Déraciné - recenzja

​Studio From Software powinno wam się kojarzyć przede wszystkim z serią Dark Souls oraz grą Bloodborne. Jednak ostatnio postanowiło ono zaskoczyć graczy czymś zupełnie świeżym.

No, bo jak inaczej nazwać Déraciné, czyli tajemniczą przygodówkę wykorzystującą gogle PS VR? To pierwsza tego rodzaju próba From Software i musimy przyznać, że wypadła całkiem nieźle. Nie wszystko zagrało w niej tak jak powinno, ale mimo to życzylibyśmy sobie więcej tego rodzaju gier osadzonych w wirtualnej rzeczywistości. Choć musimy od razu uczciwie napisać, że nie jest to propozycja dla osób, które liczą przede wszystkim na rozgrywkę jako taką - Déraciné określilibyśmy raczej jako interaktywne doświadczenie. Nic w tym złego, ale warto mieć to na uwadze.

Reklama

Déraciné opowiada historię pewnej szkoły z internatem oraz szóstki dzieci i dyrektora placówki. Gracz wciela się w... ducha, którego wezwała jedna z tutejszych uczennic. W tej niematerialnej formie przemierzamy szkolne korytarze i sale, poznając tajemnice każdej z wymienionych postaci. Opowieść rozwija się w sposób ospały, wręcz senny. Czas wokół nas się zatrzymał i ożywa dopiero w momencie, gdy zaczynamy wchodzić w interakcje z otoczeniem. W ten oto sposób poznajemy losy uczniów, a następnie staramy się im pomóc (wcielamy się tutaj bowiem w dobrego ducha).

Jedną z ważniejszych mocy ducha, którym kierujemy, jest możliwość poruszania się w czasie oraz naprawiania teraźniejszości poprzez dokonywanie zmian w przeszłości. Wszystkie te działania zostały zaplanowane odgórnie przez twórców i gracz tylko je odtwarza, ale mimo wszystko jest to ciekawy i dobrze zrealizowany pomysł. Także historie, które poznajemy, są interesujące - każda z nich trzymała nas w stanie zaciekawienia i żadna nie była wyraźnie gorsza od pozostałych.

Déraciné robi użytek z dwóch kontrolerów PS Move. To za ich pomocą wykonujemy poszczególne czynności. Sterowanie gestami działa w pełni sprawnie - ani razu nie mieliśmy sytuacji, w której ruchy naszych rąk nie zostałyby odczytane w pożądany sposób. Choć trzeba przyznać, że w większości przypadków były to raczej proste czynności, jak złapanie jakiegoś przedmiotu albo obrócenie go. Autorzy nie wyszli poza ramy tego, co w przypadku gier VR-owych uznaje się za standard. Szkoda, bo w Déraciné aż prosi się o więcej eksperymentów z goglami i kontrolerami.

Choć Déraciné nie jest grą długą (na jej ukończenie będziecie potrzebowali raczej nie więcej niż pięciu godzin), to podczas naszej zabawy z nią zdążyła wkraść się monotonia. Nie przeszkadzała nam absolutnie senna atmosfera, o której wspomnieliśmy wcześniej (przeciwnie, spodobał nam się panujący w grze klimat), ale to, że musieliśmy naprawdę dużo czasu spędzić na przemieszczaniu się pomiędzy lokacjami. Nie wynikało to z trudności w rozwiązywaniu poszczególnych zagadek, tylko - po prostu - z konieczności.

Déraciné pod względem graficzno-dźwiękowym to wzór do naśladowania. Grafika - jak na produkcję VR-ową, czyli siłą rzeczy ograniczoną - prezentuje się bardzo dobrze. Każda z lokacji została stworzona z należytą starannością. Odwiedzane przez nas miejsca są także bardzo różnorodne (choć ogólnie obszar rozgrywki nie jest przecież duży). Postarano się też o efektowne odwzorowanie świateł i ceni, podkreślając w ten sposób panującą w grze atmosferę. Na jeszcze wyższą ocenę zasługuje udźwiękowienie - przede wszystkim fantastyczna, instrumentalna muzyka, ale także wzorowy polski dubbing.

Déraciné to kolejna naprawdę udana gra stworzona z myślą o goglach PS VR. Być może trochę zbyt monotonna i trochę zbyt zachowawcza (jeśli idzie o wykorzystanie możliwości VR-u i kontrolerów PS Move), ale za to ciekawa, klimatyczna, bardzo ładna i znakomicie brzmiąca. Jeśli jesteś - podobnie jak my - poszukiwaczem ciekawych opowieści i potrafisz docenić niepowtarzalną atmosferę, powinieneś być zadowolony!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama