Thea: The Awakening - recenzja

​Wygląda na to, że będziemy mieli kolejny polski przebój. Przedstawiamy Thea: The Awakening!

To niskobudżetowa produkcja, przygotowana przez nieznane szerzej, rodzime studio MuHa Games (warto jednak wiedzieć, że pracują w nim ludzie, którzy przyczynili się do powstania m.in. drugiej i trzeciej części Wiedźmina, Project Cars czy Operation Flashpoint: Red River). Z pozoru wygląda ona jak klon Might & Magic: Heroes, ale w praktyce okazuje się czymś więcej. Stanowi połączenie elementów znanych z takich (pod)gatunków, jak RPG, 4X, karcianka oraz survival. W sumie powstała z pięciu części składowych: zarządzanie wioską i crafting, zbieranie surowców, minigra karciana, wydarzenia fabularne oraz eksploracja. To wszystko zostało osadzone w uniwersum inspirowanym słowiańskimi baśniami i legendami. Czy to wszystko nie brzmi świetnie?!

Reklama

Owszem, brzmi i w istocie Thea: The Awakening taka jest. Jednak zanim zaczniecie dostrzegać kryjące się w jej głębi piękno, będziecie musieli przebić się przez mniej atrakcyjną warstwę. Po pierwsze - chodzi o niezbyt atrakcyjną oprawę. Ta jest szarobura i technologicznie na poziomie gier sprzed ładnych paru lat. Po drugie - mamy na myśli poziom komplikacji oraz interfejs. Wyraźnie opóźniają one moment, w którym zaczynamy czerpać przyjemność z zabawy. Co prawda MuHa Games przygotowało całą serię porad pojawiających się w okienkach na ekranie, ale pomimo tego potrzebowaliśmy trochę czasu, aby zacząć "łapać", jak się w Theę: The Awakening gra.

W Thei: The Awakening zarządzamy wioską - Ostoją - będącą dla nas centralnym punktem na mapie. To tutaj bowiem wytwarzamy broń czy odzienie, wyposażamy w nie swoich podwładnych oraz stawiamy coraz to nowe konstrukcje. Oczywiście do tego wszystkiego potrzebne są nam surowce, a poza nimi także punkty doświadczenia, które zdobywamy w terenie, eksplorując plansze pełne niebezpieczeństw, ale i skarbów do zdobycia, postaci do napotkania czy historii do przeżycia. Przygoda, w której wzięliśmy udział w Thei: The Awakening, wciągnęła nas na dobre. Nie od razu, ale kiedy tylko zaczęliśmy się dobrze bawić, to nie przestaliśmy przez kilka wieczorów.

Nieodłącznym elementem gry autorstwa MuHa Games jest fabuła, opowiadająca o bogach, którzy jakiś czas temu zostali pokonani przez Ciemność, ale którzy teraz odradzają się, a wraz z nimi nadzieja na lepsze jutro. Wątek główny nie jest może najbardziej odkrywczym, z jakim się zetknęliśmy, ale za to autorzy przygotowali całkiem sporo pobocznych historyjek, które poznajemy, wykonując poboczne questy. W grze pojawiają się elementy typowe dla RPG-ów, takie jak przedstawiane za pomocą ręcznie rysowanych grafik oraz dość obszernych tekstów sytuacje, w których dane jest nam także podejmować decyzje. Fajnie!

Oczywiście nie mogłoby się obejść także bez potyczek, w których stawiamy czoło wiedźmom, strygom, leszym i innym stworom typowym dla słowiańskich mitów. Starcia zostały przedstawione w formie całkiem prostej, przejrzystej i wciągającej gry karcianej. Nam się to rozwiązanie bardzo spodobało, ale gdyby wam nie przypadło do gustu (albo przy dużej częstotliwości potyczek zaczęlibyście się nudzić), to na taką okoliczność autorzy przygotowali opcję automatycznego rozgrywania pojedynków. Nie jest to może rozwiązanie optymalne (a przynajmniej nie w przypadku wszystkich walk), ale dobrze, że tutaj jest.

Po oprawie audiowizualnej widać i słychać, że Thea: The Awakening powstała przy mocno ograniczonym budżecie. Niektóre elementy wypadły lepiej, inne gorzej. Na przykład bardzo spodobały nam się ręcznie rysowane grafiki oraz niektóre utwory muzyczne. A już mniej wspomniana wcześniej, szarobura szata wizualna czy objętość ścieżki dźwiękowej, przez którą dość szybko popada ona w monotonię. Żałujemy też, że Thea: The Awakening nie została przygotowana w polskiej wersji językowej. Niektórzy przez to nie będą w stanie zrozumieć w pełni historii czy opisów. A bez tego trudno czerpać maksimum przyjemności z gry. No cóż, może lokalizacja zostanie udostępniona za jakiś czas?

Pomimo pewnych minusów Thea: The Awakening to bardzo udana gra, która - jak już opanujecie panujące w niej zasady - wciągnie was prawdopodobnie na wiele godzin. Zgrabne połączenia kilku gatunków nigdy nie są łatwe, tymczasem MuHa Games poradziła sobie z tym zadaniem bardzo dobrze. Po spędzeniu z ich produkcją kilkunastu godzin nie dziwimy się już wcale a wcale wysokim ocenom, jakie zdobywa ona wśród samych graczy na Steamie. Życzymy temu zespołowi kolejnych tak udanych projektów!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama