Gry przejmują kinematografię. Nie jest to trend ostatnich lat

Kinematografia od wielu lat czerpie dużo inspiracji od twórców gier wideo. Dzieje się tak, gdyż przy tworzeniu wirtualnej rozrywki udział bierze wielu znakomitych twórców. Przez ostatnie trzy dekady dokonano wiele adaptacji filmowych czy serialowych. W tym tekście opowiemy o najważniejszych z nich. Początek połączenia gier wideo oraz filmu sięga 1993 roku.

Gry wideo źródłem inspiracji dla filmowców

Często zapominamy o tym, że grami wideo nie zajmują się wyłącznie programiści, ludzie od grafiki czy fizyki danej produkcji. W fabularnych tytułach bardzo ważny, o ile nie najważniejszym elementem jest dobrze napisana historia, bohaterowie z ciekawym charakterem i dialogi pomiędzy nimi, które bardzo mocno zapadają w pamięć na lata. Sztandarowym przykładem serii gier wideo, w których fabuła odegrała kluczową rolę jest Grand Theft Auto.

Popularna seria tworzona przez studio Rockstar Games imponuje właśnie przede wszystkim nietuzinkową fabułą i błyskotliwymi dialogami między postaciami. Seria ta trwa do dziś i jest jedną z najbardziej legendarną w dziejach gamingu, a GTA 6, która ma pojawić się już w przyszłym roku na konsole nowej generacji. Jest to z całą pewnością jeden z najbardziej oczekiwanych tytułów ostatnich lat.

Reklama

Jednak co ciekawe, żadna część GTA do tej pory nie doczekała się adaptacji filmowej czy serialu opartego o gry Rockstara. Oczywiście droga do zekranizowania nie jest zamknięta i absolutnie nie jest wykluczone, że do takiego działania dojdzie w przyszłości. Szczególnie, że wśród twórców filmowych można zauważyć trend, który wskazuje na otwarcie się środowiska filmowego na adaptacje gier wideo. Warto zaznaczyć, że w tym przypadku nie możemy mówić, iż jest to coś nowego. Gaming w kinie jest widoczny od ponad trzech dekad. Wszystko zaczęło się od słynnego hydraulika.

Mario Bros. rozpoczął gamingowy prąd w kinie

Dokładnie 28 maja 1993 roku do kin trafił film Super Mario Bros. w reżyserii duetu Annabel Jankel oraz Rocky Morton. Produkcja z gatunku science-ficition opowiadała o tytułowych braciach włoskiego pochodzenia, którzy wprost z Brooklynu, gdzie się osiedlili, przemierzają do równoległego świata, by uratować archeolożkę o imieniu Daisy, która została porwana przez króla Koopę.

Był to pierwszy w historii film pełnometrażowy oparty na grze wideo, choć sama fabuła została napisana od nowa, więc ta adaptacja nie była pełna i nie czerpała aż tak dużo z gry wideo, jak to było później. W następnych latach twórcy czerpali głównie z bijatyk. Ekranizowane były takie pozycje, jak b, Street Fighter czy oczywiście legendarny Mortal Kombat. Przełomowym filmem, który czerpał z gier wideo był b z 2001 roku.

W roli tytułowej archeolożki wystąpiła Angelina Jolie, dla której wystąpienie w tej produkcji było jednocześnie rozpoczęciem wielkiej, międzynarodowej kariery. Gra, która swoją premierę miała w 1996 roku, odniosła wielki sukces w kinowej adaptacji po pięciu latach od premiery pierwszej części, co było wówczas sporym zaskoczeniem. Dowodem na gigantyczne powodzenie filmu jest chociażby box office na poziomie 277 milionów dolarów, przy budżecie "zaledwie" 115-milionowym. Seria filmowa zakończyła się na trylogii, choć w trzeciej części Jolie nie grała już roli głównej bohaterki.

Wspominając adaptacje filmowe nie można zapomnieć także o horrorach z serii Resident Evil, przygodowym filmie Prince of Persia czy Max Payne. Jednak w ostatnich latach mamy do czynienia z pewnego rodzaju odrodzeniem trendu polegającego na przekładaniu fabuły z gier wideo na ekran kinowy czy do seriali. Na rynku pojawiło się sporo ciekawych produkcji, które opierają się na przemyśle gamingowym. Nie wszystkie jednak były dobrze ocenione.

Odrodzenie kina gamingowego w ostatnich latach

Sztandarowym przykładem gry wideo, która jako serial podbiła serca widzów jest The Last of Us. Serial stworzony przez HBO przy współpracy ze studiem Naughty Dog oraz Sony opowiada o post-apokaliptycznym świecie, w którym przemytnik Joel musi eskortować Ellie przez terytorium Stanów Zjednoczonych. Gra doczekała się dwóch części i obie są znakomicie oceniane. Przygodowa produkcja doceniana była nie tylko za aspekty wizualne, ale także za świetnie napisaną opowieść, co z pewnością przekonało twórców do tego, by stworzyć na jej podstawie 9-odcinkowy serial w pierwszym sezonie.

Śmiało można stwierdzić, że widzowie na całym świecie oszaleli na punkcie serialowej adaptacji The Last of Us. Na portalu imdb.com produkcja ma ocenę 8.7/10 przy ponad 561 tysiącach głosów. To idealnie obrazuje, jak świetnie fabuła gry została przeniesiona na ekran, a to niewątpliwie docenili widzowie. Kolejne przykłady świetnych seriali w klimacie gamingowym to Arcane oraz Cyberpunk: Edgerunners.

Pierwszy z wymienionych tytułów opiera się na uniwersum League of Legends i powstał przy współpracy ze studiem Riot Games. Jest to tym razem film animowany produkcji amerykańskiej. Jako, że LoL jest popularnym tytułem esportowym na całym świecie, można było przewidzieć, że i serial osiągnie sukces - tak się też stało. Podobnie wygląda sprawa z Cyberpunk: Edgerunners. Polsko-japońska produkcja oparta na Cyberpunk 2077 studia CD Projekt RED stała się hitem, a w nagrywaniu ścieżki dźwiękowej wziął udział m.in. Dawid Podsiadło. Niestety również w ostatnich latach świat ujrzało kilka słabiej ocenianych tytułów na podstawie gier wideo.

Nie wszystkie filmy na podstawie gier były dobre

Do takich przykładów należą Gran Turismo czy Uncharted. Dwie słynne gry, które podbiły serca wielu tysięcy graczy na całym świecie. Niestety, zarówno film wyścigowy, jak i przygodówka z Tomem Hollandem i Markiem Wahbergiem w roli głównej zostały dosyć mocno skrytykowane przez widzów. Oceny są jednoznaczne i wskazują na bardzo słabe dzieła. Wynika to głównie z faktu źle napisanej fabuły pod film, choć Uncharted jako gra ma świetnie stworzoną historię, która trzyma w napięciu, jest pełna zwrotów akcji i wielu ciekawych wątków.

Twórcy filmowi nieco trudniej mieli z Gran Turismo. Gra wyścigowa, która nie miała w sobie skomplikowanej fabuły, była znacznie trudniejsza do ekranizacji. Niestety, w recenzjach wielokrotnie padają zarzuty, iż film z ubiegłego roku jest bardziej reklamą wielkich firm i samej gry, niż ciekawym dziełem. Jednak, jak pisałem wyżej, jest jeszcze wiele gier, które mają znakomitą fabułę, a nie otrzymały ekranizację. Skąd w ogóle wziął się trend ekranizowania gier? Które z nich zasługują na takie wyróżnienie? Te kwestie spróbował wyjaśnić Andrzej Śledź - komentator esportu, koneser gier wideo i znany popularyzator gamingu w sieci.

Krzysztof Chałabiś: Skąd Twoim zdaniem w ostatnim czasie tyle ekranizacji gier wideo?

Andrzej Śledź - Chciałbym wierzyć, że twórcy mają wizję artystyczną, która może przenieść grę pod kino. Po prostu widzą dobrze napisaną fabularnie w tym przypadku grę i sądzą, że może to być ciekawe jako film, niekoniecznie dokładnie ta sama historia, ale jakaś wariacja na ten temat. Chciałbym myśleć w ten sposób, ale niestety sądzę, że jest to raczej próba monetyzacji jakiegoś uczucia, sentymentu do gry często z przeszłości lub takiej, która obecnie jest na fali popularności. Świetnym przykładem jest Minecraft, który pokazał zwiastun filmu dosłownie kilka dni temu. Wygląda on moim zdaniem strasznie nieciekawie, generycznie, ale z drugiej strony jest to tak potężna marka, szczególnie wśród dzieciaków, że i tak na siebie zarobi. Sprowadza się to do tego, że jest to raczej podejście czysto biznesowe.

Czy widziałbyś jakieś tytuły gier wideo, które nadają się do ekranizacji, a jeszcze tego nie dokonali twórcy filmowi?

- Moim zdaniem zrobienie dobrej ekranizacji gry wideo wcale nie jest tak łatwą sztuką, dlatego, że gra oferuje coś, czego nie ma film. Mianowicie pozwala znaleźć odnogi danych zadań, questów. Gdy zadałeś mi to pytanie, w pierwszej kolejności przychodziły mi do głowy takie bardzo głębokie tytuły. Pomyślałem chociażby o Disco Elysium czy Return of the Obra Dinn. Jednak doszedłem do wniosku, że film ma to do siebie, że ma jedną "ścieżkę", którą widz się ma kierować i nie ma miejsca na te poboczne questy, aktywności. Dlatego moim zdaniem, jeżeli mamy stworzyć coś na podstawie gier, to może produkcję opartą na God of War. Szukam w głowie czegoś w charakterystyce liniowych przygód, które obejrzymy, gdy usiądziemy sobie w kinie. Jeżeli szukamy czegoś opartego na bardziej ambitnej grze wideo, bardziej pisarsko rozwiniętej, to dla mnie bliżej takiemu tytułowi będzie do książki niż filmu.

Zatem, jak mówi nasz rozmówca, stworzenie dobrego filmu na podstawie gier wideo to nie jest łatwa sztuka. Miejmy jednak nadzieję, że w najbliższej przyszłości reżyserzy będą wybierać odpowiednie tytuły do ekranizacji, a same filmy będą prezentowały jak najlepszą jakość, by widzowie potem mogli zatopić się w oryginalnym materiale gry wideo i pochłonąć się w nim na wiele godzin.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy