Silver Chains - recenzja

Silver Chains /materiały prasowe

​Opuszczona rezydencja, w której straszy. Tajemnice, które czekają na odkrycie. Czy to nie brzmi sztampowo? Oczywiście, że tak. Ale co z tego!

Jako miłośnik horrorów zainteresowałem się Silver Chains od razu, gdy tylko dowiedziałem się o jej istnieniu. To gra, która - przynajmniej na pierwszy rzut oka - niczym nie zaskakuje. Jednak wcale mi to nie przeszkadzało. Skoro pomimo upływu lat potrafię z przyjemnością (i uczuciem strachu) oglądać czy czytać kolejne horrory, których główni bohaterowie odkrywają tajemnice starych domostw i stawiają czoła niespokojnym duchom (pod warunkiem, że są naprawdę dobrze zrealizowane), dlaczego podobny schemat miałby mi przeszkadzać w grze wideo? No właśnie. Niestety, w Silver Chains przeszkadzało mi co innego.

Reklama

Gra opowiada historię mężczyzny imieniem Peter, który budzi się w pobliżu starej angielskiej rezydencji. Nie ma pojęcia, co to za miejsce ani jak się w nim znalazł. Niedługo później trafia do wnętrza domostwa i rozpoczyna poszukiwania odpowiedzi na szereg pytań. Pomogą mu w tym m.in. rozrzucone tu i tam fragmenty dziennika, za to przeszkadzać będą złe duchy, których będzie musiał unikać. Nie będę wchodził w dalsze szczegóły, żeby nie psuć wam zabawy. Na tym etapie wystarczy wam wiedzieć, że Silver Chains przedstawia całkiem strawną historyjkę, której poznanie powinno wam zająć nie więcej niż pięć-sześć godzin. Jest w niej sporo klisz, ale nie brakuje fragmentów, kiedy autorom udaje się nas zaskoczyć. Szkoda, że jest także fatalne zakończenie, które rzuca cień mizerii na całą opowieść.

W Silver Chains czeka na gracza sporo chodzenia i odkrywania tajemnic opuszczonej (choć nie do końca) rezydencji, ale trudno ją nazwać symulatorem chodzenia. To bardziej gra przygodowa z naciskiem na fabułę, w której musimy także szukać różnych przedmiotów czy kluczy, pozwalających nam przechodzić do kolejnych części domostwa. Poziom trudności jest raczej niski. Poza kilkoma chwilami, kiedy musiałem się chwilę zastanawiać, co teraz powinienem zrobić (w tym jedną, która doprowadziła mnie do pasji, ale na szczęście zdarzyło się to tylko raz), rozgrywka przebiegała całkiem gładko. Nie spodziewaj się większych niespodzianek. Autorzy Silver Chains nie tylko do scenariusza, ale i do gameplayu podeszli w sposób sztampowy.

A co ze strachami, które można spotkać w rezydencji? Po pierwsze - są. Po drugie - musimy przed nimi uciekać i chować się, nie możemy z nimi walczyć, a gdy zostaniemy złapani, giniemy i musimy powtarzać dany fragment. Po trzecie - owo uciekanie i chowanie się jest dość monotonne. Po czwarte - gra potrafi nas nastraszyć, szczególnie przy użyciu sprawnie zrealizowanych jump scare'ów. Jest to także zasługa ogólnej atmosfery, którą udało się twórcom stworzyć przy użyciu zarówno pierwszorzędnie zrealizowanych projektów wnętrz, jak i umiejętnie wykorzystanego udźwiękowienia. Czego jak czego, ale klimatu Silver Chains nie można odmówić.

Nie można też odmówić jej... fatalnej optymalizacji. Pomimo, że grałem w nią na mocnym komputerze, musiałem mierzyć się z drastycznymi spadkami płynności. Gra potrafiła w mgnieniu oka spowolnić o kilkanaście klatek na sekundę. I to wcale nie w sytuacji, która by to uzasadniała! Co gorsza, zmiana ustawień graficznych na najniższe nie pozwoliła zniwelować tego problemu. Fatalne są także czasy ładowania. Za każdym razem, gdy giniemy (a zdarza się to dość często), czekamy ponad minutę, aż gra się wczyta. Wspomniałem wcześniej o jednej sekwencji, która doprowadziła mnie do pasji. Była to sprawka m.in. owych koszmarnych (sic) loadingów.

To, że autorzy Silver Chains postawili na klisze, nie stanowi dla mnie żadnego problemu. Chętnie zapoznałem się z kolejnym survival horrorem i kolejną historyjką o opuszczonej rezydencji. Problemem była dla mnie realizacja - monotonne ucieczki i chowanie się przed przeciwnikami, fragmenty wywołujące irytację, fatalne zakończenie, kiepska optymalizacja i bardzo długie czasy ładowania. Autorów (studio Cracked Head Games) tłumaczy tylko to, że jest to ich debiutancki projekt.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy