O problemach japońskich producentów gier słów kilka

O tym, że w ostatnim czasie typowo japońskie produkcje znajdują się w trudnym położeniu, nie trzeba chyba nikomu przypominać. Ze sporymi kłopotami nie borykają się już małe, nieznane studia deweloperskie, ale także doświadczone firmy ze sporym dorobkiem.

Jednym z przykładów niech będzie Platinum Games. Studio odpowiedzialne za takie gry, jak Bayonetta czy MadWorld, w dosyć krótkim czasie stało się popularne i osiągnęło całkiem spory sukces. Jednak jak twierdzą jej przedstawiciele, nie przekłada się to jednak na samą sprzedaż.

Platinum Games udało się znaleźć odpowiednią niszę. Jeśli chodzi o produkcje z gatunku gier akcji, które z wyczuciem smaku wykorzystują przemoc, firma Tatsuyi Minamiego wręcz nie ma sobie równych. Niestety, pomimo tego, że pracownicy studia Platinum Games są świetnymi specjalistami i doskonale radzą sobie na poziomie projektowania i tworzenia, okazuje się, iż z przekuwaniem ich umiejętności na czysty zysk w postaci pieniędzy idzie już nieco gorzej. Posiadanie odpowiednio sporej liczby lojalnych fanów może być powodem do dumy, pomagać w promocji, ale w ostatecznym rozrachunku nie ułatwi twardych negocjacji z bankiem.

Reklama

Dziennikarze serwisu Polygon mieli niedawno okazję spotkać się i porozmawiać z Minamim, który osobiście odpowiedzialny jest za produkcje takich hitów, jak choćby Vanquish czy MadWorld. Jego studio tworzy jedne z najciekawszych tytułów na obecnej generacji konsol. Z doświadczenia jednak wiemy, że produkowanie rewelacyjnych gier nie jest jeszcze gwarancją sukcesu. To już nie wystarcza. W natłoku tylu wydawanych co miesiąc nowych gier (zarówno w wersjach tradycyjnych, jak i cyfrowych) bez odpowiedniej strategii łatwo zginąć. Minami zdaje sobie z tego sprawę i pomimo tak ciepłego przyjęcia jego produkcji ze strony recenzentów i graczy na całym świecie, jest pełen obaw o to, czy jego następnym przedsięwzięciom uda się odnieść komercyjny sukces.

Minami mówi, że w tym momencie największym wyzwaniem dla Platinum Games jest znalezienie nowego zajęcia dla zatrudnionego zespołu. Poproszony o ocenę postępów, jakie osiągnął team deweloperski na przestrzeni ostatnich pięciu lat, Minami bez wahania przyznaje mu najwyższą możliwą notę, która jest jednoznaczna z wybitnymi osiągnięciami.

"Zespół Platinum Games pracuje naprawdę bardzo ciężko. Doskonale wywiązuje się ze swoich obowiązków. Wypuszczając na rynek kolejne wysokiej jakości produkty wykonuje jednocześnie kawał dobrej roboty" - powiedział Minami.

Od strony biznesowej, szef Platinum Games, niestety, nie wypowiada się już tak entuzjastycznie. "Niezależnie od tego, jakie założenia obierzmy sobie przy sprzedaży danego tytułu, myślę, że generalnie przychody można z pełną odpowiedzialnością ocenić jako przeciętne, góra dobre" - dodaje Minami.

Jeden z flagowych produktów studia, gra Bayonetta, która wydawana została na Xboksa 360 oraz PlayStation 3, od momentu premiery w 2009 roku rozeszła się w nakładzie ponad miliona sztuk. Chociaż tytuł ten uznawany jest za najbardziej udany produkt w całym portfolio dewelopera (nie biorąc pod uwagę wyników Metal Gear Solid: Revengeance), to w dużym stopniu trafił wyłącznie do wąskiej grupki zapaleńców, namiętnych fanów. Szef Platinum Games uważa, że przy planowaniu premiery gry popełniono sporo błędów, poczynając od daty debiutu, a kończąc na kampanii marketingowej.

Minami wie, że studio Platinum Games może odnieść spektakularny sukces. Jednak, aby tego dokonać, musi przede wszystkim wykonać dwie istotne sprawy, które związane są z modyfikacją procesu produkcji i rozwoju gier na platformy następnej generacji. Główne zmiany mają obejmować skorzystanie z dobrodziejstw outsourcingu oraz przywiązanie większej uwagi do oczekiwań współczesnych graczy.

"Rozwijaliśmy się, będąc jednocześnie częścią wewnętrznego japońskiego rynku - wielu naszych pracowników miało do czynienia wyłącznie z krajowymi wydawcami, którzy zresztą również skupiali swoją uwagę na tym, co dzieję się na rodzimym podwórku. Aktualnie staramy się rozszerzać naszą działalność i skupiać bardziej na rynku zewnętrznym" - stwierdził Minami.

"Kiedy jednak zastanawiasz się nad tym, z czym tak naprawdę wiąże się sukces globalny, to jednym z najważniejszych jego składników okazuje się sprzedaż. Przydałoby się, żebyśmy mieli możliwość wpływania na ten istotny czynnik" - dodał szef Platinum Games.

Trudno nie zgodzić się ze słowami Minamiego. Od jakiegoś czasu japońscy producenci gier sprawiają wrażenie, jakby nie potrafili odnaleźć się we współczesnej branży. Podczas gdy jeszcze za czasów poprzedniej generacji konsol, triumfy świeciły produkcje wydawane właśnie przez wschodnich deweloperów. W końcu ten trend uległ diametralnej zmianie i aktualnie to zachód dyktuje warunki zabawy. Co mogą zrobić z tym m.in. japońskie studia? Trudno jednoznacznie określić. Na pewno muszą szybko coś wymyślić. Szkoda byłoby patrzeć, jak przez problemy z odpowiednim wypromowaniem swoich dzieł tak świetne teamy deweloperskie zaprzestawałyby wydawać kolejnych odsłon dobrze zapowiadających się serii (jak ma to miejsce m.in. z marką Bayonetta) lub co gorsza kończyły swoją działalność.

Miejmy nadzieje, że do tak skrajnej sytuacji nigdy nie dojdzie. Tymczasem przypomnijmy, że Platinum Games aktualnie pracuje nad dwoma grami - produkowaną z myślą o konsoli Nintendo Wii U drugą częścią Bayonetty oraz zupełnie nową marką z super bohaterami w rolach głównych o tytule Wonderful 101. Platinum Games zapewne trzyma jeszcze w zanadrzu kilka asów, ale ich ujawnienie uzależnione jest od wielu czynników, w tym m.in. od wielokrotnie wymienianych w tym tekście słupków sprzedażowych.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Bayonetta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy