Snowrunner - recenzja

SnowRunner /materiały prasowe

​Studio Saber Interactive wyspecjalizowało się w tworzeniu symulatorów pojazdów ciężarowych. I wychodzi to na dobre - i jemu, i graczom.

Jeśli nie znacie Mudrunnera (znanego wcześniej jako Spintires: Mudrunner), to macie czego żałować, nawet jeśli nie lubicie ciężarówek czy wszelkiego rodzaju pojazdów roboczych na kołach. Gra potrafiła wciągnąć i sprawić sporo przyjemności nawet takim ignorantom w tej dziedzinie, jak ja. Pamiętam, że naprawdę dobrze się bawiłem za kierownicą rozmaitych pojazdów, które co i rusz grzęzły w tytułowym błocie, ale i musiały mierzyć się (wspólnie ze mną) z innymi przeciwnościami losu. Z chęcią zasiadłem przy kontynuacji Mudrunnera, zatytułowanej Snowrunner. Już nie mogłem się doczekać tych śnieżnych przepraw z punktu A do punktu B!

Reklama

Bo w zasadzie na tym opiera się cała rozgrywka w Snowrunnerze. Jeśli graliście w Mudrunnera (albo chociaż oglądaliście gameplaye bądź czytaliście recenzje), wiecie, że zabawa polegała w nim niemal wyłącznie na przemieszczaniu się z miejsca w miejsce i przewożeniu różnego rodzaju materiałów. Oczywiście nie byłoby w tym nic trudnego, gdyby nie rozległe plansze, trudne tereny czy kończące się paliwo. Podobnie jest w Snowrunnerze, tylko zmienia się krajobraz.

Choć z początku jeszcze nic nie zapowiada (poza tytułem), że już wkrótce trafimy na obszary pokryte grubą warstwę śniegu. Przygodę rozpoczynamy w Michigan, gdzie napawamy oczy widokiem słonecznego nieba, przejrzystych rzek czy drzew z mieniącymi się różnymi kolorami liśćmi. To mapa podobna do tej, którą znamy z Mudrunnera. Spędzamy na niej kilka pierwszych godzin, ucząc się poruszania pojazdami w różnych warunkach, radzenia sobie w trudnych sytuacjach (np. używania niskich biegów na trudnym terenie czy korzystania z wyciągarki, gdy koła naszego pojazdu ostatecznie przegrają w pojedynku z nim), nawigacji czy panowania nad kamerą. Doświadczeni gracze mogą się na tym etapie nieco nudzić, za to dla każdego nowicjusza będzie to cenna nauka.

Prawdziwa zabawa zaczyna się później, gdy docieramy na tereny skute lodem i pokryte śniegiem (w sumie w grze czeka na nas jedenaście lokacji w trzech miejscach - poza wspomnianym Michigan mamy jeszcze Alaskę oraz Tajmyr). Tutaj dopiero rozgrywa się mordercza walka o przetrwanie. Jeśli wydaje wam się, że to dziwne sformułowanie, jak na zabawę polegającą na przewożeniu dostaw z punktu A do punktu B, to tylko spróbujcie i przekonajcie się na własnej skórze, jak to jest kierować pojazdem w takich warunkach. Samo utrzymanie go na jezdni wymaga nie lada zaangażowania i umiejętności, a co dopiero, gdy trafimy na trudniejsze tereny. Na szczęście, jeśli zapadniemy się tak, że nie będziemy w stanie się w żaden sposób ruszyć, możemy zresetować pozycję. Zawsze możemy też przyjechać na miejsce inną ciężarówką i wziąć tę pierwszą na hol.

Jeśli tylko spodoba wam się zabawa polegająca na pokonywaniu trudności za kierownicą ciężarówki, czekają na was dziesiątki zleceń do zrealizowania. Przejście całej gry to kwestia kilkudziesięciu godzin. Co więcej, możemy sobie urozmaicić rozgrywkę, włączając tryb kooperacji, w którym swoje siły może połączyć nawet czterech graczy.

Snowrunner to świetna symulacja, ale niepozbawiona wad. Po pierwsze - praca kamery czasem szwankuje i raczej utrudnia zadanie, zamiast je ułatwiać. Po drugie - cieszy możliwość gry z perspektywy kokpitu, ale szybko okazuje się, że w tym widoku sprawna jazda jest wręcz niemożliwa (szczególnie w trudniejszych warunkach). Wreszcie po trzecie - otoczenie, pojazdy i warunki atmosferyczne zostały przedstawione świetnie, ale trudno do końca poczuć klimat, bo świat gry jest całkowicie opustoszały (chciałbym po wjechaniu do małego amerykańskiego miasteczka zobaczyć, jak ludzie przechadzają się po ulicach, robią zakupy czy tankują swoje wielkie bryki).

Tym niemniej Snowrunner powinien przypaść do gustu nie tylko każdemu, komu spodobał się Mudrunner, i nie tylko każdemu, kto interesuje się ciężarówkami, ale także każdemu, kto lubi nietypowe wyzwania i adrenalinę, ale też chce się trochę zrelaksować (bo zarówno amerykański i rosyjski krajobraz pozwala się nieco odprężyć). Nawet mniej doświadczonemu, wszak twórcy wykonali kilka ukłonów w stronę nowicjuszy, a wyczerpujący samouczek pozwala opanować wszystkie istotne aspekty gry.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy