DOTA 2
Prawdziwy ewenement w historii gier wideo. Niewielka modyfikacja do popularnej strategii okazała się tak dobra i zyskała tak dużą popularność, że urosła do rangi odrębnej, wciąż rozwijanej produkcji. A niedawno doczekała się oficjalnej kontynuacji.
WarCraft III to jedna z najważniejszych strategii w historii gier wideo. Nie tylko dlatego, że zachwyciła wszystkich rozgrywką i pochłonęła miliardy godzin wśród graczy na całym świecie, ale także dlatego, że gdyby nie ona, nie powstałaby DOTA. DOTA (skrót od Defend of the Ancients), czyli wspomniana we wstępie, amatorska modyfikacja, która w praktyce okazała się dziełem bardziej odpornym na starzenie się niż sam WarCraft III. Do dzisiaj jest rozwijana przez sporą grupkę zapaleńców, a od niedawna - po dwóch latach beta-testów - możemy w końcu zagrać w pełną (ale nie ostateczną, bo będzie pewnie rozwijana przez lata) wersję DOTA 2, oficjalnej kontynuacji, opracowanej przez Valve.
Co warto wspomnieć na samym początku, gra jest całkowicie darmowa. Możemy bawić się nią całymi dniami i tygodniami, nie wydając ani grosza. Ale to tylko jeden z jej atutów. O pozostałych przeczytacie dalej...
DOTA 2 to wieloosobowa gra arenowa (tzw. MOBA), która łączy w sobie elementy strategii czasu rzeczywistego oraz erpega. Bierzemy w niej udział w bitwach pomiędzy dwiema stronami konfliktu. Obie, umiejscowione na planszy w przeciwległych punktach, wysyłają do boju dziesiątki swoich jednostek, które kroczą przed siebie wyznaczonymi ścieżkami, by w końcu napotkać na wroga i rozpocząć walkę. Gracz nie kieruje nimi jak w tradycyjnym erteesie, kontroluje tylko swojego awatara. Jego zadaniem jest pomaganie szeregowcom w osiągnięciu celu, którym jest zniszczenie bazy przeciwnika.
Proste, a wciąga jak diabli. Jednak DOTA 2 nie byłaby tak genialna (bo jest genialna, mogę to już teraz napisać), gdyby nie to, że znalazła się w niej ponad setka bohaterów, którymi możemy pokierować. Każdy z nich jest inny - posiada inny wygląd, inną charakterystykę, inne umiejętności - i gra się nim inaczej. A jakże, każdą z nich możemy także z biegiem czasu rozwijać. To dzięki zbieranym skarbom i zdobywanym punktom doświadczenia, dzięki którym możemy wzbogacać awatara o nowe przedmioty oraz zdolności. To wszystko sprawia, że nie tylko sami możemy w nieskończoność szukać nowych sposobów na rozgrywkę, ale także napotykamy na ciągle to innych bohaterów, kierowanych przez graczy. Co mecz, to inny przeciwnik, inna taktyka, inny styl zabawy. DOTA 2 nie nudzi się po kilku godzinach, dniach i jestem pewien, że nie znudzi się także po tygodniach.
Tkwi w tym jednak pewien szkopuł. DOTA 2 daje wiele, ale i wiele wymaga. To jedna z trudniejszych gier, z jakimi miałem ostatnio do czynienia. Co prawda zasad zabawy można nauczyć się w stopniu zadowalającym w ciągu kilku godzin, ale już osiągnięcie jako takiego poziomu (czyli takiego, który pozwoliłby nam konkurować z czającymi się w sieci wyjadaczami) wymaga co najmniej kilku dni ostrego grania. Ale i tak nawet po tych kilku dniach będziecie czuli, że macie niemałe braki, i co drugi przeciwnik będzie pokazywał wam, gdzie jest wasze miejsce. DOTA 2 jest głęboka, rozbudowana, wielowarstwowa. To gra, która wymaga cierpliwości, ale jeśli tylko ją tą cierpliwością obdarzycie, odwdzięczy się wam wspaniałą rozgrywką na całe tygodnie, miesiące, a może i lata. Valve zamierza wspierać ją i wzbogacać o nowe treści tak długo, jak tylko gracze będą zainteresowani dalszą zabawą, więc nie ma obaw, że gra się znudzi albo że "zaliczymy ją" na 100%. To praktycznie niemożliwe.
Wymagającą i zarazem wciągającą rozgrywkę w DOTA 2 umila oprawa, nawiązująca stylistyką do pierwowzoru, a więc i do WarCrafta III. Jest kolorowo, bajkowo, z dużą ilością efektów specjalnych, które sprawiają, że starcia jednostek są niezwykle przyjemne dla oka. Autorom zależało na tym, by gra była dostępna dla jak największego grona osób, dlatego też nie przesadzano z wizualnymi wodotryskami. No i rzeczywiście, w efekcie DOTĘ 2 można bez problemów odpalić nawet na kilkuletnim pececie. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, abyście już teraz pobrali grę i ją wypróbowali. To bardzo prawdopodobne, że przyłączycie się do ciągle rosnącego grona jej entuzjastów.
Jest tylko jedno "ale". Jeśli potrafisz grać wyłącznie z dżentelmenami, a na widok pisanych przekleństw doznajesz odrazy, całkiem prawdopodobne, że DOTA 2 straci w twoich oczach. Jak na razie Valve nie poradziło sobie z chamstwem (nazywajmy rzeczy po imieniu) panującym w środowisku gry i dopóki tego nie zrobi, zawsze będzie to jedno "ale". Nie licząc tego wcześniejszego, dotyczącego poziomu trudności, ale akurat według mnie to tylko i wyłącznie atut. Gdyby nie to, że dojście do czegoś w DOCIE 2 wymaga wiele pracy, nie miałbym aż takiej motywacji do dalszej zabawy. A zatem wybaczcie, ale czas już na mnie. Wracam do niekończącej się walki. Do zobaczenia na placu boju!