Don't Starve

Jeśli planujesz w weekend wyprawę do lasu, lepiej dobrze się przygotuj. Spakuj kanapki, coś na kleszcze i... zagraj wcześniej w Don't Starve.

Nie tylko dlatego, że to bardzo dobra gra, ale również dlatego, że uczy o tym, co robić, gdy zgubimy się w ciemnym lesie, skończy nam się pożywienie, a dookoła będą grasować żądne naszej krwi stwory. Pokazuje, jak zaspokajać w takiej sytuacji głód, jak zapewnić sobie bezpieczeństwo, jak radzić sobie z zagrożeniami, których nie uda nam się uniknąć... W skrócie - wykłada jak na tacy, jak przetrwać. Serio, Don't Starve to jedna z lepszych gier wideo, w których motywem przewodnim staje się walka o przetrwanie. Pomimo, że nie ma tu mowy ani o wielowątkowej fabule, ani o zaawansowanym silniku graficznym, zabawa wciąga na długie godziny.

Reklama

Głównym bohaterem Don't Starve jest Wilson, który budzi się pewnego dnia w ogromnym lasie. Pewien nieznajomy sugeruje mu tylko, by rozejrzał się za czymś do jedzenia. Chwilę później zdezorientowany mężczyzna zostaje sam jak palec, nie mając pojęcia, jak się tu znalazł, co jest grane i jak długo jeszcze pożyje. To ostatnie w głównej mierze zależy od nas i od tego, jak szybko zaadaptujemy się do panujących w lesie warunków. Tutaj nie jesteśmy myśliwymi - jesteśmy zwierzyną.

W Don't Starve gra się dość nietypowo. Zabawa została podzielona na dzień i noc. Gdy świeci słońce, możemy zająć się zbieraniem pożywienia czy przedmiotów, z których uda nam się zrobić... cokolwiek. Kijek + krzemień = siekierka. Patyki + trzcina = zbroja. I tak dalej. Z czasem pożytecznych rzeczy zbieramy coraz więcej i ciągle dajemy się zaskakiwać liczebnością przygotowanych przez twórców rozwiązań. Przyznam, że w pewnym momencie musiałem się uciec do przeglądarki internetowej i poszukiwania gotowych przepisów na forach, gdyż nie wiedziałem, co dalej. Owszem, mogłem kombinować "w ciemno", ale materiałów miałem jak na lekarstwo (tu zwykle tak jest), a nie chciałem znowu przegrać.

Jeśli się nie postaramy i nie zdołamy zebrać żywności oraz rozpalić ogniska, czeka nas trudna noc. Noc, która prawdopodobnie zakończy się naszą śmiercią. A my w takiej sytuacji będziemy musieli zaczynać od nowa. Don't Starve jest bezlitosne. Tym bardziej, że w tutejszym świecie wszystko - począwszy od aury i głodu, a na świnioludach i żarłocznych żabach skończywszy - chce nas zabić. Walka o przetrwanie w takich warunkach wymaga ciągłego skupienia i kreatywności. Jeden mały błąd i jesteśmy po drugiej stronie. A im dalej w las, tym trudniej. Musimy więc rozwijać i postać, i nasze obozowisko, ogradzając je czy rozmieszczając pułapki. Survival w najczystszej postaci.

Świat gry, po którym poruszamy się w Don't Starve, jest nie tylko ogromny, ale i zróżnicowany. Podczas zabawy przemierzamy tereny zalesione, sawannę czy mokradła. Ponadto raz na czas trafiamy w wygenerowane losowo miejsce specjalne, w którym czekają na nas nietypowe rzeczy do odkrycia i niecodzienne zagrożenia. Podróżowanie ułatwiają tunele czasoprzestrzenne, występujące pod postacią rozgrzebanych skrawków ziemi. Za ich sprawą możemy przenieść się na nieznane dotąd tereny, odkrywające przed nami nowe przedmioty, pomagające w budowaniu prawdziwie naukowej maszynerii.

Wraz z upływem czasu otrzymujemy punkty doświadczenia. Za każdy przetrwany dzień otrzymujemy 20 oczek. Po osiąganiu kolejnych pułapów odblokowujemy dostęp do kolejnych postaci, takich jak piromanka Willow (potrafi rozpalić niewielkie ognisko i ogień jej niestraszny) czy mocarz Wolfgang (może więcej unieść, ale i potrzebuje więcej jeść). W sumie bohaterów jest ośmioro. Każdym z nich gra się nieco inaczej, więc niewątpliwie warto je odblokować i wypróbować.

Don't Starve jest grą w zupełności sandboksową, ale zdradzę wam, że pośrodku lasu ukryty został portal (zwany Drzwiami Maxwella), który prowadzi do... odrębnego trybu - przygodowego. W nim otrzymujemy kilka zadań do wykonania, w których znów musimy się wykazać survivalowym zmysłem, a na końcu poznajemy osobnika odpowiedzialnego za ten cały galimatias (Maxwella właśnie). Nie ma znaczenia, w którym momencie i na jakim etapie rozwoju przekroczymy portal, ponieważ po skorzystaniu z niego i tak wszystko zostaje nam odebrane. Pokonanie Maxwella można uznać za zakończenie gry, choć oczywiście po dokonaniu tego nie oglądamy napisów końcowych, tylko możemy bawić się dalej w trybie sandboksowym.

Jak widzicie, Don't Starve to produkcja nietypowa. I przez to także nie dla każdego. Jeżeli oczekujesz, że gra składa się z wprowadzenia, samouczka oraz ciągu następujących po sobie etapów, tutaj możesz poczuć się zagubiony. Don't Starve nawet nie ma intra, a wszystkiego musisz uczyć się sam. Ale jeśli właśnie wolności i wyzwań (Don't Starve jest po prostu trudna) oczekujesz, całkiem możliwe, że w mrocznym lesie spędzisz wiele długich wieczorów.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Don't Starve | przygodowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy