Toyota wraca do gier wyścigowych

​Największy na świecie producent samochodów pod względem liczby wyprodukowanych egzemplarzy - Toyota - w 2017 roku zaskoczył graczy na całym świecie, decydując się na zakończenie współpracy z twórcami gier wideo i zaprzestanie udzielania licencji deweloperom produkcji wyścigowych.

Teraz czas na kolejny zwrot o 180 stopni. Jedynym wyjątkiem było Gran Turismo Sport, i to zapewne wyłącznie ze względu na fakt, że gra powstawała przez długie lata i stosowną umowę licencyjną zdążono podpisać przed 2017 rokiem. Gdyby nie to, aut Toyoty nie byłoby także w projekcie Sony. Dlaczego? Tego nigdy się nie dowiedzieliśmy, lecz pewne wskazówki zaoferował brytyjski oddział korporacji. "Gdzie jest Toyota w nowym Need for Speed? To dla was utracona szansa" - napisał w sierpniu na Twitterze niejaki James i wydaje się, że nie spodziewał się żadnej odpowiedzi.

Reklama

Oficjalne, brytyjskie konto producenta postanowiło jednak odpowiedzieć. "Nie ma nas. Nasze samochody można znaleźć w GT Sport, które nie promuje nielegalnych wyścigów ulicznych" - napisano w odpowiedzi.

Jak można się domyślać, wpis Toyoty został skrytykowany przez graczy, podczas gdy Need for Speed chwalono za poczucie humoru. Dlatego komunikat od producenta aut został szybko usunięty. To dawało jednak pewien pogląd na to, dlaczego japońska firma nie chce swoich aut w grach wideo.

Teraz sytuacja ponownie się zmienia. Na oficjalnym koncie serii Forza Motorsport w serwisie społecznościowym Twitter poinformowano bowiem, że Forza Horizon 4 już 12 grudnia wzbogaci się o legendarną Toyotę Supra RZ z 1998 roku, w ramach aktualizacji związanej z 17 sezonem zmagań.

Nie jest obecnie jasne, czy pojazdy japońskiego producenta trafią także do innych gier wideo, ale chyba można się tego spodziewać. W końcu Forza Horizon na pewno nie kwalifikuje się do produkcji, które premiują wyłącznie bezpieczne i stonowane wyścigi na zamkniętych torach, jak Gran Turismo.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy