Ravcore Javelin - test joysticka

​Joystick to coraz rzadziej spotykany gadżet. Jednak są takie gry, które dzięki niemu wchodzą w zupełnie nowy wymiar.

Kiedyś na joystickach grało się całkiem często. Gdy przypominamy sobie czasy takich gier, jak X-Wing, Tie Fighter czy Wing Commander, nie wyobrażamy sobie ich bez kontrolera tego typu. Później sytuacja zmieniła się na tyle, że o joysticku można było zapomnieć. Jednak w dalszym ciągu są gry, do których nadaje się on doskonale. Przykłady? Proszę bardzo - War Thunder, World of Tanks czy World of Warplanes. Choć omawiany Ravcore Javelin jest reklamowany jako doskonały do rozgrywki w tę pierwszą pozycję, to sprawdzi się znakomicie także w innych symulatorach.

Reklama

Ravcore Javelin powstał w oparciu o konstrukcję VKB Gladiatora Pro, a zastosowany w nim drążek to replika uchwytu KG12, pochodzącego z okresu drugiej wojny światowej. Kontroler waży odpowiednio dużo, dając graczowi odpowiednie wrażenia i oferując wystarczającą stabilność. Świetnie trzyma się go w dłoni, choć trzeba zaznaczyć, że urządzenie zostało stworzone wyłącznie z myślą o graczach praworęcznych.

Jeśli kupicie Ravcore Javelin pod kątem zabawy w War Thunder, będziecie zachwyceni tym, jak łatwo się go konfiguruje. W grze zawarto nawet osobny profil dedykowany temu kontrolerowi. Wystarczy, że podepniecie urządzenie do komputera (za pomocą kabla USB), a sterowniki zainstalują się razem. Po włączeniu War Thunder nie będziecie musieli wykonywać żadnych dodatkowych czynności. Producent opracował dodatkowy konfigurator, ale wcale nie musicie z niego korzystać. Warto to jednak zrobić, gdy już zapoznamy się z kontrolerem. Odpowiednia kalibracja sprawia, że urządzenie staje się jeszcze lepsze.

Zastosowany w Ravcore Javelin drążek to klasyka i nie będziecie się do niego musieli przyzwyczajać dłużej niż kilka minut. Inaczej ma się sprawa z ośmiokierunkowym Hat Switchem, który przyjął postać nie grzybka, a... wklęśniętej powierzchni. Jednak można się do tego z czasem przyzwyczaić. Nieźle sprawuje się przepustnica, którą wbudowano w podstawę dźwigni. Lepiej mogłyby natomiast działać przyciski. Wyglądają one nieco gorzej niż reszta kontrolera, a liczbę tych, które można skonfigurować, ograniczono do dwunastu (nie można zmieniać ustawienia dotyczącego przycisków "shift" oraz "mode"). Z kolei trzeba pochwalić twórców za to, że wzbogacili joystick o gniazdo na pedały.

Na koniec jeszcze jeden plus Ravcore Javelin. Chodzi o cenę. Jak się okazuje, za dobrze działający joystick nie trzeba jednak płacić ponad tysiąca złotych. Oczywiście omawiany kontroler nie może pochwalić się aż takimi właściwościami, jak konkurencja z wyższej półki, ale przy cenie na poziomie 239 złotych trudno byłoby tego oczekiwać. Nie spodziewaliśmy się jednak, że przy urządzeniu za takie pieniądze można spodziewać się tak dobrych wrażeń.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ravcore
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy