PlayStation 5 Pro ma powalać mocą. Ale czy jej potencjał nie zostanie zmarnowany?

Patrząc na obecną generację konsol nie sposób oprzeć się wrażeniu, że czasy, kiedy konsole były obiektem zazdrości pecetowej braci, dawno odeszły w zapomnienie. Obecnie twórcy gier ciągle muszą iść na kompromisy, a i tak dowiadujemy się, że cudowne możliwości tych urządzeń zwykle są opatrzone małym druczkiem. Czy podobnie będzie z PS5 Pro?

Jedną z bardziej świeżych plotek w branży gier jest rzekoma specyfikacja PlayStation 5 Pro. Oczywiście po raz kolejny słyszymy o olbrzymich możliwościach urządzenia oraz gigantycznej mocy obliczeniowej, jak na standardy sprzętu do grania oczywiście.

Dwukrotny wzrost mocy

Według kanału RedGamingTech, w przypadku PS5 Pro możemy mieć do czynienia z ponad 23 teraflopsami mocy, czyli ponad dwukrotnie więcej niż konsola Sony obecnej generacji. Sercem konsoli ma rzekomo być procesor Zen 4 o szybszym taktowaniu, a do kompletu jeszcze szybsze SSD.

Reklama

PlayStation 5 Pro nadzieją dla graczy?

PlayStation 5 doskonale się sprzedaje, chyba najlepiej jak do tej pory w całej historii Sony, może z wyjątkiem PS2. W sklepach jak do tej pory znalazło się około 38,5 miliona konsol. Teoretycznie więc nie ma potrzeby rozbudzać na nowo potrzeb graczy, oferując im wzmocniony wariant, który jednak nie jest pełnoprawną zapowiedzią nowej generacji, a jedynie krokiem w tym kierunku. 

Z drugiej strony, korporacje takie jak Sony muszą o sobie co parę lat przypominać. W przypadku PS4 motorem stworzenia nowego wariantu było upowszechnienie się standardu 4K w telewizorach, teraz - po tylu latach od premiery PS4 Pro - konsole dalej mają problem z wyświetlaniem jednocześnie 4K, 60 klatek i ray tracingu. Ale być może wersja "Pro" jest nadzieją na osiągnięcie tych parametrów?

... a może wręcz przeciwnie - początek problemów?

Jednak zamiast poprawić sytuację na rynku gier, Sony paradoksalnie może ją pogorszyć, a na pewno utrudnić życie deweloperom. Będą oni musieli tworzyć gry już nie na dwie, ale na trzy "pseudogeneracje" PlayStation. Jak to się może skończyć, widzimy na przykładzie Xboxa Series S, który powoli zaczyna być kulą u nogi zarówno Microsoftu jak i twórców gier, mimo jego niewątpliwych atutów dla osób wchodzących dopiero w świat konsol. Tak więc zamiast pełnoprawnych, "wypasionych" wersji gier, na które wszyscy czekamy od startu aktualnej generacji, możemy otrzymać produkty jeszcze bardziej niedopracowane i niezoptymalizowane.

Jeszcze jedną niewiadomą pozostaje data premiery - w przeciekach mowa o końcówce 2024 roku, a to już bardziej okres gdzie wszyscy będą się przymierzać do prac nad nową generacją. Czyli pojawienie się za rok PS5 Pro może sprawić, że nikt nie wykona swojej pracy na odpowiednim poziomie - ani twórcy gier, ani samo Sony, które będzie rozbite pomiędzy utrzymywaniem starej konsoli, wprowadzaniem nowej oraz pracami nad ewentualnym next-genem. No i na koniec o cenie takiego urządzenia znajdującego się pomiędzy generacjami aż boję się myśleć. Jedno jest pewne - tanio już było.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: PlayStation 5 | Sony
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy