Specjalny odcinek Strażników Galaktyki nawiązuje do nadchodzących świąt
Coraz bardziej rozbudowane Marvel Cinematic Universe tym razem nawiązuje do nadchodzących świąt.
Marvel Cinematic Universe coraz częściej nawiązuje do tego, co dzieje się akurat w naszym świecie. Zaczęło się od czarno-białego filmu o potworach, wydanego przed Halloween. A teraz, w ramach świątecznego odcinka specjalnego Strażników Galaktyki na Disney Plus, MCU poszło o krok dalej i zmieniło najwspanialszy czas w roku w kolejny fragment swojego złożonego i stale rozszerzającego się świata.
Trzeba jednak oddać sprawiedliwość - tym razem jest to to naprawdę zabawny dodatek do MCU. Specjalny odcinek trwa niecałą godzinę i jest w zasadzie sympatyczną historią świąteczną z elementami sci-fi. Peter Quill (w tej roli Chris Pratt) jest podłamany po stracie Gamory (Zoe Saldaña), więc jego przyjaciele Drax (Dave Bautista) i Mantis (Pom Klementieff) postanawiają go rozweselić odrobiną świątecznej radości. Problem w tym, że nie mają pojęcia o tym, co Boże Narodzenie na Ziemi faktycznie oznacza, więc sądzą, że dobrym prezentem będzie porwanie bohatera Petera, Kevina Bacona, aby ta dwójka mogła ze sobą spędzić świąteczny czas.
To co następuje potem, można najlepiej opisać jako cała seria świątecznych wybryków, które mają doprowadzić Draxa i Mantisa do celu, czyli porwania. Widzimy jak nasi bohaterowie psują świąteczne dekoracje, dokonują włamań oraz zaczepiają turystów. W pewnym momencie ktoś myli Draxa z Kratosem. a Bautista i Klementieff robią co w ich mocy by odnaleźć się wśród ludzi. Nawet Bacon wydaje się całkiem dobrze bawić, grając niezwykle zagubioną wersję siebie. Wszystko kończy się takim rozrzewniającym, a zarazem głupkowatym finałem, jakiego można się spodziewać po historii z postaciami ze Strażników Galaktyki, no i oczywiście wszystkiemu towarzyszy masa dobrej muzyki.
Jednak na tym nie koniec. Podczas gdy Werewolf By Night był odświeżający w dużej mierze dlatego, że dobrze bronił się jako osobna historia, świąteczny specialny odcinek Strażników idzie w innym kierunku. Jest wypchany odniesieniami nie tylko do poprzednich dwóch filmów GotG, ale także do innych części MCU. Niektóre z nich to wcześniej wyrzucone gagi, podczas gdy inne - jak historia z Gamorą - są integralną częścią historii, niezbędną by zrozumieć co dokładnie się dzieje. Pod koniec pojawia się nawet pewne odkrycie, które wydaje się mieć duże znaczenie dla przyszłych historii o Strażnikach.
Tak więc nie jest to jedynie miła, świąteczna przygoda, ale też coś w rodzaju prologu do Strażników Galaktyki Vol. 3, który trafi do kin w maju przyszłego roku. Być może można się tego spodziewać, w końcu to sposób, w jaki często prezentowane są historie w świecie Marvela. Ale studio udowodniło bardzo niedawno, że te krótsze, bardziej eksperymentalne projekty mogą być świetną zabawą, gdy ich autorzy nie muszą się martwić o każdy z wielu wątków.