Remember Me
Jesteście ciekawi, jak będzie wyglądał świat za 70 lat? Cóż, na pewno nie chcielibyście, aby spełniła się wizja przedstawiona w Remember Me.
Paryż większości z was kojarzy się pewnie z Wieżą Eiffla, Sekwaną czy romantycznymi bulwarami. Jednak w wizji twórców Remember Me to zupełnie inne miejsce. To już nawet nie Paryż, tylko Neoparyż. I nie klimatyczne miasto, tylko ogromna, zatłoczona metropolia, pełna drapaczy chmur i błyskających ekranów LED. A władzę nad społeczeństwem powoli przejmują korporacje z niejaką Memorize na czele.
Memorize wymyśliła technologię o nazwie Sensen, pozwalającą na zapisywanie i przechowywanie ludzkich myśli. Na pierwszy rzut oka - świetny pomysł. Oznacza m.in. kres chorób powodujących utratę pamięci (wszystko można odtworzyć bez najmniejszego problemu) i niepewności chociażby przy zapadaniu wyroków sądowych (chcąc się dowiedzieć, kto był mordercą, wystarczy, że odtworzyć kilka zapisków na serwerze). Jednak każdy kij ma dwa końce i - idąc z technologią ramię w ramię - łatwo postawić ten jeden krok za daleko.
Sensen to nie tylko bezpieczeństwo, komfort dla chorych na Alzheimera i możliwość zachowania pełnej pamięci po zmarłych członkach rodziny. To także pełna inwigilacja, którą popiera oczywiście panujący nad społeczeństwem rząd. Władza może w każdej chwili zajrzeć do naszych myśli i wspomnień. Nie tylko w sprawach dużej wagi, ale także w błahostkach, takich jak drobne wykroczenia czy zdrady małżeńskie. Nie tego chciało społeczeństwo!
Na szczęście grupa ludzi nie chce pozwolić na zamieszczenie wszystkim obywatelom futurystycznego krążka na plecach (to za jego pomocą system śledzi i przesyła nasze wspomnienia na serwer). Wśród nich jest młodziutka, zbuntowana Nilin - główna bohaterka Remember Me. Co prawda została wraz z kompanami schwytana i pozbawiona pamięci, ale za sprawą innego opozycjonisty, niejakiego Edge'a, ucieka spod topora i przypomina sobie, o co walczy i co potrafi.
Historia oraz świat gry to największe atuty Remember Me. Osobiście po prostu uwielbiam tego typu cyberpunkowe opowieści, szczególnie gdy są dobrze przedstawione. A ta w Remember Me jest. Z kolei Neoparyż to miejsce, które potrafi i zachwycić, i przerazić. Z wierzchu to nowoczesna metropolia, która pamięta dawne lata, a w głębi - miejsce mroczne i przykre, wypełnione nieudanymi eksperymentami oraz tymi, którzy wybrali życie na wolności, bez wszczepionych chipów Sensena, ale za to w biedzie.
Neoparyż wygląda rewelacyjnie. Na każdym kroku otoczenie obserwuje się z szacunkiem do pracy projektantów. Jest kolorowo i z rozmachem, ale jednocześnie brudno i mokro. Lokacje są różnorodne - z jednej strony mamy drapacze chmur i wielkie reklamy, a z drugiej miejsca, które przypominają Paryż naszych czasów, a także stare fabryki i magazyny.
Szkoda tylko, że to wszystko stanowi tylko ruchome otoczenie, a nie środowisko, w którym moglibyśmy się swobodnie poruszać. Remember Me nie pozwala nam chodzić tam, gdzie nam się podoba, narzucając ścieżkę, którą musimy podążać. Widzicie jakąś atrakcyjną budowlę w oddali albo knajpkę, w której chcielibyście się zatrzymać? Zapomnijcie o tym. Musicie iść tam, gdzie przewidzieli to twórcy. Remember Me to niestety nie Assassin's Creed. Wielka szkoda.
Przejdźmy do samej rozgrywki. Remember Me łączy w sobie elementy platformówki i bijatyki. Te pierwsze zostały jednak do bólu uproszczone. Skakać możem tylko tam, gdzie przewidzieli to twórcy. Ba, każda krawędź, której tylko możemy się chwycić, została przez nich oznaczona. Zabawa dla dzieci, naprawdę. Wszystko robi się z łatwością, z minimalną szansą na to, że powinie nam się noga.
Lepiej wypadają walki, w których możemy popisać się zróżnicowanymi kombinacjami ciosów. W pojedynkach zdobywamy punkty doświadczenia, dzięki którym możemy później odblokować kolejne sekwencje, a nawet częściowo samodzielnie je stworzyć. Poza tym mamy jeszcze do dyspozycji ataki specjalne, po wyprowadzeniu których stajemy się świadkami "rozwałki na całego". Przeciwników okłada się z przyjemnością, pomimo że gra czasami niepoprawnie odczytuje, jaką akurat chcemy wyprowadzić kombinację.
Jednak i tak najciekawiej zapowiadała się umiejętność wchodzenia w pamięć innych osób, którą obdarzona jest Nilin. I w rzeczywistości jest to jeden z bardziej interesujących elementów gameplayu w Remember Me. Nasza bohaterka może w ten sposób dowiedzieć się, jak dostać się w zamknięte miejsce, a także uzyskać wgląd wgląd we wspomnienia drugiej postaci, następnie cofnąć czas, a następnie poprzestawiać to i owo, by zmienić niedaleką przyszłość. Pomysł i jego realizacja są naprawdę niezłe, ale uważam, że nie wykorzystano w pełni jego potencjału. Zabawa w manipulowanie wydarzeniami pojawia się zaledwie kilka razy w ciągu całej gry!
Remember Me wydano w polskiej, kinowej wersji językowej. Jest ona całkiem poprawna, nie ma się raczej do czego przyczepić. Bardziej dokuczliwe było dla mnie to, że wszyscy w Neoparyżu mówią po angielsku. Rozumiem globalizację, ale akurat język francuski mógł być jednym z elementów doskonale podkreślających klimat gry. Szkoda, że jej twórcy nie pomyśleli o tym w ten sposób. Cieszy z kolei, że pomyśleli o zatrudnieniu Oliviera Deriver'a - kompozytora, który nagrał na potrzeby Remember Me wyśmienitą ścieżkę dźwiękową.
Przyznam, że liczyłem na więcej. Remember Me zachwyciło mnie światem, zaciekawiło fabułą, ale pod względem rozgrywki to dla mnie co najwyżej dobra produkcja. Owszem, oferuje fajny model walki oraz ciekawy pomysł na wchodzenie w umysły innych postaci, ale to dla mnie za mało. A to, czego mi w niej brakowało najbardziej, to to, o co tak zawzięcie walczy Nilin i jej przyjaciele - wolność.