Ghost Recon: Wildlands - poziom realizmu zaskoczy fanów?

Chcąc możliwie najwierniej odtworzyć realia w najnowszej odsłonie serii Ghost Recon twórcy postanowili "zaciągnąć" się do wojska.

By uwiarygodnić nowego sandboksa, developerzy poprosili o pomoc specjalistów. Sporo czasu spędzili też nad kokainą. Przeżywająca piętnastolecie seria chce przypomnieć graczom o swych szlachetnych korzeniach.

Zapowiadane na ten rok Wildlands wycofuje się chyłkiem z reform przeprowadzonych przez Advanced Warfighter i Future Soldier, stawiając na realizm (którym zresztą cykl błyszczał za czasów pierwszego Ghost Recona).

Ostatnie wieści z DICE Summit zdają się wskazywać na to, że Ubi podeszło do zadania poważnie. By uzmysłowić paryskiemu oddziałowi studia, na co chcą się porwać, centrala wysłała developerów na szkolenie z elitarnym oddziałem boliwijskiej armii. Podczas treningu ekipa spędziła przeszło tydzień w dżungli.

Reklama

Jak skomentował podczas konferencji Tommy Francois z Ubi: "Kiedy tworzysz świat, ograniczenie się do literatury jest pułapką. Proces musi się zacząć od twojej własnej immersji. Jak to osiągnęliśmy? Poszliśmy wąchać trawę. Ruszyliśmy się sprzed komputerów".

Projektant zaznaczył również, że jednym z największych wyzwań było zrozumienie specyficznej, na poły religijnej roli, jaką w boliwijskiej kulturze odgrywa kokaina (przypomnijmy, że scenariusz skupia się na pochodzącym z Meksyku kartelu Santa Blanca, który nasze "Duchy" mają sukcesywnie rozbijać). Gra ukaże się jeszcze w tym roku.

CD Action
Dowiedz się więcej na temat: Ghost Recon Wildlands
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy