Serum – pierwsze wrażenia. Apokaliptyczny survival rodem z Polski

Serum to debiutancka produkcja polskiego studia Game Island. Twórcy opisują ją jako grę przygodową z elementami survivalu. Sprawdziłem, czy ma szansę przetrwać na mocno konkurencyjnym rynku, grając w jej wczesną wersję.

Serum przenosi nas do postapokaliptycznego świata, zniszczonego przez plagę. Walkę z nią podjęła korporacja E.V.A.S, która opracowała tytułowe remedium, ale zastosowanie go przyniosło katastrofalny efekt - zaczęła prowadzić do masowych mutacji. Prace nad lekarstwem na całe zło trwają. W grze wcielamy się w Adama, który zgłosił się do testów eksperymentalnej szczepionki, aby zdobyć fundusze na pomoc swojemu dziecku. Zabawę zaczynamy, gdy mężczyzna budzi się nieprzytomny w jakiejś piwnicy. Oto pierwsze chwile jego zmagań o przetrwanie.

Gameplay w Serum opiera się na eksplorowaniu, zbieraniu surowców, walce z przeciwnikami, odkrywaniu strzępów historii oraz umiejętnym balansowaniu w wykorzystaniu tytułowego specyfiku. Aby przetrwać w otoczającym nas, skażonym środowisku, musimy przyjmować co jakiś czas dawkę serum. Ale po kilku dawkach musimy czym prędzej wracać do bazy, aby pozbyć się negatywnych efektów jego działania. Musimy więc mądrze planować nasze wypady. Mechanika niekiedy dostarcza pożądanych wrażeń, a kiedy indziej frustruje.

Reklama

Co jakiś czas musimy się też zmierzyć ze zmutowanymi kreaturami, ale walka w Serum wypada na tyle blado (wywijanie maczetą nie jest zbyt przyjemne, a sztuczna inteligencja co chwilę płata figle), że przeciwników lepiej omijać. Tym bardziej że nie jest to wcale takie trudne. Gorzej, gdy trafimy na jednego z bossów. Ci wydają się po prostu zbyt trudni do pokonania.

Ważną funkcję w Serum pełni, rzecz jasna, nasza baza. To miejsce, w którym możemy wytwarzać i ulepszać serum oraz broń. Znajduje się w nim także stół kreślarski, którego używamy do rozbudowy placówki. Pod tym względem produkcja Game Island przypominała mi inną polską grę - Chernobylite.

Podczas zabawy odwiedzamy kilka obszarów, które różnią się między sobą zarówno wyglądem, jak i występującymi na nich zagrożeniami. Przemierzanie ich byłoby znacznie przyjemniejsze, gdyby twórcy wyposażyli nas w mapę. Bez niej odszukiwanie istotnych dla nas punktów bywa niekiedy zbyt czasochłonne. A przecież czas to kluczowy surowiec w Serum.

Gra powstała na bazie Unreal Engine 5, z którego twórcy zrobili dobry użytek. Otoczenie jest szczegółowe, światła i cienie robią dobre wrażenie, a animacje są płynne. Estetyka jest postępna, a apokaliptyczny klimat podkreśla dodatkowo udźwiękowienie z tajemniczym soundtrackiem na czele.

Serum ma potencjał, ale twórcy muszą jeszcze pewne rzeczy rozważyć, inne dopracować. Wiem, że to gra survivalowa, ale jej poziom trudności wydaje mi się zniechęcający. To nie ten rodzaj wyzwania, który za każdym razem, gdy coś nam się uda, daje satysfakcję. W Serum równie często, co satysfakcję, odczuwałem frustrację. Ale Game Island ma wciąż solidną podstawę do stworzenia wciągającej gry. Czekam na pełną wersję.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: serum
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy