Nintendo na celowniku obrońców praw człowieka
Nie pierwszy raz Nintendo znalazło się pod ostrzałem sprzeciwu obrońców praw człowieka w kwestii wątpliwego moralnie pozyskiwania materiałów do produkcji konsol.
Organizacja Walk Free stworzyła spot krytykujący brak reakcji firmy. Brytyjski oddział Nintendo tym razem nie był jednak obojętny.
Postulatem Walk Free było uzyskanie zapewnień od Nintendo, że dołożą wszelkich starań, by w procesie wydobywania materiałów do produkcji sprzętu nie dochodziło do łamania praw człowieka. Czy mówiąc po ludzku - niewolniczej pracy. Organizacja opublikowała nawet spot, wyśmiewający brak reakcji Nintendo mimo ponad 400 tys. odezw.
Firma jednak odpowiedziała dość treściwie. Poniżej oficjalne oświadczenie, które pozwolimy sobie nieco skrócić, zważywszy na politycznie poprawny język.
"Nintendo korzysta z zewnętrznych źródeł w procesie produkcji i zestawiania wszystkich produktów, pozyskując materiały od partnerów, w związku z tym nie będąc bezpośrednio zaangażowanym w pozyskiwanie surowych materiałów [...] Tym niemniej, jako globalna firma bardzo poważnie traktujemy CSR i oczekujemy od partnerów tego samego. Z tego względu w 2008 - z poprawką w kwietniu 2011 - ustaliliśmy zasady z tym związane w dokumencie Nintendo CSR Procurement Guidelines. [...] Oczekujemy, że nasi partnerzy będą przestrzegać tych zasad, które są oparte na związanym z nimi prawie, międzynarodowych standardach oraz metodach ochrony praw człowieka, zapewnianiu bezpieczeństwa w miejscach pracy, promowaniu etyki korporacyjnej oraz ochronie środowiska. Zasady dotyczą także pozyskiwania surowych materiałów i kładą nacisk na sprawdzanie źródła ich pochodzenia, by nie korzystać z materiałów pozyskanych bezprawnie" - czytamy w oświadczeniu.
Pytanie, czy bez znaczych kosztów (lub przerzucenia się z outsourcingu na integrację wertykalną) da się podobny proces skutecznie kontrolować?