Aliens: Colonial Marines

Jedna z najbardziej oczekiwanych gier tego roku. Nie tylko przez miłośników "Obcego", ale przez wszystkich wielbicieli klimatycznych shooterów. I taka klapa...

Na Aliens: Colonial Marines czekaliśmy dłużej niż mieliśmy czekać. Gra niespodziewanie "wyciekła" na światło dzienne kilka lat temu, podczas gdy jej twórcy, studio Gearbox, planowo poinformowaliby nas o niej pewnie dopiero rok czy dwa temu. Przez tak długi czas oczekiwania nasza ochota na starcie z Ksenomorfami z prawdziwego zdarzenia zdążyła wzrosnąć do granic możliwości, przede wszystkim po premierze niezbyt udanej Aliens vs Predator. I co? I spotkał nas największy w ostatnich latach zawód.

Gearbox to studio, które z jednej strony kojarzy się z fatalną Duke Nukem Forever, ale z drugiej to przecież także autorzy takich serii, jak Borderlands czy Brothers in Arms. Byłem pewien, że przez te kilka lat prac nad Aliens: Colonial Marines stworzy grę taką, na jaką uniwersum "Obcego" i jego wielbiciele zasługiwali. Ponieśli klęskę.

Reklama

Już na pierwszy rzut oka Aliens: Colonial Marines wygląda jak niskobudżetowa strzelanka, opracowana przez niedoświadczony zespół grafików i programistów. Co prawda Gearbox wykorzystało w grze Unreal Engine 3, ale nie wykorzystało chyba nawet ćwiartki jego możliwości.

To, co oglądamy na ekranie, przypomina produkcje sprzed trzech czy czterech lat. Wtedy Aliens: Colonial Marines mogłaby się podobać. A w dzisiejszych graczach nawet okazjonalny gracz od razu zwróci uwagę na niedopracowane modele postaci, kiepskie animacje czy niskiej jakości tekstury. Żeby tego było mało, twórcom nie udało się usunąć wszystkich bugów. Te, które zostały, nie są może najbardziej dokuczliwe, ale po tylu latach prac i tylu "obsuwach" Aliens: Colonial Marines powinno być pod tym względem nieskazitelne. Przepraszam was, że zaczynam od kwestii technicznych, ale to one uderzyły mnie - w ten negatywny sposób - jako pierwsze.

Jako druga trafiła mnie już sama rozgrywka, która przez całą kampanię singlową - trwającą około pięciu godzin - nie potrafiła mnie wciągnąć na dłużej niż parę minut (a i takie kilkuminutowe okresy dobrej zabawy zdarzyły się co najwyżej trzy czy cztery razy). Kolejne etapy są liniowe, przewidywalne i spięte ze sobą za pomocą nudnej fabuły.

"Call of Duty też jest liniowy i co?" - zapytacie pewnie. Tak, tylko że Call of Duty wygląda jak grywalny film z najwyższej półki, zachwyca rozmachem i wykonaniem, zaciekawia scenariuszem (nie zawsze najwyższych lotów, ale co najmniej niezłym). Aliens: Colonial Marines tego nie potrafi. Grze brakuje dynamiki, tempa i napięcia, którego oczekiwalibyśmy od uniwersum "Obcego". Naturalnie projekty lokacji i postaci wyglądają jak wyciągnięte z "Ósmego Pasażera Nostromo", ale to za mało. Podobnie jak stwierdzenie, że Gearbox nie wykorzystało w pełni tkwiącego w "Obcym" potencjału. Nie wykorzystało go bowiem prawie wcale.

Strzelanie do Obcych jak zwykle sprawia frajdę, ale tutaj tylko przez kilka chwil. Kampania jest powtarzalna i pozbawiona większych urozmaiceń. W zasadzie jedynym takim, które warto zapamiętać, jest fragment w kanałach, podczas gdy musimy się skradać, by nie sprowadzić na siebie chmary Ksenomorfów. Poza tym w Aliens: Colonial Marines różnorodności praktycznie brak. Każda kolejna lokacja to grupka Obcych, którą musimy rozstrzelać... i tyle. Gdyby jeszcze było w tym jakieś wyzwanie. A tu na normalnym poziomie trudności nie ma co spoglądać na radar. Gdy nawet tuż przed naszym nosem pojawią się Ksenomorfy, i tak bez większych problemów zdołamy je zlikwidować.

Ratunkiem dla Aliens: Colonial Marines mógłby być tryb sieciowy, który w grze, owszem, pojawił się - i to zarówno pod postacią kooperacji, jak i pełnoprawnego multiplayera - ale pytanie, czy znajdzie on wielu entuzjastów, skoro autorzy nie zadbali o serwery dedykowane i zachęcający do zabawy matchmaking. Tym bardziej, że jakościowo i tak raczej nie ma on czego szukać w konkurencji chociażby z Call of Duty, na którym Gearbox ewidentnie się wzorowało. Chyba że chcecie koniecznie postrzelać do Ksenomorfów, to proszę bardzo.

Aliens: Colonial Marines zawiodła mnie na całego. Gearbox miało mnóstwo czasu na przygotowanie gry na podstawie "Obcego", na którą czekamy od lat, a tymczasem dostarczyło nam produkt z niższej półki - nieciekawy, brzydki i niedopracowany.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Aliens: Colonial Marines | Gearbox Software | FPS | Strzelanki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama