Zastanawialiście się kiedyś, co by się stało, gdyby wasza ulubiona kolekcja gier przepadła? Z tym dramatem zmierzył się pewien mieszkaniec Stanów Zjednoczonych, który przez swoją matkę stracił kolekcję wartą... 500 tysięcy dolarów, co w przeliczeniu daje ok. 1,85 mln zł.
Jak do tego doszło? Otóż pracownik sklepu z grami J&L Game przechowywał wspomniane przedmioty w ulubionym kąciku w pokoju, który znajduje się w jego rodzinnym domu w Nowym Jorku. Pewnego dnia okazało się, że jego rodzicielka, niezdająca sobie sprawy z wartości kolekcji, postanowiła wyrzucić ją na śmieci podczas robienia domowych porządków.
Sama sytuacja miała miejsce dawno temu, ale zapewne poszkodowany gracz do dziś nie zdołał do końca wybaczyć swojej rodzicielce. Na liście rzeczy znajdowały się nie tylko gry z pierwszego PlayStation (część z nich nawet nieotwartych), ale także konsole Atari, Coleco, Nintendo Entertainment System (NES) czy także SNES. Oprócz tego na śmieci trafiło parę rzeczy niezwiązanych z gamingiem, m.in. stare deskorolki czy zestaw perkusyjny. Podobno wyrzucono również komiksy.
Karta Pokémon sprzedana za ponad 750 tys. złotych
W lipcu tego roku informowaliśmy o nietypowym przypadku karty Pokémon za 60 tysięcy dolarów, która zaginęła na poczcie po sprzedaniu na aukcji. Już wtedy wydawało się, że to suma prawdziwie zawrotna za kawałek pokrytego plastikiem papieru, ale - jak się okazuje - to był dopiero początek.






Niewątpliwie winnym jest także sam zainteresowany, bowiem mógł poinformować rodzica o tym, jak cenne rzeczy przechowuje w domu oraz odpowiednio je oznaczyć. Jest to ogromna strata nie tylko pieniędzy, ale przy okazji czasu, jaki kolekcjoner włożył w uzbieranie tych wszystkich przedmiotów przez wiele lat.
Marcin Jeżewski - ITHardware.pl