Szef studia odpowiedzialnego za Borderlands 3 wyprowadził z firmy pieniądze?
Kto by się spodziewał, że na pozór błaha kwestia zmiany aktora głosowego dla postaci Claptrapa w Borderlands 3 przerodzi się w publiczne "pranie brudów" i kolejne poważne kontrowersje oraz oskarżenia pod adresem Randy’ego Pitchforda, szefa odpowiedzialnego za grę Gearbox Software.
Jak informowaliśmy wczoraj, David Eddings, aktor podkładający głos postać Claptrapa w serii Borderlands, nie pojawi się w najnowszej części, Borderlands 3. Jak to często bywa, poszło o pieniądze - mężczyzna nie dogadał się ze studiem Gearbox w sprawie wynagrodzenia za swoją pracę.
Główny problem polega na tym, że w przeszłości Eddings podkładał głos pod robota, będą jednocześnie zatrudniony w studiu na innym stanowisko. Dlatego też nie dostawał za to dodatkowych pieniędzy, grę aktorską traktując jako jeden ze standardowych obowiązków.
Eddings odszedł jednak ze studia w marcu 2017 roku, przechodząc do Rooster Teeth. Więc gdy Gearbox zgłosiło się, by zaangażować go do Borderlands 3, ten zarzyczył sobie pieniędzy za swój czas i głos, co wydaje się być logicznym posunięciem. Jak jednak widać, nie w oczach włodarzy Gearbox.
Z drugiej strony, nie można zapominać, że Claptrap z serii Borderlands 3 jest robotem, a jego głos jest mocno "zmechanizowany". Już pierwsze materiały z rozgrywki z nowej gry pokazały, że trudno odróżnić nowego aktora Claptrapa od tego z przeszłości. Jeśli nie widać różnicy, po co przepłacać...
Wydawać się może, że na tym koniec. Nic jednak bardziej mylnego, ponieważ Pitchford nie mógł po prostu zostawić sprawy i wybrał swoje ulubione medium - Twitter - by skomentować sytuację. Jak zapewnia, Eddingsowi zaoferowano dwa razy więcej pieniędzy, lecz ten odmówił.
Dlaczego? Jak wyjaśnia Pitchford, były głos Claptrapa był podobno "zgorzkniały i rozczarowany", że został zwolniony z Gearbox, a w przeszłości nikt nie zmuszał go do podkładania głosy pod popularnego robota bez dodatkowego wynagrodzenia. Eddings miał świetnie się przy tym bawić.