Lost Planet 3

Podobno tego, co dobre, się nie zmienia. A jednak, Capcom zmienił dewelopera serii Lost Planet. I teraz, po wydaniu jej trzeciej odsłony, musi zmierzyć się z chłodnym przyjęciem ze strony graczy...

Pierwsze dwie części Lost Planet nie zajęły może miejsca w gronie największych "growych" przebojów ostatnich lat, ale przy pierwszej i drugiej bawiłem się naprawdę nieźle, spędzając przy obu w sumie co najmniej kilkanaście godzin. Miałem nadzieję, że "trójka" dostarczy mi podobnych wrażeń, ale jednocześnie byłem pełen obaw o to, czy nowy deweloper - Spark Unlimited (Legendary, Turning Point: Fall of Liberty) - podoła zadaniu. Wiem już, że były one całkiem słuszne...

Lost Planet 3 opowiada historię Jima Peytona, pilota ogromnej maszyny kroczącej, niejakiego Riga, która służy do wydobywania surowców oraz przy pracach konserwacyjnych. Jim prywatnie jest mężem i ojcem. Jednak z racji kiepskich perspektyw na Ziemi podejmuje decyzję o opuszczeniu rodziny (którą jakoś trzeba utrzymać). Wylatuje do pracy na zlodowaciałą planetę E.D.N. III. Ma ona polegać na wydobywaniu tamtejszych surowców. Fucha zapowiada się na ciężką, ale spokojną. Ale rzeczywistość okazuje się brutalna. Szybko okazuje się, że E.D.N. III to nie tylko źródło cennych kruszców, ale również dom krwiożerczych Akridów. Jim musi więc walczyć nie tylko o to, by nie odmrozić sobie tyłka, ale również o swoje życie.

Reklama

Opracowana przez scenarzystów Spark Unlimited fabuła nie należy do najlepszych. Pełno w niej oczywistości czy oklepanych schematów. To, co natomiast wypada pochwalić, to kreacje postaci, z Jimem Peytonem na czele. Główny bohater to osobnik z charakterem i własnym życie, o którym dowiadujemy się więcej z rozmów między nim a czekającą na Ziemi rodziną. Podobać może się także klimat wyobcowania, zbudowany przez twórców wzorowo.

Akcja Lost Planet 3 toczy się w dość dużym, półotwartym uniwersum. Często musimy go przemierzać, by dotrzeć z lokacji A do lokacji B. Odległości między nimi są duże, a podróżowanie niezbyt rajcuje, pomimo że wykorzystujemy w tym celu wspomnianego RIG-a. Niejednokrotnie stajemy przed błahymi zadaniami (te dzielą się na główne oraz poboczne), które wymuszają na nas dalekie wyprawy, a nie popychają fabuły do przodu ani nie pociągają przebiegiem czy tempem. To ostatnie na ogół jest raczej ospałe. To wszystko sprawia, że w Lost Planet 3 po pewnym czasie zaczyna się grać coraz bardziej z przymusu. Lokacje są ładne (nawet bardzo, o czym za chwilę), ale ich konstrukcja jest raczej nieciekawa.

RIG to maszyna, która służy nam do podróżowania, naprawiania tego czy owego, a także do walki z Akridami. Jednak nie wyobrażajcie jej sobie jako mecha, wyposażonego w działka i wyrzutnie rakiet. Nic z tego. Ja szybko zacząłem żałować, że autorzy nie dali nam postrzelać, siedząc za sterami RIG-a, i żałuję tego aż do teraz. Postrzelać możemy za to, będąc już na nogach. Z pistoletów, strzelb czy karabinów. Co z tego jednak, skoro akcja w Lost Planet 3 nie bawi? Gra próbuje udawać Gears of War, ale nie za bardzo jej to wychodzi. Strzelając, nie czujemy siły rażenia, przeciwnicy są wręcz tępi i nie potrafią nas niczym zaskoczyć, a powtarzalność to gwóźdź do trumny dla tego (najważniejszego) aspektu rozgrywki. Nie ratują go także pojedynki z bossami.

Pomiędzy misjami trafiamy do bazy, w której możemy porozmawiać z NPC-ami oraz kupić nowe elementy wyposażenia. Pomysł fajny i z początku może się podobać, ale z czasem wizyty w placówce wypadowej przestają cieszyć. Zamiast nich, wolałbym porządne strzelanie z kabiny RIG-a, ale to - jak już wiecie - nie jest graczom w Lost Planet 3 dane.

Omawiając oprawę Lost Planet 3, należy podejść do sprawy dwojako. Z jednej strony otrzymujemy świetnie wykreowany świat, który mógłby posłużyć za scenerię niejednego hollywoodzkiego filmu (zlodowciała planeta z wiecznie czarnym, ale rozświetlanym przez słońce i burze niebem, ahhh...). Z drugiej jednak, jeśli skupimy się na technikaliach, należy stwierdzić, że Spark Unlimited osiągnęło co najwyżej średni poziom. Nie mogę się natomiast przyczepić do udźwiękowienia. To doskonale podkreśla klimat gry.

Czy Lost Planet 3 jest kiepski? Ujmę to tak - grałem w wiele gorszych gier, ale grałem też w wiele lepszych. Jeśli miałbym polecić ją komuś, kto nie próbował jeszcze w Metro: Last Light czy Crysisa 3, na pewno bym tego nie zrobił. Ale jeżeli jesteś graczem, który "zalicza wszystko jak leci", możesz sięgnąć po najnowszą produkcję Spark Unlimited. Na pewno spędzisz z nią kilka miłych chwil, trochę się odstresujesz, nacieszysz się dobrze zbudowanym klimatem, ale nie nastawiaj się na żadne rewelacje. To po prostu przeciętna gra akcji.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Lost Planet 3 | Capcom
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy