Might & Magic X: Legacy
Wiecie, ile czekaliśmy na powrót serii Might & Magic? Dwanaście lat! Tyle czasu minęło od premiery dziewiątej części. W końcu jednak nadeszła dziesiąta...
Niemieckie studio Limbic Entertainment stworzyło Might & Magic X: Legacy, które czerpie garściami ze starych jak świat poprzedniczek, co na pewno ucieszy wszystkich fanów oldschoolowych RPG-ów, ale przy tym sprawia, że współcześni gracze przejdą obok niej obojętnie. Ja - pamiętając, ile czasu spędziłem przy poprzednich częściach cyklu - przystąpiłem do testowania "dziesiątki" z dużymi nadziejami. Szkoda, że szybko prysły niczym bańka mydlana. Przykro mi to stwierdzić, ale Might & Magic X: Legacy to nie to, na co czekałem.
Początek rozgrywki to - podobnie jak w poprzedniczkach - dobór czteroosobowej drużyny. Możemy zdecydować się na domyślną konfigurację, wygenerować losową grupę śmiałków albo stworzyć ją samodzielnie od podstaw. Przy tej ostatniej opcji należy wybrać każdemu bohaterowi rasę (do wyboru cztery: człowiek, ork, elf, krasnolud), klasę (po trzy na rasę), zestaw umiejętności, parametry (możemy rozdysponować kilka punktów), a także płeć, wygląd oraz głos. Ogólnie możliwości kreacyjne nie są zbyt duże, co uważam za sporą wadę. Później naszych bohaterów możemy dalej rozwijać, ale tu też nie spodziewajcie się żadnych rewelacji.
Po stworzeniu drużyny wkraczamy do świata Ashan, znanego z ostatnich części Might & Magic: Heroes, a dokładnie na półwyspie Agyn. Akcja gry toczy się po wydarzeniach przedstawionych w Might & Magic: Heroes VI, a więc po wojnie z demonami, po której mieszkańcy regionu dopiero wracają do dawnego życia.
Nasi śmiałkowie przybywają tutaj, aby złożyć prochy swojego mentora w kaplicy w mieście Karthal. Tak zaczyna się ich przygoda, w trakcie której zostaną wplątani w polityczne gry mające miejsce w Karthalu, który niegdyś był dumną kolonią Świętego Cesarstwa, a dziś chyli się ku upadkowi. Czy naszym bohaterom uda się powstrzymać półwysep Agyn od kolejnego ciosu?
Autorzy przygotowali tło fabularne prawdopodobnie z poczucia obowiązku, a nie z chęci wciągnięcia nas po uszy w przygodę. Might & Magic X: Legacy pod tym względem wypada średnio i jeśli zostaniecie z grą na dłużej, to raczej nie z powodu scenariusza. Wydarzenia rozgrywające się na półwyspie nie wywołują prawie żadnych emocji. Dialogi, które odbywamy z napotkanymi NPC-ami, także nie należą do zalet produkcji Limbic Entertainment. Są proste, nie porywają, a liczba opcji dialogowych jest zdecydowanie zbyt mała.
Lepiej wypada eksploracja świata. Półwysep Agyn to wprawdzie niewielki, ale za to różnorodny kawałek terenu. Zanim wyjdziemy z pierwszej lokacji (małe, nadmorskie miasteczko), musimy wykonać kilka prostych czynności, później też nie od razu możemy cieszyć się pełną swobodą, ale w końcu możemy poruszać się po krainie bez większych ograniczeń.
Chyba, że za takie uznamy zastosowany przez twórców sposób poruszania się naszej drużyny, który przeniesiono z leciwych już poprzedniczek. Cały czas chodzimy po kwadratowych polach i obracamy się w lewo lub w prawo o 90 stopni (chociaż rozglądać można się swobodnie). Kiedyś takie rozwiązanie nie budziło wątpliwości, ale w dzisiejszych czasach należy uznać je za kontrowersyjne. Według mnie autorzy w ten sposób stworzyli tylko niepotrzebne bariery i ograniczenia.
Z poprzednich części zaczerpnięto także system walki. Starcia zostały podzielone na tury. Każdy bohater z naszej drużyny może w niej wykonać jeden ruch (niezależnie, czy to atak mieczem, czy rzucenie zaklęcia, czy spożycie mikstury), a gdy wyczerpiemy je wszystkie, do działania przystępuje przeciwnik. Pomimo podziału na tury pojedynki są raczej szybkie, dynamiczne i nie męczą nawet po dłuższym czasie. Jedyne, co może odstraszyć (zwłaszcza młodszych stażem graczy), to poziom trudności, z którym - wydaje mi się - twórcy miejscami przesadzili.
Questy, które wykonujemy, nie należą do najbardziej oryginalnych. Przeważnie musimy gdzieś pójść, kogoś zabić lub coś zdobyć. Wiem, że większość zadań w RPG-ach opiera się na podobnych schematach, ale w Might & Magic X: Legacy zostały one do bólu uproszczone. Na próżno szukać większych urozmaiceń. Trudno uznać za nie proste łamigłówki, polegające na wciskaniu przycisków w ścianach czy pociąganiu za wajchy w odpowiedniej kolejności. Za miły przerywnik trudno uznać także wspomniane wcześniej dialogi.
Might & Magic X: Legacy prezentuje się średnio. Graficznie prezentuje poziom co najwyżej średniobudżetowy, a i pomimo tego możecie spodziewać się problemów z płynnością i stabilnością. Autorzy nie najlepiej poradzili sobie z optymalizacją silnika. Więcej wymagam także od udźwiękowienia. Przede wszystkim oczekiwałbym większego urozmaicenia, tak abyśmy nie musieli słuchać ciągle tych samych odgłosów i odzywek.
Po Might & Magic X: Legacy spodziewałem się RPG-a klasycznego, a nie przestarzałego, a takiego właśnie otrzymałem. Na szczęście eksploracja różnorodnego świata, całkiem dynamiczny model walki czy rozwój naszej drużyny potrafią - pomimo wszystkich wad i niedociągnięć - wciągnąć co najmniej na te kilkanaście godzin. Jednak bardzo bym chciał, aby produkcję następnej części serii Ubisoft zlecił komuś innemu. Szkoda, że BioWare i CD Projekt RED odpadają...