The Last of Us Part 2 - ujawniono źródło dużego wycieku

​Kilka dni temu w środowisku zawrzało, bo do sieci wyciekły duże fragmenty gameplayu z długo wyczekiwanej produkcji Naughty Dog.

Jak łatwo się domyślić, deweloper nie był z tego zadowolony, podobnie zresztą jak duża część fanów, bo materiały zawierały mnóstwo spoilerów, które mogły popsuć wszystkim zabawę. Szybko pojawiły się oskarżenia, że za wyciek odpowiada jeden z pracowników studia, który miał być niezadowolony z fatalnych warunków pracy w studio. Tymczasem jak wynika z informacji, do jakich dotarł teraz Jason Schreier, prawda może wyglądać zupełnie inaczej.

Jego zdaniem, zamiast szukać winnych na własnym podwórku, Naughty Dog powinno posłuchać swoich pracowników i wziąć pod uwagę atak hakerski. Schreier informuje na swoim profilu twitterowym, że duże materiały z fragmentami rozgrywki, które zawierały poważne spoilery, wyciekły z serwerów dewelopera, bo cyberprzestępcy wykryli lukę w ich zabezpieczeniach.

Reklama

Co ciekawe, również Sony zdecydowało się w końcu na oświadczenie, że nigdy nie podejrzewało o wyciek kogokolwiek z Naughty Dog czy SIE, a deweloper postanowił zwrócić się bezpośrednio do fanów: - Wiemy, że ostatnie dni były dla was bardzo trudne. Czujemy to samo. To rozczarowujące zobaczyć w sieci materiały z niewydanej gry. Róbcie, co w waszej mocy, żeby unikać spoilerów i prosimy, nie psujcie zabawy innym. The Last of Us Part 2 już niedługo trafi w wasze ręce. Nieważne, co widzicie i słyszycie, ostateczne doświadczenie będzie tego warte.

Daniel Górecki - ITHardware.pl

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: The Last of Us Part 2
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy