Drug Dealer Simulator - recenzja
Kto by pomyślał, że Polska stanie się zagłębiem growych symulatorów? Nasi rodacy - a konkretnie Byterunners Game Studio wraz ze spółką Movie Games - stworzyli kolejny. Tym razem mamy możliwość wcielić się w... handlarza narkotyków.
Drug Dealer Simulator to dla Byterunners Game Studio debiut. Jak na pierwszy poważny projekt, udało im się wzbudzić niemałe zainteresowanie graczy, co - rzecz jasna - wynika w dużym stopniu z obranej tematyki. Już na początku kwietnia mogliśmy sprawdzić fragment gry w akcji zupełnie za darmo (jeśli ktoś tu widzi nawiązanie do modelu biznesowego z TEJ branży, to chyba całkiem słusznie), a w ostatnich dniach światło dzienne ujrzała jej pełna wersja. Nie mogłem odmówić sobie spędzenia z nią kilku godzin. Czy udało jej się w tym czasie mnie od siebie uzależnić?
W meandry narkotykowego fachu wtajemnicza nas Eddie. Mężczyzna ten nie tylko mówi nam, na czym polega ta praca, ale także będzie nam dostarczał towar i rozliczał po każdej wykonanej robocie. Gdy tylko zrobimy zakupy, korzystając z laptopa w naszej dziupli, musimy odebrać towar, który czeka na nas w jakimś mało widocznym miejscu (jak na przykład kosz na śmieci), a następnie rozprowadzić go wśród klientów, którzy tylko czekają na wesołą przesyłkę. Oczywiście można by tę pracę nazwać wymarzoną, gdyby nie to, że jest nielegalna i że na każdym kroku czyhają na nas policjanci. A do tego przez środek miasta przebiega ściśle chroniony mur.
Całą akcję obserwujemy z perspektywy pierwszoosobowej. Gdy tylko przyjdzie nam uciekać przed mundurowymi (jeśli pozwolimy się złapać, będzie nas to słono kosztowało - zapłacimy mandat, a do tego stracimy narkotyki, które mieliśmy przy sobie), zabawa zaczyna przypominać Dying Light czy Mirror's Edge. No, może trochę przesadzam, bo nie ma tu aż tylu obiektów do wspinaczki czy przeszkód do pokonywania, ale emocji pomimo tego nie brakuje (choć niekiedy policjanci zachowują się jak kretyni). A z czasem, zbierając doświadczenie, stajemy się w sztuce parkouru coraz sprawniejsi - możemy zwiększać wytrzymałość czy szybkość biegu bohatera. Ale da się ulepszyć także na przykład umiejętności sprzedażowe.
Na tym możliwości rozwoju się nie kończą. Drug Dealer Simulator pozwala nam także "zakładać franczyzy". Z czasem wśród klientów napotykamy na osoby, które chciałyby spróbować swoich sił w naszym fachu. W ten oto sposób możemy dorobić się grupki dilerów, którzy będą biegać z pakunkami, a następnie przekazywać nam utargi. Chcąc zarabiać jeszcze więcej, możemy kombinować i rozrabiać posiadane narkotyki, wykorzystując produkty kupione w supermarkecie (jak cukier) czy aptece (jak ibuprofen). Jeśli będziemy sprytni, klienci nawet się nie zorientują, a my zarobimy więcej.
Miasto, w którym działamy, zostało podzielone na szereg dzielnic. W każdej z nich musimy pracować na szacunek, sprzedając narkotyki, rozdając darmowe próbki czy malując na ścianach nasz symbol. Jeśli zaniedbamy którąś z nich, respekt zacznie nam powoli spadać, przez co m.in. nie będziemy mogli utrzymywać wysokich cen sprzedawanych towarów. Nie jest to może zły pomysł na urozmaicenie rozgrywki i podbicie poziomu trudności, ale na dłuższą metę okazuje się żmudny. Według mnie twórcy mogliby z niego zrezygnować albo choć trochę złagodzić.
Drug Dealer Simulator nie jest żadną wielką produkcją, co widać już na pierwszy rzut oka. Jego oprawa nie jest może najgorsza, ale nie da się ukryć, że z taką grafiką można się było zetknąć już dobrych kilka lat temu. Zarówno modele postaci, tekstury oraz elementy otoczenia proszą się o więcej uwagi.
No, ale chyba nikt się nie spodziewał, że Drug Dealer Simulator będzie wyglądał jak produkcja AAA. Ja nastawiałem się jedynie na lekką i przyjemną, ale zarazem potrafiącą zawiesić wysoko poprzeczkę grę - i dokładnie to otrzymałem. Jeśli chcieliście kiedyś poznać zawód dilera narkotykowego z bliska, to wyobrażam sobie, że Byterunners Game Studio dość wiernie odtworzyło specyfikę tego "zawodu". A jednocześnie stworzyło całkiem wciągającą rozgrywkę.