Producenci i wydawcy gier wideo stracą krocie po wycofaniu się z Rosji
Wycofanie się firm z branży gier wideo z Rosji to problem nie tylko dla rosyjskich graczy, ale także dla tychże firm.
To spodziewany obrót spraw. Rosja stanowiła dla producentów i wydawców gier wideo bardzo duży rynek zbytu. Wiadomo było, że firmy, które zdecydowały się z niego wycofać po inwazji Władimira Putina na Ukrainę (a jest to całkiem pokaźna lista), będą musiały liczyć się ze stratami. O jak dużych kwotach może być mowa, sprawdzili analitycy.
Serwis GamesIndustry przedstawił szacunki analityków z firmy IDG Consulting. Według ich raportu, rynek rosyjski w ubiegłym roku osiągnął wartość 3,4 mld dolarów, z czego 1,4 mld stanowił segment gier mobilnych; 1,2 mld segment gier pecetowych; a 864 mln wygenerowały gry konsolowe (zdecydowanie ponad połowa to sprzedaż cyfrowa). Rosja była szóstym największym rynkiem w Europie i piętnastym na świecie. Właśnie, była.
Jak się to ma do światowego rynku gier wideo? Jego wartość eksperci z IDG Consulting oszacowali na 51,5 mld dolarów. To daje ogólny obraz sytuacji i pokazuje skalę spadków, z jakimi będą się musieli liczyć producenci i wydawcy gier wideo. Jednak ostateczne straty będą zależne od tego, o jakich tytułach mówimy.
Zdecydowanie mniej spadek sprzedaży odczują np. twórcy strzelanek wojennych, w których naszym głównym wrogiem są Rosjanie, a dużo bardziej bolesny będzie ten, który dotknie np. Rockstar czy CD Projekt RED. Grand Theft Auto V było trzecią najpopularniejszą grą w Rosji na platformie Steam. Obecnie Rosjanie mogą zapomnieć o zabawie w GTA Online. Wiedźmin 3: Dziki Gon także jest bardzo popularną produkcją wśród rosyjskich graczy.
Swoją drogą, Rosjanie na wycofywanie ich ulubionych tytułów reagują alergicznie, np. bombardując ich recenzje na Steamie czy Metacriticu. Mówi się, że rosyjski rząd rozważa zalegalizowanie w tym kraju piractwa, tak aby gracze mogli legalnie bawić się przy wycofanych grach. Co z tego ostatecznie wyjdzie, pokażą prawdopodobnie najbliższe tygodnie.