Her Story: Udany powrót do lat 90.
Her Story to gra niezwykle prosta, oryginalna i intrygująca. Ten podgatunek gier widuje się już bardzo rzadko...
Gdybyśmy pisali tę recenzję w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, Her Story byłoby jedną z wielu produkcji wykorzystujących FMV (full motion video). Wydając ją dzisiaj, jej twórcy otrzymali na starcie handicap w postaci wyróżniającej się na tle otoczenia formy. W 2015 roku taka gra, jak Her Story, to egzotyka, z którą stykamy się średnio raz na kilka lat.
Przypomnijcie sobie bowiem, kiedy ostatnio mieliście do czynienia z elektroniczną produkcją, w której zamiast grafiki 3D zobaczylibyście żywych aktorów? Owszem, bywają wyjątki, takie jak wydana w ubiegłym roku kontynuacja serii Tex Murphy - Tesla Effect, ale zdarzają się one niezwykle rzadko. Czy rodzynek w postaci Her Story ma szansę przebić się w dzisiejszych czasach?
Nieliniowe Ciche Wzgórze
Autorem Her Story jest Sam Barlow, którego najważniejsze pozycje w CV to główny projektant oraz scenarzysta popularnych survival horrorów - Silent Hill: Origins oraz Silent Hill: Shattered Memories. Jego nowa gra horrorem już nie jest, choć tajemniczy wątek, owszem, jest w niej obecny. Dotyczy on przesłuchań pewnej Brytyjki imieniem Hannah z 1994 roku, której to mąż zaginął w tajemniczych okolicznościach. W grze wcielamy się w policjanta, który po latach stara się znaleźć odpowiedź na pytanie, co się z nim stało. Zanim do niej dotrze, będzie musiał przesłuchać dziesiątek fragmentów nagrań.
Sposób docierania do nich jest nietypowy. Otóż nie myślcie sobie, że dostajecie cały materiał podany na tacy. Co to, to nie. Zaczynacie z dostępem do kilku wyrywków, z których następnie musicie wyłapywać interesujące frazy, które następnie należy wpisywać do komputerowej wyszukiwarki. A ta - jeśli traficie - podsunie wam kolejną partię materiału. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że Her Story jest grą zupełnie nieliniową.
Kolejność, w jakiej będziemy docierać do odpowiedzi, zależy wyłącznie od nas, od toku naszego myślenia i od tego, na co akurat zwrócimy uwagę, słuchając Hanny. Materiał wideo jest wszystkim, czym dysponujemy. Nie mamy możliwości skorzystania z żadnych policyjnych gadżetów, przesłuchania świadków czy sprawdzenia odcisków palców. Dysponujemy tylko starym komputerem i pociętym, rozrzuconym po dysku twardym nagraniem sprzed ponad dwóch dekad.
Minimalny nakład / maksimum frajdy
Zabawa w Her Story, choć niezwykle prosta i oferująca wyłącznie możliwość szukania oraz słuchania, wciąga na dobre i trudno się od niej oderwać. Siedząc sam na sam z komputerem i zeznaniami Hanny, nie możemy doczekać się, aż dowiemy się czegoś więcej, aż postawimy kolejny krok w poszukiwaniach odpowiedzi na zadane pytanie. Ta gra przypomina, jak niewiele potrzeba (ot, pomysłodawca i scenarzysta zarazem, aktorka-amatorka i tania kamera), aby przykuć gracza do monitora. Wprawdzie nie na długo, bo po 3-4 godzinach zbliżamy się do finału, ale czy to nie wystarczy? Według nas, w zupełności! Tym bardziej, że grę można kupić na platformie Steam za 5,99 euro (w przeliczeniu około 25 złotych)! Przed dokonaniem zakupu warto mieć na uwadze, że Her Story dostępne jest wyłącznie w angielskiej wersji językowej.
Jedyne, co życzylibyśmy sobie, aby wyszło w Her Story lepiej, to gra aktorska głównej bohaterki. Owszem, taki amatorski charakter produkcji Sama Barlowa ma swój urok (momentami czuliśmy się, jakbyśmy przenieśli się z powrotem dla lat dziewięćdziesiątych!), ale mimo wszystko chcielibyśmy zobaczyć podobną rozrywkę, tyle że w bardziej profesjonalnym wydaniu. Viva Seifert, która wcieliła się w Hannę, jest byłą gimnastyczką, a nie zawodową (czy chociaż uzdolnioną) aktorką, o czym trudno, oglądając kolejne klipy, zapomnieć.
Tym niemniej Her Story to nie lada niespodzianka, z którą spędziliśmy bardzo miły wieczór. Chcielibyśmy otrzymywać jak najwięcej tego typu gier, które - po pierwsze - przypominają nam, jak (fajnie) to się kiedyś grało, a po drugie - są przyjemną odskocznią od debiutujących jedna za drugą strzelanek, ścigałek czy RPG-ów. Zdecydowanie polecamy!