Dead State - recenzja

Oto kolejna propozycja dla fanów wirtualnego survivalu. Po wojennej przygodzie z This War of Mine wracamy do tematyki zombie.

Dead State została opracowana przez studio DoubleBear Productions, które nadało pracom nad projektem tempa, umieszczając go na Kickstarterze w czerwcu 2012 roku. W ten sposób udało się uzbierać aż 332 tysiące dolarów (aż, gdyż autorzy potrzebowali tylko 150 tysięcy). W lutym tego roku na Steamie można było wykupić wczesny dostęp do gry, a na początku grudnia do sprzedaży trafiła jej ostateczna wersja. Czy 332 tysiące dolarów i prawie rok na dopracowywanie szczegółów wystarczyły, aby Dead State przerodziło się w prawdziwy hit? Zobaczmy...

Reklama

Dead State opowiada klasyczną historię o zarazie, która rozprzestrzenia się w zastraszającym tempie, zamieniając ludzi w żądne krwi zombie. Samolot głównego bohatera rozbija się, a ten przeżywa, lecz szybko orientuje się, że dookoła niego rozgrywają się sceny rodem z horrorów. Wnet dociera do innych ocalałych, którzy skryli się w nieodległej szkole i wraz z którymi musi teraz walczyć o przetrwanie. Nie tylko stawiając czoło zombie, ale również poszukując wody, jedzenia, paliwa i wszelkich innych, potrzebnych do życia rzeczy.

Wspomniana szkoła jest naszą bazą wypadową, którą musimy cały czas usprawniać oraz zabezpieczać przed najazdami nieumarłych. To tutaj spotykamy się także z wszystkimi ocalałymi, którzy przeżywają swoje własne historie, mają rozterki oraz potrzeby, a także sugerują określone działania. O ile w This War of Mine bohaterów mieliśmy trzech-czterech, o tyle tutaj z czasem grupka rozrasta się do kilkunastu, a nawet przeszło dwudziestu osób (co więcej, są one przyłączane do naszej ekipy losowo).

I my tą całą zgrają musimy zarządzać, dbając o morale oraz dostęp do żywności i wody, przydzielając zadania, a także chroniąc przed zombie. Jeśli cokolwiek zaniedbamy, może to mieć złe zakończenie. Niedobór żywności czy niedostateczne fortyfikacje mogą doprowadzić do śmierci którejś z postaci, śmierć do spadku morale i tak dalej... Dead State wcale nie jest łatwe, a poziom trudności rośnie z każdą godziną.

Zarządzanie schronem to najsilniejsza strona Dead State. Pozostałe są już wyraźnie gorsze. Przede wszystkim mamy na myśli eksplorację świata poza szkołą oraz walkę z zombie. Zwiedzanie lokacji nie sprawia zbyt wiele radości i nie zachęca do dalszego przemierzania uniwersum. Sporo przyjemności odbiera z pewnością bardzo przeciętnie zaprojektowany interfejs.

Jeśli DoubleBear Productions będzie kiedyś chciało opracować sequel, zdecydowanie powinno zatrudnić fachowca od user experience. Co zaś się tyczy starć, są one zbyt proste i wtórne. Toczą się one w systemie turowym, ale nawet nie ma jej co porównywać do klasyków gatunku, z Falloutem i XCOM-em na czele. Zapomnijcie o taktyce, szukaniu osłon czy celowaniu w określone części ciała. Nie trzeba było wiele, aby ten element wyglądał chociaż przyzwoicie. Lepiej mogłyby się prezentować także dialogi, które przyjemnie się czyta, ale ich różnorodność i interaktywność pozostawie trochę do życzenia.

Dead State to produkcja niskobudżetowa, co dostrzeżecie już na pierwszy rzut oka, oceniając grafikę. Ta prezentuje się mocno przestarzale praktycznie pod każdym względem. Tekstury są niskiej jakości, modele postaci rażą prostotą, a jakość animacji przypomina gry sprzed dobrych kilku lat. Na niewiele wyższym poziomie stoi oprawa dźwiękowa. Po dłuższym czasie muzykę najlepiej wyłączyć, a na odgłosy przestaje się zwracaćuwagę.

Niedługo po wydaniu pełnej wersji Dead State pojawiło się dużo narzekań na dużą liczbę błędów. Te były przez kolejne dni przez twórców eliminowane i w tej chwili gra wygląda już pod tym względem całkiem przyzwoicie. To i owo można by jej jeszcze zarzucić, ale poziom "zabugowania" nie wykracza już ponad przeciętną.

Dead State to gra o sporym, lecz niewykorzystanym potencjale. Tylko jeden z jej elementów - zarządzanie bazą i ekipą - można uznać za naprawdę dobry. Gdyby pozostałe - przede wszystkim eksplorację, walkę o zasoby i walkę - doprowadzić do tego samego poziomu, moglibyśmy otrzymać naprawdę solidną strategię. Może za drugim razem? Chętnie dalibyśmy DoubleBear Productions drugą szansę. A tymczasem - jeśli lubicie strategie i survival, istnieje spora szansa, że polubicie też Dead State.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy