Duke Nukem Forever najgorszą grą 2012 roku w Japonii
Podczas gdy na zachodzie, w temacie oceniania produkcji z branży elektronicznej rozrywki specjalizuje się serwis Metacritic, w Japonii już niekoniecznie musi cieszyć się on tak ogromną popularnością.
Bo i po co zresztą, skoro fani gier mają swój własny odpowiednik, który nazywa się Kusoge of the Year Wiki (w dosłownym tłumaczeniu oznacza to "Shit Game of the Year Wiki", czyli najbardziej g***ną grę roku). Jak sama nazwa na to wskazuje, witryna poświęcona jest najgorszym produkcjom ze świata gier wydanym w poszczególnych latach na terenie Kraju Kwitnącej Wiśni.
Zasady funkcjonowania serwisu wydają się być trywialnie proste. Po pierwsze, do plebiscytu kwalifikują się jedynie gry wydane w terminach od 1 stycznia do 31 grudnia określonego roku. Poszczególne produkcje wybierane są na podstawie zamieszczonych przez użytkowników strony recenzji (czynnik sprawdzający, który ma na celu weryfikacje tego, czy osoba oceniająca rzeczywiście grała w daną grę, a nie zaniża jej notę tylko na złość), a nie powszechnego głosowania. Gry niezależne nie biorą udziału w konkursie - pewnie z obawy przed tym, że jest ich tak wiele, że zdominowałyby plebiscyt. Oczywiście mówiąc to nie mamy zamiaru w żadnym wypadku umniejszać tego typu produkcjom, bo tak jak w wysoko budżetowych grach zdarzają się kiepskie tytuły, tak i w tańszych odpowiednikach ich nie brakuje. Nie oszukujmy się jednak, mała ilość pieniędzy na produkcję i amatorski zespół często równoznaczne są z rynkową klapą.
Według dziennikarzy serwisu Kotaku, administratorzy strony co roku wybierają najpierw cztery najgorsze tytuły, z których następnie jeden "zwycięża". W tym roku "zaszczytu" przyznania miana najgorszej gry dostąpić może m.in. Duke Nukem Forever. Szok, prawda? Na pozostałych, nominowanych do nagrody miejscach znalazły się takie tytuły, jak stworzona przez krakowskie studio Teyon Games strzelanka Heavy Fire: Afghanistan, typowo japońskie RPG Toki Towa czy strategia wojenna Pacific Storm: Battleship Yamato.
Pewnie większość z was nie słyszała wcześniej o tych pozycjach. Co nie powinno w sumie dziwić, ani z drugiej strony martwić. Patrząc na wypowiedzi japońskich graczy na temat wyżej wymienionych produkcji, dochodzimy do wniosku, że nie mając okazji w nie zagrać, chyba nic nie straciliśmy. Oto przykład. Wśród najczęstszych wad naszej rodzimej produkcji Japończycy najczęściej wymieniali beznadziejną inteligencję przeciwników (podobno modele postaci wykonane zostały z dbałością o najmniej szczegóły, ale ich zachowania oraz wydawane przez nich dźwięki artykułowane stały już na żenująco niskim poziomie). Ponadto recenzentom nie spodobał się fakt, iż wstawki QTE nijak się mają do późniejszych wydarzeń z gry. Dodatkowym mankamentem miały być także tryby trudności, które różnią się od siebie ilością poziomów oraz, z bliżej nieokreślonych przyczyn, jasnością ekranu. Szale goryczy przeważyło niewygodne kontrolowanie, ograniczona możliwość modyfikacji broni oraz tryb wieloosobowej rozgrywki, który według krytyków nie ma nic wspólnego z wcześniejszymi zapowiedziami.
Jeżeli wydaje wam się, ze Japończycy w tak surowy sposób odnoszą się tylko do zagranicznych produkcji, to jesteście w błędzie. Użytkownicy nie zostawili suchej nitki także na innych pretendentach. I tak produkcji Namco Bandai - Toki Towa dostało się za podobno obrzydliwą grafikę, beznadziejne animacje, całkowity brak równowagi pomiędzy wstawkami filmowymi a właściwą rozgrywką, żenujące dialogi czy wreszcie dodatkową zawartość, która kosztuje 5 dolarów, a oferuje raptem 10 minut zabawy.
Przyznacie, że powyższe zarzuty kwalifikują te gry do delikatnie rzecz mówiąc "najgorszych produkcji", ale zwyciężyć i tak powinno Duke Nukem. Ze względu na rozczarowanie, jakie spowodował u milionów fanów serii na całym świecie.