eFootball 2022 - recenzja
Czegoś takiego chyba nikt się nie spodziewał. eFootball 2022 miało konkurować z FIF-ą, a zostało... jedną z najgorzej ocenianych gier w historii.
Konami po dwóch latach przerwy (w ubiegłym roku PES otrzymał tylko aktualizację składów) powraca do pojedynku z EA Sports i serią FIFA, ale robi to w sposób godny pożałowania. Opinie graczy na temat wydanego niedawno eFootball 2022 można skwitować krótko, pisząc - totalna katastrofa. Sprawdziliśmy, czy gra rzeczywiście jest aż tak zła, jak się o niej mówi.
Oszczędzę wam czasu i napiszę to od razu - tak, eFootball 2022 to na tę chwilę gra, którą lepiej omijać szerokim łukiem, pomimo że jest dostępna zupełnie za darmo. Zacznijmy od tego, że Konami zaoferowało na tę chwilę zaledwie zrąb tego, czy powinien być next-genowy PES (z nazwą Pro Evolution Soccer rozstano się już chyba na stałe). W trybie offline możemy pograć zaledwie dziewięcioma drużynami na czterech stadionach. Nie myślcie o żadnej karierze, sezonach czy pucharach - te pojawią się dopiero za jakiś czas.
eFootball 2022 teoretycznie wygląda na produkt znacznie atrakcyjniejszy dla osób nastawionych na rozgrywkę sieciową. Tutaj od premiery czekają na nas już dziesiątki drużyn z dziewięciu lig z Europy, Ameryki Południowej oraz Azji. Jednak nie wiadomo, jak długo utrzyma się ten stan rzeczy. Obecnie cała ta zawartość jest bowiem dostępna w ramach czasowego wydarzenia, które kończy się za kilka dni. Co będzie dalej? Nie wiadomo.