Nowy gadżet Nintendo nie zadziała na śpiące pary?

Nintendo jest świetne w nakręcaniu szumu wśród graczy, którzy już i tak są nabuzowani wizją nadchodzącego Switcha 2, a teraz dostaną jeszcze gadżeciarski budzik.

Alarmo obudzi Was dźwiękami znanymi z gier, m.in. monet zbieranych przez Mario oraz odgłosami Pikmina. Kosztować będzie około 100 dolarów, a do tego... zadziała najlepiej jeśli sypiacie sami. Gdy internet o tym usłyszał - zwariował.

Budzik nakręca graczy z każdej strony - jest ekscentryczny, niepotrzebnie drogi, dziwaczny i jak się okazuje - ma swoje kaprysy. W dodatku informacje o nim pojawiły się w czasie, kiedy fani spodziewali się raczej oficjalnych informacji o Nintendo Switch. Uruchomiono przedsprzedaż i oczywiście zegarki błyskawicznie sie rozeszły. Niektórzy gracze próbują odsprzedać teraz gadżet za zawyżone ceny - czasem nawet za dwukrotność ceny nominalnej.

Reklama

Ale najzabawniejszy w całym tym zamieszaniu jest fakt, że budzik nie radzi sobie zbyt dobrze gdy ma do czynienia z parą. Sensor, który wyłączy alarm w momencie gdy wstaniemy z łóżka ma problem z rozróżnieniem kiedy ma do czynienia z dwiema osobami. Nie potrafi wykryć jednej, konkretnej osoby, więc przy kilku śpiących w tym samym łóżku w zasięgu czujnika, alarm wyłączy się gdy jedna z nich wstanie, ale odpali się znowu jak tylko wykryje, że w łóżku nadal ktoś jest. Wyłączy się całkowicie dopiero gdy wszyscy wstaną - czytamy w oficjalnej sekcji FAQ.

Brzmi ciekawie... z czym zgadza się wielu internautów, reagując na problemy budzika i inne kwestie z nim związane jak to internet potrafi najlepiej - memami:

W oficjalnej sekcji  Q&A projektanci budzika, Yosuke Tamori i Tetsuya Akama opisują jak powstał pomysł na ten oryginalny gadżet. Historia jego powstania ma aż cztery części i jeśli chcecie się z nimi zapoznać, na szczęście zostały przetłumaczone na angielski.

Pomysł zrodził się jako efekt poszukiwań nowej aplikacji na zaprojektowany przez firmę sensor ruchu. A dlaczego budzik nie zawiera żadnych dodatkowych elementów, związanych z grami? Bo twórcy nie chcieli zaburzać normalnych, codziennych czynności wokół snu, pchając do nich elementy gamifikacji. Był jednak jeden prototyp, który miał “zmuszać" użytkownika do wykonywania gestu jakby zegarek trzeba było uderzyć - i to w rytm wydawanych odgłosów. Niestety, jak widzimy, finalnie nie wszedł on do masowej produkcji.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy