W Polsce obecnie powstaje tyle gier, że nawet my - zawodowi, branżowi dziennikarze - potrafimy się w ich gąszczu zagubić. Na przykład jeszcze do niedawna nie słyszeliśmy nawet o Green Hell.
Trochę wstyd się przyznać, tym bardziej, że ten symulator survivalu (wcale nie jest to naciągane określenie, o czym za chwilę) w wykonaniu studia Creepy Jar święci triumfy na Steamie, gdzie już od jakiegoś czasu można go było kupić w ramach wczesnego dostępu. Na chwilę obecną tytuł może się pochwalić 741 opiniami graczy, spośród których aż 84% to recenzje pozytywne. Postanowiliśmy czym prędzej nadrobić zaległości. Wyruszyliśmy do amazońskiej dżungli, by walczyć o przetrwanie.
W Green Hell możemy się bawić w trzech trybach: fabularnym, przetrwania oraz w scenariuszach. A właściwie to będziemy mogli, gdy gra doczeka się już ostatecznej wersji. Na tę chwilę fabuła nie jest jeszcze dostępna, możemy jedynie przejść półgodzinny samouczek, który pełni przy okazji funkcję wprowadzenia do historii, którą zamierzają opowiedzieć twórcy (o tym, jak to główny bohater trafia do amazońskiego lasu w poszukiwaniu pewnej zaginionej cywilizacji i musi teraz przetrwać w dziczy, mogąc porozmawiać jedynie z żoną przez krótkofalówkę). Po jego ukończeniu skupiliśmy się po prostu na walce o przetrwanie.
Jednym z naszych obowiązków w Green Hell jest zaspokajanie podstawowych potrzeb głównego bohatera, związanych z nawodnieniem, głodem czy zmęczeniem. Każdy z tych wskaźników spada w dość szybkim tempie, więc na każdym kroku musimy szukać okazji do ich podniesienia, a jednocześnie unikać zbędnych czynności, które mogą pogorszyć nasz stan. W dżungli ryzyko to nasz nieustanny towarzysz - wystarczy, że wypijemy wodę nie z tego strumienia, co trzeba, a w naszym układzie pokarmowym pojawią się pasożyty. Ponadto musimy dbać o psychikę protagonisty. Choroba, a nawet upadek ze stosunkowo niedużej wysokości pogarszają stan naszego umysłu, co w pewnym momencie może zacząć powodować halucynacje bądź wymioty. A to z kolei będzie prowadzić to kolejnych problemów...
Jak widzicie, zabawa w Green Hell jest naprawdę wymagająca. A przecież elementy, o których wspomnieliśmy, to nie dopiero początek. W dżungli możemy natrafić na całe mnóstwo niebezpieczeństw. Wystarczy wspomnieć o faunie, w której występują m.in. grzechotniki, krokodyle i pantery, potrafiące wykończyć nas w mgieniu oka. Oczywiście lepiej ich unikać, ale na zwierzęta w końcu trzeba także zapolować, aby mieć co jeść. A gdy w starciu z fauną poniesiemy porażkę (i przeżyjemy), będziemy musieli przyjrzeć się naszemu ciału w poszukiwaniu zadrapań czy ukąszeń, a następnie zaplanować leczenie.
Oczywiście nie mogłoby być mowy o zabawie w survival bez odpowiednio rozwiniętego systemu craftingu. Ten opracowany przez Creepy Jar jest jednocześnie dość rozbudowany i prosty w użyciu. Gdy tylko podniesiemy jakiś przedmiot, gra - za pomocą notatnika - sugeruje nam, co możemy stworzyć. Następnie wystarczy przejsć do plecaka, wybrać niezbędne składniki i... gotowe! W taki sposób tworzymy przedmioty przydatne do budowy czy polowań.
Jednym z ważniejszych zadań, jakie stały przed Creepy Jar, było stworzenie autentycznej dżungli, która nie tylko będzie cieszyła oko, ale pozwalała graczowi wczuć się w sytuację. I ta sztuka bez wątpienia się udała. Amazoński las deszczowy, w którym spędzamy cały czas, wygląda olśniewająco - czy to za dnia, czy podczas zachodu słońca, czy w nocy. Co prawda, można natrafić na jakieś techniczne problemy (takie jak blokująca się gdzieś postać), ale w szerszym kontekście nie mają one większego znaczenia. Już prędzej można ponarzekać na przeciętne udźwiękowienie.
Green Hell to jedna z najlepszych survivalowych gier, w jakie graliśmy. Choć nie jest ona jeszcze w stu procentach ukończona (brakuje trybu fabularnego), to już teraz śmiało można ją oceniać. Cała mechanika sprawia wrażenie kompletnej i jako taka zasługuje niemal wyłącznie na wyrazy uznania (a z czasem prawdopodobnie będzie przez twórców rozszerzana/ulepszana). Z pewnością nie jest to forma rozrywki dla każdego (przetrwanie w amazońskiej dżungli to naprawdę wymagająca sprawa), ale ci, którzy szukają survivalowego wyzwania, powinni być zachwyceni.