Terry Pratchett czeka, aż twórcy gier go czymś zaskoczą
Przeczytałem wszystkie książki o Świecie Dysku, czekam niecierpliwie na najnowszą i od dawna zastanawiam się, dlaczego ostatnią grą z tym światem związaną było Discworld Noir z 1999 roku.
Okazuje się, że Pratchett regularnie dostaje od twórców pomysły na nowe produkcje, ale wszystkie odrzuca, bo żadna nie jest wystarczająco dobra. Wyobraźcie sobie Thiefa/Dishonored, ale z Gildią Skrytobójców w roli głównej.
Albo strategię ekonomiczną, w której wcielając się w Vetinariego trzeba doprowadzić Ankh-Morpork do porządku. Wyobraźcie sobie setki możliwości, jakie daje Świat Dysku - aż dziwne, że zagrać można tylko w trzy przygodówki. Nie dość, że stare, to jeszcze wyjątkowo hardkorowe.
"Ojciec jest graczem, ma więc wizję tego, co chciałby zobaczyć", powiedziała Rhianna Pratchett w wywiadzie dla Digital Spy.
Podobno problem z przełożeniem Świata Dysku na piksele opiera się na bardzo prozaicznej sprawie: "Nie trafiliśmy jeszcze po prostu na twórców, którzy zapukaliby do nas z odpowiednim pomysłem. Wydaje mi się, że ojciec czeka, aż ktoś go zaskoczy i zrobi na nim wrażenie".
Ciekawą sprawą jest też to, że nie wiadomo, kto aktualnie ma licencję na gry ze Świata Dysku - pierwsze dwie przygodówki stworzyło Perfect Entertainment, a wydało je Psygnosis, które później wykupiło Sony. Wydawcą trójki było GT Interactive, które zostało przejęte przez Infogrames (a to zmieniło z kolei nazwę na Atari). Nie wiemy jakie papiery były podpisane: kto z kim, na ile, za ile, więc pozostaje nam po prostu czekać na jakiekolwiek informacje.
Rhianna w wywiadzie dodała jednak, że crowdfunding może okazać się ciekawą przyszłością dla Dysku - dzięki niemu mogłyby powstać nawet niszowe tytuły, które trafiłyby głównie do fanów pierwszych gier firmowanych tą marką, a żaden Wielki Wydawca by pieniędzy na tym nie stracił.