Najciekawsze drugowojenne RTS-y i gry taktyczne - od Sudden Strike po Panzer General
Od swoich początków branża gier przedstawiała różną tematykę - w tym również tak tragiczne wydarzenia z naszej historii jak wielkie światowe konflikty, w tym II wojnę światową.
Robiono to na różne sposoby - oczywiście najpopularniejszymi były prawdopodobnie strzelanki z perspektywy pierwszej osoby, ale na tym temat się nie kończył. Bardzo popularne na przestrzeni lat były gry strategiczne, pozwalające poprowadzić do walki całe oddziały czy też pojedyncze jednostki. Wielu graczy ceniło sobie też gry taktyczne, w których pod naszą opiekę oddawano 4-5 żołnierzy, których zadaniem było wykonywanie różnych misji - robiąc przy tym możliwie jak najmniej zamieszania.
Sudden Strike to dość specyficzna gra z roku 2000, która łączy w sobie elementy gry strategicznej, jak również taktycznej symulacji wojennej. Była to jedna z pierwszych gier, które pozwalały na tworzenie bitew, w których udziało brało nawet do 1 000 jednostek jednocześnie - a co za tym idzie, mapy na których rozgrywane były misje również były niezwykle rozległe.
Grę cechowała także duża szczegółowość - i to zarówno jeśli chodzi o zachowanie jednostek, jak i elementy otoczenia. Mogliśmy nawet obserwować zmieniające się pory roku. Oczywiście nie zabrakło też np. możliwości ukrycia jednostek w budynkach czy pomiędzy drzewami. Co ciekawe, wiele elementów mapy można było zniszczyć, pozbawiając przeciwnika cennego schronienia.
W grze poprowadzić możemy wojska niemieckie, brytyjskie oraz rosyjskie, a pośród scenariuszy całkowicie zmyślonych znalazło się również miejsce dla wiernie odwzorowanych starć, które miały naprawdę miejsce. Gra pozwalała również na własnoręczne tworzenie misji.
Blitzkrieg, to kolejna strategia czasu rzeczywistego, w której poprowadzimy do boju wojska w ramach starć znanych z kart historii. Tutaj mówimy już o grze z 2003 roku, a co za tym idzie - na ekranie monitora zobaczymy trójwymiarowe jednostki, ale jeśli chodzi o samą mechanikę gry to jest ona całkiem podobna do tej z Sudden Strike. Otrzymujemy bowiem z góry określoną liczbę jednostek i nie mamy możliwości uzupełnić jej rezerw nowymi - albo poradzimy sobie z tym co mamy, albo misja kończy się porażką.
Z nowinek można wymienić w tym przypadku generator map oraz możliwość przejmowania porzuconego przez przeciwnika sprzętu. Mogliśmy też w pewnym stopniu wpływać na kształt pola walki, budując mosty, tworząc okopy, minując pole walki, jak również posiłkując się wsparciem z powietrza.
Brothers in Arms: Road to Hill 30 była dość nietypowym połączeniem strzelanki pierwszoosobowej z grą taktyczną. W grze wcielamy się w rolę sierżanta Matta Bakera, który nie tylko sam chwyta karabin w dłoń, ale też staje się dowódcą kilkuosobowego oddziału. Do swojej dyspozycji gracz ma zarówno broń palną jak i pojazdy wojskowe. Gra wyróżniała się dużymi mapami, opartymi o fotografie lotnicze prawdziwych obszarów, zmieniającymi się porami dnia i nocy oraz dynamiczną pogodą. Brothers in Arms doczekało się kilku kolejnych części, które usprawniono m.in. oddając do dyspozycji gracza przebudowany interfejs i specjalną mapę (a może raczej rzut kamery), które pozwalały na łatwiejsze wydawanie rozkazów członkom naszego oddziału.
Znów wracamy do roku 2000 i kolejnej gry, która łączyła w sobie cechy kilku gatunków. W Hidden and Dangerous mieliśmy okazję poprowadzić czteroosobowy oddział komandosów, oddelegowanych do przeprowadzenia najtrudniejszych misji, wymagających możliwie jak najmniej rzucającego się w oczy podejścia. Oczywiście każdą misję dało się przejść na zasadzie wejścia z drzwiami i framugą, ale znacznie lepszym i dającym większe szanse powodzenia było podejście bardziej skryte.
Trzeba było w niej łączyć umiejętności każdego z żołnierzy, z których każdy mógł mieć nieco inną specjalizację. Podobne były też założenia trybu multiplayer, który sprawiał, że gracze byli zmuszeni do współpracy ze sobą. Ponad to, gra pozwalała na wykorzystanie znajdujących się na mapie pojazdów i przedmiotów, można też było swobodnie przełączać się pomiędzy kilkoma dostępnymi wariantami kamery.
Jeśli napiszę, że Company of Heroes wyszła z rąk tego samego studia, które stworzyło chociażby serię Homeworld, to zapewne sam ten fakt już dość wiele wam powie. Mamy tu do czynienia ze strategią czasu rzeczywistego, luźno opartą o historię z kultowego filmu pod tym samym tytułem, w Polsce lepiej znanymi jako Kompania Braci. Podobnie jak film, grę otwiera kultowa scena desantu w Normandii.
Podobnie jak w przypadku Sudden Strike czy Blitzkrieg, tak i tu mamy do czynienia z mapami obfitującymi w elementy, które można było zniszczyć. Na graczach spore wrażenie robiła także całkiem dobrze radząca sobie inteligencja komputerowego przeciwnika.
I tak dotarliśmy do najbardziej chyba znanego reprezentanta gatunku drugowojennych gier taktycznych, w których pod swoją komendę obejmowaliśmy kilkuosobowy oddział. W Commandosie całość widoczna była w rzucie izometrycznym, każdy z wojaków dysponował innym osprzętem, uzbrojeniem i specjalizacją, a kluczem do wygranej było umiejętne połączenie wszystkich tych elementów i poprowadzenie członków oddziału w taki sposób, by nie zwracali oni na siebie uwagi. Ciekawym pomysłem twórców było zastosowanie “pola widzenia" przeciwników - trzeba było więc tak planować kolejne kroki naszych żołnierzy, by żaden z nich nie wszedł w zasięg wzroku przeciwnika - inaczej ten albo zaczynał strzelać, albo wszczynał alarm.
Kolejna strategia, tym razem z roku 2004. W ramach gry otrzymujemy 25 misji, luźno czerpiących z wydarzeń II Wojny Światowej. Twórcy z ukraińskiego studia Best Way starali się w niej jak najlepiej odwzorować tereny, na których toczył się konflikt - nie zabrakło oczywiście możliwości wpływania na wygląd i destrukcję otoczenia. Miało to spory wpływ na samą rozgrywkę, bo skutecznie oddany strzał pozwalał na przykład wyeliminować wrogi czołg przez jego unieruchomienie. Z drugiej strony, wyzwaniem dla gracza była nieprzeciętna inteligencja przeciwnika, który był w stanie budować formacje bojowe i szukać osłon. Gra ta doczekała się wydanego trzy lata później nieoficjalnego sequela, zatytułowanego Men of War.
Pisząc o drugowojennych grach strategicznych nie sposób pominąć serię Panzer General. Sięgająca korzeniami pierwszej połowy lat 90. XX. wieku może bardziej pasuje do kącika gier retro, ale z drugiej strony jeszcze w 2019 roku zapowiedziano kolejną odsłonę. Panzer General to jedna z niewielu gier, która pozwalała dowodzić jedynie jednostkami walczącymi po stronie III Rzeszy. Do tego rozgrywka jest podzielona na tury, a mapa - na heksagonalne (sześcioboczne) pola.
Kluczem do sukcesu jest tutaj osiągnięcie postawionego przed nami celu w z góry założonej liczbie tur, które gra przyznaje nam biorąc pod uwagę wybrany poziom trudności. Gra ta już w 1994 roku oferowała zmienne warunki pogodowe oraz brała pod uwagę ukształtowanie terenu, które miało wpływ na poruszanie się jednostek. Wygrywając kolejne starcia zdobywaliśmy natomiast punkty prestiżu, które w kolejnych misjach mogliśmy wymieniać na dodatkowe jednostki. Gra oferowała także, bardzo popularny w latach 90 uw. tryb “hot seat", w którym kilku graczy mogło bawić się przed jednym komputerem, na zmianę dokonując swoich posunięć.