Moving Out - recenzja

Moving Out /materiały prasowe

​Gdyby było więcej takich gier, jak Moving Out, na pewno łatwiej byłoby mi zachęcić do wspólnej zabawy przed konsolą rodzinę i znajomych.

Na początku tego roku testowałem Tools Up!, polską grę inspirowaną serią Overcooked, w której przeprowadzaliśmy remonty wspólnie z innymi graczami (jej recenzję znajdziesz tutaj). Przypomniałem sobie przy niej, jak świetnie można się bawić ze znajomymi, siedząc przed jednym komputerem lub konsolą. A teraz, grając w Moving Out na PlayStation 4, przypomniałem sobie o tym po raz kolejny!

Nie wiem, co wy o tym sądzicie, ale według mnie przeprowadzka to - obok remontu - jedna z najgorszych rzeczy, jakie mogą spotkać człowieka w dorosłym życiu. Nie cierpię pakowania i rozpakowywania tych wszystkich pudeł, znoszenia, wynoszenia i przenoszenia tych wszystkich mebli, pilnowania i drżenia o to, by nic się nie uszkodziło podczas transportu... błe! Jednak, jak się okazuje, nawet najżmudniejszą czynność można przekuć we wciągającą i emocjonującą grę.

Reklama

Moving Out nie skupia się wprawdzie na tych wszystkich wymienionych przeze mnie czynnościach, a jedynie na wynoszeniu różnych przedmiotów i mebli, a następnie pomieszczeniu ich wszystkich w wyznaczonym miejscu (np. na pace dostawczaka), ale to wystarczy, by gracze mieli co robić. Przez cały czas musimy jedynie przenosić rzeczy z miejsca w miejsce, ale sprawa wcale nie jest tak prosta, jak się wydaje. No, może na pierwszych planszach jeszcze jest, ale później sytuacja coraz bardziej się komplikuje (autorzy przygotowali całą kampanię do przejścia). Na trasie, którą musimy pokonać, pojawiają się coraz to nowe przeszkody. To trzeba przenieść sofę przez wąskie drzwi, to w pobliżu zasuwa gęsty ruch samochodowy, to na miejscu grasuje duch, który bynajmniej nie ułatwia nam życia.

W Moving Out można grać samemu i już wtedy zabawa jest dość przyjemna, ale nie da się ukryć, że rozkręca się tak naprawdę dopiero po połączeniu sił przynajmniej z jedną osobą (w sumie można grać nawet we czwórkę jednocześnie). Wówczas radochy jest znacznie więcej (ale i nerwów, gdy nie zrozumiemy się z naszym kompanem), podobnie jak możliwości. We dwójkę możemy na przykład nie tylko sprawniej przenosić duże przedmioty czy meble, ale i rzucać nimi na dość dużą odległość, co pozwala oszczędzić trochę czasu. A przecież zegar cały czas tyka!

Czas to nie jedyna motywacja do sprawnego działania. Autorzy przygotowali też na każdym etapie dodatkowe cele do osiągnięcia (na przykład nie możemy rozbić żadnego z okien w domu), które poznajemy dopiero po pokonaniu danej planszy. Jeśli więc jesteśmy ambitni, możemy postarać się nie tylko o zdobycie złotego medalu (otrzymujemy go, jeśli przygotujemy przeprowadzkę w określonym, przeważnie bardzo krótkim czasie), ale i o dodatkowe punkty za wykonanie bonusowych zadań. W nagrodę czekają na nas dodatkowe poziomy o bardziej oryginalnej konstrukcji.

Moving Out to naprawdę przednia zabawa, która daje tym więcej przyjemności, im więcej osób zbierzemy przed konsolą lub komputerem. Dlatego dziwię się, że twórcy nie przygotowali żadnych dodatkowych trybów poza kampanią (na którą składa się w sumie 30 powiązanych ze sobą etapów), które byłyby ukierunkowane przede wszystkim na rozgrywkę imprezową.

To nie jedyna sugestia, jaką mam dla autorów. Sugerowałbym im także wprowadzenie (być może w drugiej odsłonie) większej różnorodności wśród dostępnych postaci. Te w Moving Out różnią się tylko wyglądem. A mogłyby (np. w dodatkowym trybie rozgrywki) różnić się także predyspozycjami. Jedna mogłaby być silniejsza, druga szybciej biegać, trzecia dalej rzucać etc.

Tym niemniej mogę polecić Moving Out każdemu, kto marzy o przyjemnej, rozweselającej rozrywce z padem w dłoni, a w szczególności każdemu, kto ma możliwość zebrania przynajmniej dwuosobowej (a najlepiej czteroosobowej) ekipy do wspólnej zabawy przed konsolą lub komputerem. To gra, która pozwoli wam spędzić miło czas ze znajomymi czy z rodziną, a także pomoże rozkręcić domówkę.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy