Xbox One: Microsoft precyzuje sprawę połączenia z siecią, "używek" i Kinecta

Koniec z zamieszaniem informacyjnym wokół Xboksa One.

Microsoft nareszcie sprecyzował dwie, najbardziej kontrowersyjne sprawy związane ze swoja nową konsolą - kwestie połączenia sieciowego i gier używanych. Jest lepiej niż początkowo większość osób sądziła, ale nie idealnie. W kilku postach na oficjalnym blogu Xboksa przedstawiciele Microsoftu poruszyli sprawę wymaganego połączenia z internetem, "używek" i Kinecta.

Potwierdziły się niestety najgorsze obawy - choć Xbox One do działania nie wymagać będzie stałego połączenia z internetem, raz na dobę konsola będzie musiała synchronizować się z siecią. Po co? By sprawdzić najświeższe aktualizacje, zbadać czy użytkownik aktywował nowe gry oraz czy nie odsprzedał dotychczas posiadanych.

Reklama

W zamian po zalogowaniu się na innym egzemplarzu urządzenia otrzymamy dostęp do całej swojej zawartości, choć w tym przypadku sprzęt będzie musiał łączyć się z globalną siecią co godzinę. I jeszcze jedno - do komfortowego działania Xbox One potrzebuje łącza o szybkości 1,5 Mbps (będzie można korzystać z internetu mobilnego). Przedstawiciele Microsoftu tłumaczą, że jest to znacznie mniej niż wynosi średnia szybkość na świecie - 2,9 Mbps. Szkoda, że nie w Polsce...

Najbardziej kontrowersyjną kwestią w przypadku XBO były gry używane. Okazuje się, że nie będzie tak źle, jak pierwotnie zakładano. W posiadane przez nas produkcje na naszej konsoli będzie mógł - teoretycznie - grać każdy i to bez względu na to czy zalogowany jest na swoje czy też nasze konto. Pojawi się jednak opcja udostępnienia swojej biblioteki maksymalnie dziesięciu członkom naszej rodziny - dzięki temu będą mogli oni ścigać się na "naszej" Forzie Motorsport 5 nie tylko na naszym Xboksie One, ale też na swoim. Niektórzy wykorzystają ten mechanizm, by dzielić się grami nie tyle z rodziną, co ze znajomymi, ale niewykluczone, że i na to Microsoft ma jakieś rozwiązanie...

A co z bezpośrednim odsprzedawaniem gier? Będzie to można zrobić w określonym sklepie, pod warunkiem, że zgodzi się na to wydawca. To od niego ma zależeć też czy aktywacja "używki" wymagać ma uiszczenia osławionej już opłaty. W przyszłości planowane jest także wprowadzenie opcji przekazywania swoich produkcji znajomym - dany tytuł będzie można oddać kolegom i koleżankom, których mamy na liście przyjaciół przynajmniej przez ostatnie 30 dni, a każdą z gier będzie można oddać tylko raz. Nie wiadomo jednak czy po tej operacji jedna kopia zostanie u nas (wpis na oficjalnym blogu Xboksa tego nie precyzuje).

Ostatnią istotną kwestią poruszoną przez Microsoft jest Kinect - wczesne doniesienia o tym, że kontroler będzie cały czas "nasłuchiwał" użytkownika wzbudziły obawy o bezpieczeństwo i prywatność. Przedstawiciele giganta z Redmond twierdzą, że za pomocą odpowiednich opcji będziemy mogli zdecydować, co urządzenie ma "widzieć i słyszeć" - możemy być na przykład pewni, że nasze rozmowy nie będą rejestrowane ani przesyłane Microsoftowi.

Gdy w ogóle nie zechcemy korzystać z Kinecta, będzie można wstrzymać jego działanie - wówczas reagować ma tylko na polecenia "Xbox On" i "Xbox Off", ale i to można będzie wyłączyć całkowicie. Koncern zapewnia też, że żadne dane nie wyjdą poza konsolę bez naszego pozwolenia - wyjątkiem są niektóre produkcje pokroju fitnessowych i karcianek. Uspokoiło to was? Mówiąc szczerze - wygląda to teraz znacznie lepiej niż w maju.

CD Action
Dowiedz się więcej na temat: Xbox One | Microsoft | Kinect
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy