rywalizować. 

Potencjalnie nadchodzą w rezultacie bardzo obiecujące czasy dla fanów gier sportowych, które mogą namieszać nieco w planach na przyszłość Electronic Arts. Gracze powinni jednak uzbroić się w cierpliwość, poczekać na oficjalne potwierdzenia i nie skreślać nowej gry zaraz po jej premierze, ponieważ nie dorasta jeszcze do produktu EA.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy