Szef ogromnej firmy kontra gracz – od konfliktu w sieci po "ustawkę"
Czy jeden wpis w mediach społecznościowych może zmienić wszystko? Gdy pewien sfrustrowany lagami gracz Call of Duty rzucił w sieci wyzwanie przewodniczącemu gigantycznej firmy telekomunikacyjnej, nie spodziewał się, że zostanie ono podjęte... i to w rzeczywistości!
Wyobraźcie sobie następującą scenkę - zwykły, spokojny wieczór, po ciężkim dniu nadchodzi pora na niezobowiązującą partyjkę w ulubioną strzelankę Call of Duty, a tu nagle podczas rozgrywki pojawiają się one... irytujące lagi. Chyba każdy by się zdenerwował. Nie inaczej było w przypadku gracza o pseudonimie JimmyBLLT, który stracił cierpliwość i postanowił wyładować frustrację na... miliarderze. W serwisie Twitter (obecnie na platformie X) opublikował zaczepny wpis:
Brzmi jak żart? Owszem, ale dla założyciela francuskiej firmy telekomunikacyjnej Iliad, która obsługuje miliony użytkowników, był to wyraźny sygnał do działania.
Niel, którego majątek szacuje się na ponad 7 miliardów dolarów, potraktował wpis sfrustrowanego gracza zaskakująco poważnie. Nie tylko odpowiedział na wyzwanie w sieci, ale faktycznie pojawił się pod wskazanym supermarketem w Marsylii. Udokumentował swoją obecność zdjęciem oraz wpisem o wymownej treści: "Czekam".
Jego przeciwnik, nieco zaskoczony rozwojem sytuacji, szybko próbował się wycofać. Jednak miliarder zdawał się nie odpuszczać. W krótkim nagraniu wideo zwrócił się bezpośrednio do gracza: "Gdzie jesteś? Chodź! Chcesz się spotkać na parkingu?".
Chociaż początkowo gracz wydawał się bardzo pewny siebie, nagły rozwój wydarzeń najwyraźniej go przerósł. W odpowiedzi na nagranie Niela napisał: "Chciałbym, ale mam temperaturę, boli mnie brzuch i głowa, sorry, poddaję się".
Wyzwanie, które spowodowane było nagłym aktem frustracji związanej z problemami z połączeniem internetowym podczas gry szybko zostało wyjaśnione. "Miałem potężne lagi w Call of Duty, straciłem cierpliwość, to nic poważnego" - napisał JimmyBLLT.
Całą sytuację postanowiła wykorzystać sieć supermarketów Lidl, która mimowolnie została "uwikłana" przez znalezienie się w otoczeniu, w jakim rozgrywał się "dramat". Na oficjalnym koncie w serwisie Twitter pojawił się humorystyczny komentarz: "Prosimy o zabranie pana, który od rana tweetuje przed naszym sklepem na rue Sainte w Marsylii".
Historia Niela i gracza Call of Duty zyskała ogromny rozgłos, przypominając, że miliarderzy to też ludzie. Fakt, że francuski przedsiębiorca, założyciel jednego z największych koncernów telekomunikacyjnych, znalazł czas, by odpowiedzieć na wyzwanie internauty, wzbudził zarówno zdziwienie, jak i podziw.
Wychodzi na to, że w erze mediów społecznościowych wszystko jest możliwe. A może to dobry przykład na to, by zachować ostrożność i dwa razy zastanowić się, zanim coś opublikujemy w sieci? Jak pokazuje historia z Marsylii, czasem zwykły wpis, nawet największy żart może przybrać zaskakujący obrót wydarzeń.
Następnym razem, gdy będziecie narzekać na lagi w ulubionych grach, lepiej pomyślcie, zanim oznaczycie w swoich wpisach kogoś wpływowego. Możliwe, że właśnie czeka na takie wyzwanie!