Amnesia: The Bunker - recenzja. Od zawsze mówiłem, że w bunkrach straszy

Amnesia: The Bunker prowadzi nas przez mroczne i zawiłe korytarze zapomnianego bunkra, w którym za każdym rogiem czekają tajemnice do odkrycia.

Kiedy w 2010 roku na scenę wkroczyła Amnesia: The Dark Descent (cała na czarno), zachwyciła graczy mroczną atmosferą. Rok później Justine, dodatek do gry, dodał jeszcze więcej grozy. Pomimo mieszanych recenzji, Amnesia: A Machine for Pigs z 2013 roku również zyskała uznanie za klimat i fabułę. W kolejnych latach. Nie tak dawno Amnesia: Rebirth kontynuowała przerażającą podróż, a teraz Amnesia: The Bunker tylko potwierdza, że studio Frictional Games opanowało niemal do perfekcji sztukę budowania atmosfery i straszenia graczy.

Amnesia: The Bunker to intrygujący survival horror, który wykorzystuje swoją unikalną atmosferę i rozbudowaną fabułę, by intensywne chwile grozy. Od pierwszych minut gracza spowija  wręcz poczucie niepokoju i tajemnicy. Gra świetnie balansuje między poczuciem samotności a adrenaliny płynącej z napięcia. Z każdą minutą spędzoną z padem w dłoniach poczucie zagrożenia rośnie, a niepewność staje się naszym stałym towarzyszem.

Reklama

Każda gra z serii opowiadała do tej pory odrębną historię. Nie inaczej jest tym razem. Amnesia: The Bunker rozgrywa się w tytułowym bunkrze, w którym budzimy się pozbawieni pamięci. Naszym zadaniem jest nie tylko odnalezienie drogi na zewnątrz, ale także odkrycie, co stało się przed naszym przybyciem i jakie sekrety skrywa ten mroczny, zapomniany obiekt. Fabuła jest intensywna i wciągająca. Z czasem wsysa coraz bardziej i nie pozwala oderwać się aż do napisów końcowych.

Amnesia: The Bunker to survival horror pełną (ostrych kłów) gębą, który zmusza nas do zarządzania zasobami, rozwiązywania zagadek i podejmowania decyzji pod presją czasu. Podczas przygody brakuje momentów, które wymagają szybkiego myślenia i działania, a niektóre zagadki są na tyle skomplikowane, że mogą stanowić wyzwanie nawet dla doświadczonych graczy.

Od stopnia waszego zaawansowania zależy także to, ile czasu zajmie wam ostatecznie ucieczka z bunkra. Niestety, horrorowi wyjadacze mogą ukończyć całość nawet w pięć godzin. Całkowitym nowicjuszom zajmie to pewnie średnio dwie godziny więcej. Sporym utrudnieniem jest to, że świat gry jest poniekąd otwarty, a wydarzenia, których jesteśmy świadkami, częściowo generowane. To tylko wzmaga niepewność i utrudnia właściwe reakcje.

Ciemne korytarze bunkra, subtelne dźwięki w tle i niepokojąca muzyka tworzą niepowtarzalny, mroczny klimat, który zaczyna nas otaczać niedługo po rozpoczęciu i nie opuszcza aż do końca. To połączenie klaustrofobii, ciemności i niepewności jest jednym z największych atutów gry i wyróżników na tle konkurencji. Osoby żądne naprawdę mocnych wrażeń powinny być zachwycone. Czy muszę wspominać, że warunkiem do uzyskania jak największego wyrzutu adrenaliny w organizmie jest założenie na głowę dobrych słuchawek?

Amnesia: The Bunker od strony audiowizualnej prezentuje się naprawdę dobrze. Grafika może się podobać ze swoją szczegółowością, efektami światła oraz cieniowaniem. Nie mniej ważne - o ile nie ważniejsze - jest udźwiękowienie. Frictional Games zapewniło pod tym względem naprawdę mocne doznania. Odgłosy są tak realistyczne, że często mamy wrażenie, jakbyśmy naprawdę znajdowali się w ciemnych korytarzach bunkra.

Amnesia: The Bunker to znakomite doświadczenie dla każdego miłośnika survival horrorów. Złożona fabuła, intensywna rozgrywka i znakomita atmosfera czynią z niej tytuł bez wątpienia zasługujący na uwagę. Czy tak dobry, jak wychwalana pod niebiosa jedynka? Może nie, ale nawet jeśli gorszy, to nieznacznie. Ponarzekać mogę właściwie tylko na to, że gra bywa miejscami nieco monotonna. Ale może właśnie w tym tkwi jej sekret? W tym, że odpowiednio dozuje emocje, zamiast wywoływać je do tego stopnia, abyśmy po godzinie mieli dość? Całkiem prawdopodobne. W każdym razie efekt jest więcej niż dobry!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Frictional Games
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama