Crysis 3

Powiedzmy to sobie szczerze. Gdyby nie grafika, Crysis nie zdobyłby takiej popularności. Gdyby nie grafika, wielu z was przeszłoby obok jego trzeciej odsłony obojętnie.

Nie twierdzę, że Crysis jako gra prezentuje się słabo, gdyż absolutnie tak nie jest. To bardzo porządnie wykonana seria strzelanek, przy których czas biegnie bardzo szybko. Ale jeśli nie byłyby one jednocześnie najładniejszymi wirtualnymi produkcjami w historii, nie trąbiłoby się o nich tak głośno. A o "trójce" myślelibyśmy zupełnie inaczej. Na pewno byśmy w nią zagrali, ale nie czekalibyśmy na nią z wypiekami na twarzy, nie mogąc się doczekać kolejnej technologicznej manifestacji siły studia Crytek.

I jeśli o nią chodzi, to czujemy się całkowicie usatysfakcjonowani. Crysis 3 jest bezapelacyjnie najładniejszą grą, w jaką dotychczas graliśmy. To istny wizualny spektakl, od którego trudno chociaż na chwilę oderwać wzrok. Oglądając efekty pracy grafików z Cryteka, trudno nie odnieść wrażenia, że nowa generacja konsol jest tuż za rogiem. A jeśli odpalicie Crysis 3 na pececie, zobaczycie tę nową generację już dzisiaj. Oczywiście nie obejdzie się bez superwydajnego komputera, ale coś za coś. Jakość tekstur oraz modeli postaci, płynność animacji, natężenie wizualnych wodotrysków momentami przyprawiają w Crysis 3 o zawroty głowy. Niektóre sceny chciałoby się obejrzeć jeszcze raz i jeszcze raz, żeby w pełni nacieszyć nimi oko. Oczekiwaliście wizualnego skoku w hiperprzestrzeń? No to go macie.

Reklama

Ale dość już o grafice, która może i dla wielu jest w Crysisie najważniejsza, jednak to w końcu gra wideo, a nie technologiczne demo. Tym razem scenarzyści Cryteka przenieśli nas do 2047 roku. Głównym bohaterem jest ponownie Prorok, który ostatnie dwadzieścia lat spędził w komorze kriogenicznej. Na samym początku kampanii zostaje z niej wyciągnięty przez Psychola (również znanego z poprzednich odsłon), wraz z którym udaje się do Nowego Jorku, który okazał się źródłem ogromnej energii, wykorzystywanej przez Cephów do zdobywania kolejnych galaktyk. CELL zbudowało nad miastem olbrzymią kopułę ochronną, pod którą stoczymy walkę o lepsze jutro. Sytuacja jest niewesoła, Nowy Jork wygląda, jakby rozegrała się w nim wojna, ale wciąż jest nadzieja.

Czy fabuła nowego Crysisa dorównuje jego grafice? Należy przyznać wprost, że nie. Może i kampania rozpoczyna się dynamicznie, może i znajdzie się w niej później kilka fragmentów, w których czujemy ciarki na plecach i zaskoczenie, ale dla mnie to zdecydowanie za mało. Tym bardziej, że grę kończy się w ciągu nieco ponad pięciu godzin. W tak krótkim czasie spodziewałbym się większego natężenia fabularnych atrakcji.

Jeśli zaś o rozgrywkę chodzi, Crysis 3 nie oferuje żadnych większych innowacji w porównaniu do poprzedniczek. Największa zmiana dotyczy charakteru zabawy, który zmienił się z typowo "strzelankowego" (jak w "dwójce") w bardziej sandboksowy i "skradankowy" (jak w "jedynce"). Nie jest to może całkowity powrót do korzeni, ale autorzy zaprojektowali plansze dające zdecydowanie więcej swobody niż te znane z poprzedniej odsłony. Rozmieszczonych na nich przeciwników możemy wykańczać w otwartej walce, możemy zachodzić ich od tyłu i eliminować po cichu, możemy też zwyczajnie ich omijać. Podczas zabawy niejednokrotnie natraficie na bariery nie do pokonania, więc nie macie co marzyć o całkiem swobodnym przemierzaniu Nowego Jorku, ale na brak możliwości i alternatyw podczas przechodzenia kolejnych etapów nie powinniście narzekać.

Crytek oddał do dyspozycji Proroka bogaty arsenał, w którym znajdujemy takie cacka, jak strzelający ognistymi pociskami Incinerator, karabin snajperski Bolt, wyrzutnia granatów AGL czy bardziej przyziemny, ale skuteczny w eliminowaniu wrogów karabin półautomatyczny Typhoon. Co więcej, wszystkie typy broni można modyfikować, montując na nich lunety, tłumiki czy celowniki laserowe. Modyfikacje dają nowe możliwości i ulepszają parametry giwer. Nie sposób pominąć najważniejszej nowinki w arsenale Proroka, a mianowicie łuku kompozytowego o nazwie Predator, który okazał się wspaniałą i śmiercionośną zabawką, pozwalającą na pełne radości polowania. Korzystanie z niego nie wyłącza kamuflażu, poza tym można z niego strzelać kilkoma rodzajami pocisków. Jedyny minus - częste braki amunicji.

Strzelaniny w Crysis 3 sprawiają dużo radości, szczególnie dzięki możliwościom Proroka i dobrze zaprojektowanym planszom. Niestety, nie dzięki sztucznej inteligencji przeciwników, a także kompanów. Ci niekiedy nie potrafią znaleźć sobie dogodnego miejsca do prowadzenia ognia, mają problemy z zaskakiwaniem nas, potrafią co prawda rzucać granatami... ale czasem także w "swoich". Ludzie z Cryteka powinni się czuć zawstydzeni, grając teraz w to, co przygotowali. Sztuczna inteligencja nie jest fatalna, ale w shooterach z wyższej półki - a tak mówi się o Crysisie 3 - powinna prezentować się znacznie lepiej.

Crysis 3 pozostawił mnie zmieszanego i niepewnego, nie przekonawszy mnie jednoznacznie do tego, że jest pretendentem do tytułu najlepszej gry akcji tego roku. Do najładniejszej - z pewnością. Ale do najlepszej już niekoniecznie. Mój apetyt na graficzne nowinki i wodotryski został zaspokojony, ale po grze spodziewałem się przede wszystkim bardziej emocjonującej, ciekawszej kampanii.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Crysis 3 | Electronic Arts | Strzelanki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama