Kontynuacja potężnej fali zwolnień w Microsofcie. Co poszło nie tak?

Branża elektronicznej rozrywki od jakiegoś czasu przeżywa trudny okres. W ostatnich latach świat obiegają doniesienia o masowych zwolnieniach w wielu firmach. Ciężka sytuacja nie omija nawet największych i najbardziej rozpoznawalnych koncernów technologicznych. Microsoft, jedno z największych przedsiębiorstw na światowym rynku, również nie ustrzegł się cięć, które znacząco wpływają na sektor gamingowy, ale nie tylko.

Kolejna fala zwolnień w Microsofcie

Według najnowszych doniesień Microsoft przeprowadził kolejną rundę zwolnień obejmującą pracowników działów związanych z grami, bezpieczeństwem oraz sprzedażą. Chociaż szczegóły na temat liczby zwolnionych pracowników pozostają niejasne, sytuacja ta nie jest incydentalna. Już na początku 2024 roku Gigant z Redmond ogłosił redukcję 1 900 stanowisk w dziale Xbox, co dotknęło także pracowników z przejętych wcześniej studiów deweloperskich, w tym m.in. Activision Blizzard i ZeniMax.

Reklama

Wrzesień 2024 roku przyniósł nowe cięcia - tym razem ze stanowiskami pożegnało się 650 osób z działów korporacyjnych oraz ze wsparcia technicznego Activision Blizzard. Warto zauważyć, że wiele z tych decyzji zbiegło się w czasie z kluczowymi wydarzeniami, jak przejęcia dużych wydawców czy wzrost wartości Microsoftu na rynku. W styczniu amerykańska firma osiągnęła rekordową wycenę rynkową na poziomie 3 bilionów dolarów, co dodatkowo podsyciło kontrowersje związane z redukcją zatrudnienia.

Duże przejęcia ograniczają stabilność?

Redukcje w Microsoft budzą szczególne emocje z uwagi na ostatnie, głośne przejęcia, w tym Bethesdy i Activision Blizzard. Transakcje te, kosztowały miliardy dolarów, miały na celu wzmocnienie pozycji marki Xbox na rynku gier, a tymczasem doprowadziły do znacznych redukcji zatrudnieni i anulowania projektów, np. Project Odyssey - tajemniczej gry survivalowej od Blizzard Entertainment.

Fala zwolnień dotknęła również deweloperów wysokobudżetowych gier (tzw. AAA), jak Sledgehammer Games czy Toys for Bob, a także zespoły odpowiedzialne za obsługę klienta w Blizzardzie. To, co miało być okazją do rozwoju, w wielu przypadkach okazało się początkiem kryzysu.

Problemy w branży gier

Zwolnienia w Microsofcie i innych firmach gamingowych, jak IllFonic czy People Can Fly, wskazują na głębsze problemy trapiące branżę. Często mówi się o nadmiernym inwestowaniu w rozwój, presji na coraz szybsze wydawanie gier czy rozbieżności między oczekiwaniami inwestorów a realiami tworzenia gier.

Przykładem takiej sytuacji może być Suicide Squad: Kill the Justice League, która, chociaż długo oczekiwana przez fanów, spotkała się z mieszanymi recenzjami. Jej słabe przyjęcie stało się powodem kolejnych zwolnień w Rocksteady, firmie odpowiedzialnej za produkcję.

Czy dla branży gier jest jeszcze nadzieja?

Zwolnienia w Microsofcie nie mają związku wyłącznie z aspektem ekonomicznym, to także ważny sygnał ostrzegawczy dla całej branży. Podczas gdy giganci, jak Microsoft, koncentrują się na optymalizacji kosztów, w tle rodzą się pytania o stabilność zatrudnienia, przyszłość kreatywności w grach i odpowiedzialność korporacyjną.

Najbliższe lata zarówno dla twórców gier, jak i samych graczy, będą czasem zmian. Kluczowe pytaniem pozostaje, czy wielkie korporacje znajdą sposób na zrównoważenie rozwoju technologicznego z potrzebami ludzi, którzy stoją za każdym pikselem popularnych wirtualnych światów?

Microsoft, który od lat dąży do dominacji na rynku gier wpadł w pętle paradoksu swojej potęgi. Z jednej strony spektakularne przejęcia i rekordowe zyski, z drugiej - masowe zwolnienia i problemy z realizacją ambitnych planów. Jak potoczą się losy jednego z gigantów oraz całej branży? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Na razie potrzebny odpowiedzialny plan ratunkowy, który zapewni stabilną przyszłość na kolejne lata.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Microsoft | Xbox
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy