Zhakowane PlayStation 2 odtwarza nagrane płyty bez specjalnego chipu
Jeszcze kilka(naście) lat temu "przerobiona" konsola PlayStation 2 była niemalże symbolem luksusu w domu polskiego gracza, a w cenie były kolekcje gier wypalonych na dyskach DVD. Ten niezbyt legalny i uczciwy proceder wymagał zamontowania w konsoli specjalnego chipu do omijania zabezpieczeń.
Jego instalacja wymagała więc nie tylko samego układu scalonego, ale i posiadania specjalnych umiejętności, choćby z zakresu czytania schematów elektroniki i lutowania. Wszystko to sprawiało, że procederem zajmowały się wyspecjalizowane sklepy i placówki, sprzedające usługi i konsole.
W późniejszych modelach było łatwiej, ponieważ wystarczał już tylko zakup specjalnej karty pamięci. PlayStation 2 to jednak tylko USB 1.1, więc prędkości nie były zbyt oszałamiające. Kombinowano na wiele sposób, podłączając na przykład laptopy do konsoli za pośrednictwem kabla LAN.
Teraz jest już dużo prościej i Sony jest zapewne zadowolone, że nie musi już bazować na zyskach ze sprzedaży gier na PS2. Inżynier o pseudonimie CTurt opracował bowiem metodę na obejście zabezpieczeń z wykorzystaniem tylko i wyłącznie odpowiednio spreparowanej płyty DVD, bez chipa.
Kwestie techniczne są dość zawiłe, lecz - pisząc w skrócie - odpowiednio nagrana płyta DVD celowo aktywuje błąd w procesie odtwarzania wideo i poprzez powstałą w ten sposób "dziurę" pozwala bez większych problemów uruchomić grę znajdującą się na tym samym krążku. Nie trzeba kombinować.
To oczywiście nadal piractwo i CTurt zarzeka się jak może, że to tylko sposób na uruchamianie własnego oprogramowania na konsoli - popularne "homebrew". Pokazuje na przykład, że w ten sposób na PlayStation 2 włączyć można choćby emulator SNESa, a więc konsoli Nintendo.
Co więcej, inżynier przyznaje, że taki "atak" przez odpowiednio nagraną płytę nie jest niczym specjalnie odkrywczym i powinien - w teorii - zadziałać na innych konsolach Sony, od PSX zaczynając i na PlayStation 4 kończąc. Hakowanie PS4 przez Blu-ray dyskutowane jest od dłuższego czasu.
Na razie nie ma jednak dowodów na działanie takiego podejścia w przypadku tego nowszego urządzenia. "Być może będę zainteresowany, by przyjrzeć się temu w ramach kolejnego długoterminowego projektu" - kończy nasz pomysłowy inżynier.