Gears of War: Judgment

Polacy zaczęli być doceniani w świecie. Wiedźmin jest uznawany za jednego z najlepszych RPG-ów akcji, Sniper: Ghost Warrior i Dead Island bardzo dobrze się sprzedały.

Z kolei najnowszą odsłonę kultowej serii Gears of War oddano nikomu innemu, jak rodzimemu zespołowi People Can Fly.

To studio znane z wyśmienitego i docenionego Painkillera oraz bardzo dobrego, acz niezbyt popularnego Bulletstorma. Jednak ogromna praca Polaków z People Can Fly, jaka została włożona w produkcję tego drugiego shootera, nie poszła na marne. Jakość gry została doceniona przez Epic Games, które postanowiło podjąć dalszą współpracę z "naszymi". Powierzono im jednak nie sequel Bulletstorma (na niego być może przyjdzie czas w przyszłości), a projekt o wiele, wiele bardziej prestiżowy - kolejną odsłonę serii Gears of War, zatytułowaną Judgement.

Reklama

Jak wiadomo, trzecia część "Gearsów" zakończyła opowieść o Markusie Feniksie. Jednak gracze nie wyobrażali sobie, że może zakończyć jednocześnie losy całej serii. Tak się nie stało. Epic Games będzie rozwijać ją dalej.

Tym razem - w Gears of War: Judgement - poznamy wydarzenia, które miały miejsce piętnaście lat przed tymi, które zostały opowiedziane w pierwszej odsłonie cyklu, a więc tuż po ataku Szarańczy na Serę. Głównymi bohaterami scenariusza będą młodsi o te kilkanaście lat Baird oraz Cole. Poza tym będzie im towarzyszyć dwójka z oddziału Kilo - Garron oraz Sofia. Punktem zaczepienia dla historii będzie oskarżenie Kilo o zdradę i proces, który będzie się toczył w sprawie tej jednostki.

Oczywiście gry nie spędzimy na sali sądowej (choć tam też zaglądniemy), a na polu bitwy, na którym zmierzymy się ponownie z ohydną Szarańczą. W Gears of War: Judgement akcji będzie jeszcze więcej niż w poprzedniczkach. Autorzy postanowili zmienić nieco proporcje pomiędzy strzelaninami a scenkami przerywnikowymi - tych pierwszych będzie teraz więcej. Nie oznacza to jednak, że fabuła zejdzie na dalszy plan. Po prostu będzie rozwijana w bardziej naturalny sposób, jakby przy okazji naszych działań. Jeśli zechcemy poznać ją dogłębnie, koniecznie powinniśmy wdawać się w rozwiązywanie zadań pobocznych. W nagrodę za ich wykonywanie poznamy nowe fakty.

Jednym z rozwiązań, które ma dodać grze dynamiki, ma być sprytny system respawnu przeciwników (w oryginale - Smart Spawn System). We wcześniejszych odsłonach, powtarzając dany fragment, spotykaliśmy po raz kolejny tych samych wrogów. Teraz będą oni generowani w oparciu o to, gdzie się znajdujemy, w jakim kierunku podążamy czy na jakim poziomie trudności gramy.

Oczywiście poza kampanią Gears of War: Judgement zaoferuje pełnokrwisty multiplayer, który - zdaniem wielu graczy - jest o wiele ważniejszą częścią "Gearsów" niż single. Ta grupa odbiorców będzie zadowolona m.in. z wprowadzenia nowego trybu o nazwie Overrun, w którym naprzeciwko siebie stanie piątka żołnierzy COG i pięciu przedstawicieli Szarańczy. Każda rozgrywka będzie się dzielić na dwie części - w pierwszej staniemy po jednej stronie barykady (i będziemy atakować), a później po drugiej (aby się bronić). Do tego dołożony zostanie podział na klasy i rozwój postaci. Poza Overrunem możemy się spodziewać paru innych nowinek (o których dowiemy się z czasem), a także powrotu Bestii, Hordy czy kooperacji.

Warto wspomnieć, że tryb przypominający Overrun miał się pojawić już w Gears of War 3, ale nie był jeszcze gotowy do implementacji. Dopiero People Can Fly nadało mu właściwą formę, z której - miejmy nadzieję - będziemy dumni. W ogóle trzymajmy kciuki, aby Gears of War: Judgement było kolejną grą, którą "nasi" będą się mogli chwalić w świecie.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama