Burnout: Kultowe wyścigi powrócą pod nową nazwą?
Pojawiło się światełko w tunelu dla wszystkich miłośników wyścigów, którzy z wielką chęcią zagraliby w kolejną odsłonę kultowej marki Burnout.
Pamiętacie złote czasy Burnouta 3 i Burnouta Revenge? Zapomnieliście o smutnej agonii serii przez litry wylanych łez i wypitego alkoholu? Głowy do góry - Alex Ward i Fiona Sperry, znani wcześniej jako kluczowe postaci z Criterion Games, odeszli z EA, by stworzyć pełną efektownych kraks grę w stylu klasycznych odsłon Burnouta!
Nowe studia Warda i Sperry, znane jako Three Fields Entertainment i zatrudniające obecnie dziewięciu ścigałkowych weteranów, obecnie pracuje nad multiplayerową gra sportową - jednak po jej premierze na wiosnę 2016 roku nadejdzie czas na wyścigówkę.
Choć w tweetach, które ogłosiły plany TFE światu, nie pada wyczekiwana nazwa na "B", hasła "duchowy następca", "prędkość", "korki" oraz "kolizje, naprawdę mnóstwo kolizji" mówią same za siebie. Podobnie zresztą, jak hasztag #ShinyRedSomething (oryginalny Burnout powstawał pod kryptonimem Shiny Red Car) i pytanie "Ale której części byłby to duchowy następca? Drugiej, trzeciej czy czwartej?". Chodzi oczywiście o Point of Impact, Takedown i Revenge, które znacząco różniły się od siebie podejściem do wypadków czy wymijania innych aut.
Osobiście nie wiem, czy wolałbym twórczą kontynuację formuły "trójki", czy "czwórki", ale cieszę się, że nie powtórzy się średnio udany eksperyment z otwartym światem (Paradise). Gra o nieznanym tytule ma ukazać się PC, PS4 i Xbox One, a pierwsze informacje na jej temat poznamy w przyszłym roku. Póki co podekscytowani powinni być posiadacze headsetów VR, bo Alex Ward poważnie planuje wesprzeć Oculus Rift i PlayStation VR.
Nie wiem, jak wy, ale nie mogę się doczekać - przy każdym z ostatnich Need For Speedów myślałem "szkoda, że to nie Burnout".