Call of Duty: Szefowa działu PR ukradła pieniądze z budżetu reklamowego

W dzisiejszych czasach chyba nikomu tak do końca nie można ufać. A to, że nawet w przemyśle gier zdarzają się rozmaite oszustwa, udowadnia ostatnia historia.

Z najnowszego raportu serwisu Daily Mail dowiadujemy się bowiem, że szefowa sektora PR brytyjskiego oddziału Activision została skazana za wyprowadzenie dokładnie 18 963 tysięcy funtów (ok. 29 tys. dolarów) z firmy.

Skradzione lub jak pewnie wolałaby określać je sama pozwana, Kathryn Kirton, "pożyczone" pieniądze PR menedżer numer jeden w Activision wydała na drogie ubrania, wypoczynek w luksusowym hotelu oraz wieczór panieński.

Skąd dokładnie pochodziła wyżej wymieniona kwota? Może was to nie zdziwi, ale pokaźna sumka wzięta została z budżetu reklamowego, który przeznaczony był na promocję wydawanej w 2010 roku gry Call of Duty: Black Ops. Dokładniej rzecz biorąc, chodziło o planowany wówczas z okazji premiery nowej odsłony kultowej marki event w Londynie. Jak doskonale wiadomo, najlepsi złodzieje nigdy nie działają w pojedynkę. Prawdopodobnie pani Kirton zdawała sobie z tego sprawę, bo do popełnienia swojego niecnego czynu "zaprosiła" jeszcze jedną osobę - asystującego jej na co dzień w pracy konsultanta ds. PR, Jamiego Kaye'a. W przypadku tego duetu jednak stare powiedzenie nie do końca się sprawdziło. Co prawda współoskarżonemu udało się także uszczknąć coś dla siebie - Kaye podjął z korporacyjnego konta pięć tysięcy funtów, które następnie wydał na sześć iPadów i wakacje na Florydzie, ale euforia nie trwała zbyt długo. Miejmy nadzieję, że chociaż przez chwilę dobrze się bawili.

Reklama

Linia obrony Kirton opierała się na przekonaniu wszystkich, jakoby pozwaną za bardzo wciągnął wytworny i luksusowy świat public relations. Nic więc dziwnego, że sędzia postanowił nie uwierzyć w tego typu wymówki. W swoim wyroku okazał jednak swoją wyrozumiałość. Z racji tego, że była szefowa działu PR w Activision ma małe dziecko, sąd nie wysłał jej od razu do więzienia - skazał natomiast na 18-miesięczny pobyt w tego typu placówce, ale w zawieszeniu wykonania kary na okres próby 2 lat. Jej wspólnik w niedoli Kaye otrzymał podobną karę, z tym że o połowę mniejszą - tj. skazany został na 9-miesięczny pobyt w więzieniu w zawieszeniu na okres 12-miesięcy. Żeby jednak sprawiedliwości stała się zadość Kaye oprócz tego będzie musiał odpracować swój występek podczas prac społecznych, które w sumie powinny zająć mu jakieś 80 godzin. To chyba niezbyt wygórowana kara. Biorąc pod uwagę przewinienia pozwanych, można by pokusić się nawet o stwierdzenie, że stara maksyma mówiąca o tym, iż kradzież nie popłaca w tym wypadku raczej nie ma zastosowania. Sprawdzi się natomiast inna - mianowicie ta o kłamstwie, które ma krótkie nogi.

"W momencie popełnienia czynów niedozwolonych pani Kirton działała w stanie pełnej poczytalności. Kupiła dużą ilość drogich ubrań. Spędziła sporo czasu w luksusowych warunkach i sfinansowała swoje przyjęcie zaręczynowe, korzystając przy tym z pozyskanych nieuczciwą drogą środków. Nie ulega wątpliwości, że niegodziwości, jakich ci dwoje się dopuścili, zasługują na surową karę. Pracując w branży PR, byliście otoczeni przez luksusowe towary. To codzienna rzeczywistość osób obracających się w tym świecie" - powiedział sędzia.

Co o tym wszystkim sądzicie? Uważacie, że wyznaczona przez brytyjski sąd kara jest adekwatna do popełnionego przez tę dwójkę czynu? Zdania pewnie jak zwykle będą rozbieżne. Jednego jednak nie można odmówić pracującym w tym specyficznym zawodzie ludziom - kariery rozwijają się w niej w zawrotnym tempie, a upadki, jeśli już się wydarzą, to są bardzo efektowne.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Call of Duty | Activision
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy