The Last of Us. Fani podzieleni w kwestii drugiego odcinka. O co chodzi?

Kolejny odcinek serialu HBO, kolejne wstrząsające wydarzenia i nieco kontrowersji. Fani dalej są dość zgodni, że serial jest świetny, ale jedna ze scen nieco podzieliła widzów.

Uwaga! Materiał zawiera spoilery.

Widzowie HBO w końcu doczekali się drugiego odcinka, który był dokładnie tym, na co większość czekała. Sukces pierwszego epizodu okazał się mieć swoje potwierdzenie w kolejnym. Jest to jednocześnie debiut twórcy gier, Neila Druckmanna w roli reżysera. W odcinku mogliśmy po raz pierwszy zobaczyć słynnych “Klikaczy" oraz być świadkami kolejnej, tragicznej śmierci ważnej postaci.

Reklama

Niestety, tym razem - podobnie jak w grze - widzowie musieli pożegnać się z Tess. Ktoś może powiedzieć, że zbyt wcześnie, ale jeśli dobrze znacie gry, wiecie, że ten moment musiał tutaj nastąpić, aczkolwiek twórcy serialu podeszli do niego nieco inaczej niż zostało to zrobione w grach. 

W materiale źródłowym Tess ginie od strzałów żołnierzy FEDRY, którzy atakują miejscówkę, w której ona, Joel i Ellie mieli się spotkać ze Świetlikami. Jednocześnie Tess jest świadoma tego, że i tak jej koniec jest bliski, bo została chwilę wcześniej ugryziona. W serialu ginie po sprowokowaniu eksplozji tego samego miejsca, które jednak jest atakowane przez zarażonych, a nie FEDRĘ - i tu również dowiadujemy się, że w jednej z wcześniejszych scen została pogryziona, więc nie ma szans na przetrwanie.

I wszystko byłoby w porządku z tymi różnicami w podejściu, gdyby nie jeden dodatkowy element - “pocałunek". Krótko przed wybuchem, jeden z zarażonych podchodzi do Tess, która panicznie stara się odpalić zapalniczkę, i wpuszcza zarodniki grzyba ze swoich ust do jej w czymś co ma przypominać pocałunek. Dlaczego? Autorzy serialu tłumaczą taki wybór tym, że “zarażeni nie muszą być brutalni wobec swoich ofiar, dopóki nie zostaną do tego sprowokowani" - a Tess przecież się nie opiera, bo wie, że już i tak została pogryziona, a za chwilę całe miejsce wyleci w powietrze.

Niemniej jednak scena wywołała spory szok u większości widzów, a nawet trochę ich podzieliła. Jedni chwalą dramatyzm i nieco “ludzki aspekt" zarażonych, natomiast innych scena obrzydziła i sprawiła, że Tess straciła w ich oczach nieco ze swojego charakteru. Niektórzy wręcz wprost stwierdzają, że w grze pokazano to lepiej i w serialu wystarczyło odtworzyć tę scenę w ten sam sposób, podobnie jak zrobiono to z wieloma innymi momentami z gry.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: The Last of Us
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy