Xenonauts - recenzja

Jakie piękne czasy nastały dla wielbicieli serii XCOM. Dwa lata temu ukazało się XCOM: Enemy Unknown, a teraz mieliśmy przyjemność zagrać w Xenonauts.

Xenonauts to produkcja jakby spóźniona. Jeszcze dwa-trzy lata temu, przed premierą XCOM: Enemy Unknown, dalibyśmy się porwać obcym za możliwość zagrania w nią. Teraz, gdy XCOM: Enemy Unknown mamy już za sobą, nie wywołała ona w nas aż takich emocji. Jednak byliśmy zdziwieni, gdy okazało się, że dzieło studia Goldhawk Interactive wciąga nie mniej niż oryginał od Firaxis. Zaskakuje też poziomem trudności - gra jest bardziej wymagająca od XCOM: Enemy Unknown. Okazuje się, że warto było czekać te pięć lat!

Xenonauts przenosi nas do końca lat siedemdziesiątych. Jak pewnie się domyślacie, scenariusz opowiada o inwazji obcych, którzy opanowali okołoziemską orbitę. Całe szczęście, że w wyniku różnic między naszą a ich atmosferą przed zejściem na powierzchnię planety muszą zmodyfikować swoje statki kosmiczne, gdyż inaczej pewnie już byłoby po nas. A tak mamy jeszcze szansę na przetrwanie. To, co czeka ziemian, zależy w głównej mierze od nas. To my zarządzamy obroną naszej ojczystej planety.

Reklama

Do naszych obowiązków należą podobne czynności, co w XCOM-ie. Zabawa dzieli się zasadniczo na trzy części. Pierwsza to zarządzanie w skali makro (zakładanie baz w różnych zakątkach kuli ziemskiej, szkolenie wojska, badania naukowe), druga - zarządzanie w skali mikro (wyposażanie oddziałów czy ich rozwój), a trzecia - to, co tygryski lubią najbardziej, czyli walka z "ufokami". W te wszystkie warstwy wpleciony został oczywiście wątek ekonomiczny. Bazy, wojsko, broń... Wszystko kosztuje. A środki otrzymujemy od rządów państw, ale pod warunkiem, że dbamy o ich bezpieczeństwo. Jeśli zaniedbamy któryś region (w sumie jest ich tutaj dziesięć), nie mamy co liczyć na wsparcie stamtąd.

Już na samym początku dysponujemy całkiem pokaźną sumką, ale to tylko może uśpić naszą czujność. W Xenonauts bardzo łatwo o złe inwestycje, w wyniku których ponosi się - nieraz sromotną - porażkę. Autorzy przygotowali cztery poziomy trudności. Jeśli zdecydujecie się chociaż na drugi z nich, możecie być zdziwieni.

Xenonauts to gra bardziej wymagająca niż XCOM: Enemy Unknown, a do tego bardziej rozbudowana. Zanim opanujecie wszystkie elementy, pewnie co najmniej kilka razy zaczniecie rozgrywkę. Xenonauts jest także bardziej obszerne od konkurencji. Goldhawk Interactive przygotowało bardzo rozbudowane opisy prowadzonych badań czy przesłuchań obcych.

Walki z obcymi - podobnie jak w XCOM: Enemy Unknown - toczą się w systemie turowym. Także one sprawiają wrażenie bardziej rozbudowanych od tych, które znamy z konkurencji. Wspomnijmy chociażby o tym, że w nocy pole widzenia naszych żołnierzy staje się znacznie bardziej ograniczone, a wykonywanie nawet prostych czynności, takich jak obrót czy kucnięcie, wpływa w pewnym stopniu na kondycję (wojaków określa łącznie sześć cech: siła, zdrowie, refleks, celność, odwaga oraz liczba punktów akcji).

Otoczenie z kolei można całkowicie niszczyć, czy to rozwalając ściany, czy podpalając trawy. Wachlarz naszych możliwości taktycznych jest bardzo szeroki i jeśli chcemy przeżyć, musimy nauczyć się kombinować. Choć i tak nawet najlepsza strategia może nie wypalić ze względu na element losowości.

Jedną z przyjemniejszych niespodzianek w Xenonauts jest obecność w grze nie tylko walk na lądzie, ale i w powietrzu. Nie są to pojedynki łatwe, szczególnie ze względu na ogromne różnice między ziemskimi a kosmicznymi pojazdami. Te drugie są zdecydowanie nowocześniejsze, groźniejsze i bardziej zwrotne. Na szczęście z czasem możemy odkryć nowe, silniejsze typy myśliwców.

Warto wspomnieć, że walki można także pozostawiać do rozstrzygnięcia komputerowi, ale może to być opłacalne raczej tylko wtedy, gdy mierzymy się ze stosunkowo słabym wrogiem. W pojedynkach z silniejszymi lepiej zdać się na własne umiejętności. A niestety przeważnie przeciwnik jest silniejszy. I do tego przebiegły. Sztuczna inteligencja w Xenonauts stoi na naprawdę niezłym poziomie.

Xenonauts nie ma się czego wstydzić w porównaniu z XCOM: Enemy Unknown... poza grafiką. Produkcja Goldhawk Interactive, przedstawiona w dwóch wymiarach, prezentuje się, jakby pochodziła z minionej epoki, co jednak na pewno części graczy się spodoba. A jeśli komuś się nie spodoba, to niech ma świadomość, że twórcy Xenonauts mieli co najmniej kilka razy mniejszy budżet od autorów XCOM: Enemy Unknown. A ich gra kosztuje na Steamie zaledwie 75 złotych.

Jeśli wziąć pod uwagę cenę, to trudno wymarzyć sobie lepszą propozycję na wakacyjne wieczory niż Xenonauts. Za wspomniane 75 złotych otrzymujemy kilkadziesiąt godzin zabawy w starym, dobrym stylu, przywodzącym na myśl pierwsze części serii UFO/XCOM.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama