"Borderlands": Filmowa adaptacja świetnej gry, która zawodzi na każdej płaszczyźnie

Kinowe adaptacje gier wideo często wzbudzają ogromne emocje wśród fanów. Sukces takich produkcji można mierzyć nie tylko popularnością i oglądalnością, ale również wpływem na sprzedaż samych egzemplarzy gier. Sposób, w jaki fani reagują na film czy serial inspirowany ich ulubioną marką, może być miarą prawdziwego sukcesu lub porażki. Jak jest w przypadku „Borderlands”?

"Borderlands" - filmowa klapa roku

Niestety, ekranizacja "Borderlands" okazuje się być jednym z największych rozczarowań, nie tylko 2024 roku, ale ładnych kilku ostatnich lat. Od momentu premiery film spotkał się z miażdżącą krytyką, osiągając całe 0 procent w rankingu popularnej platformy filmowej Rotten Tomatoes, co kwalifikuje go do zajęcia miejsca w szeregu największych pośmiewisk kina. Choć w tak zwanym między czasie ocena nieco wzrosła, osiągając 9 procent w skali RT, to nadal nie jest poziom, który mógłby chociażby w najmniejszym stopniu wróżyć dobrze przyszłości produkcji.

Reklama

"Fallout" vs. "Borderlands" - różnice między adaptacjami

Ciekawym kontrastem dla filmu "Borderlands" może być adaptacja serii "Fallout" w realizacji platformy Amazon Prime Video, która spotkała się z zupełnie odmienną reakcją. Sklep z używanymi grami prowadzony przez użytkownika serwisu społecznościowego TikTok o nicku @UltraOZU, stał się interesującym wskaźnikiem popularności obu produkcji.

Jak twierdzi sprzedawca - podczas gdy tuż po emisjach ekranizacji "Fallouta" i "Twisted Metala" gry z nimi powiązane znikały z półek sklepu niczym ciepłe bułeczki, "Borderlands" wydaje się, że jeszcze długo będzie zalegającym towarem w magazynie, co może sugerować tylko jedno...

Co jest nie tak z "Borderlands"?

Problem z filmem "Borderlands" może tkwić głębiej, niż się wydaje. O ile inne gry, takie jak Fallout, cieszą się wzrostem popularności po premierach swoich adaptacji, "Borderlands" zdaje się nie wywoływać takiego samego entuzjazmu i zaangażowania wśród fanów. Nawet przy wzroście liczby graczy na Steamie, wynikającym z premiery filmu, dzieło Gearbox Interactive nie zdołało osiągnąć takiego samego poziomu sukcesu, jak chociażby Fallout 76 po debiucie serialu.

Z danych serwisu analizującego zachowania użytkowników platformy SteamDB wynika, że pod względem marki Borderlands największą popularnością cieszy się trzecia odsłona, która po debiucie kinowym zanotowała ok. dwukrotny wzrost użytkowników w grze (z ok. 5 tys. do 12,5 tys. graczy logujących się dziennie). Dla porównania Fallout 76, po wyemitowaniu przez Amazon Prime Video wszystkich odcinków osiągnął wynik ponad 73 tys. zalogowanych graczy, notując wcześniej osiągnięcia na poziomie ok. 10 tys. użytkowników.

Czy dla Borderlands jest jeszcze nadzieja?

Filmowa adaptacja "Borderlands" wydaje się nie mieć już najmniejszych szans w starciu z brutalną rzeczywistością rynku - z box officem, po tygodniu od premiery, na poziomie zaledwie 20 milionów dolarów przychodów przy budżecie, który pochłonął ponad 110 milionów amerykańskich zielonych, to już niemożliwe.

Pomimo tego, że kinowa przyszłość "Borderlands" wydaje się być przesądzona, fani gry nie powinni tracić nadziei. Na otarcie łez powinny kojąco podziałać krążące w sieci informacje o produkcji czwartej odsłony serii, która mogłaby przywrócić kultową serię na właściwe tory.

Jak nie robić filmowych adaptacji gier

Historia filmu "Borderlands" pokazuje, że przenoszenie gier na srebrny ekran wymaga nie tylko wierności materiałowi źródłowemu, ale także zrozumienia, co czyni daną grę wyjątkową. Fani oczekują, że film odda ducha ich ulubionej produkcji i wzbudzi w nich chęć powrotu do ulubionego uniwersum. W przypadku "Borderlands", to prawdopodobnie właśnie brak tego związku okazał się kluczowym czynnikiem potęgującym porażkę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Borderlands | Fallout | Amazon Prime Video | Gearbox Software
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy