​Skinny & Franko: Fists of Violence debiutuje... ale gracze nie chcą grać

Po latach trudnego dewelopmentu polska produkcja Skinny & Franko: Fists of Violence w końcu zadebiutowała na Steam. Gra jest kontynuacją hitowej, chodzonej bijatyki z połowy lat 90 ubiegłego stulecia. Tytułowy bohater, około 20 lat po wydarzeniach pierwszej części wraca do rodzinnego Szczecina, by znowu obijać wchodzących mu w drogę przeciwników. 

Prace nad grą, mimo zbiórki prowadzonej w serwisie wspieram.to, były kilkakrotnie przerywane. W pewnym momencie nawet twórcy sami przyznali, że w całym procesie produkcji gry po prostu się pogubili, a jedno opóźnienie powodowało kolejne. W 2021 roku doszło nawet do sytuacji, w której jeden ze wspierających produkcję przez crowdfunding poszedł ze swoją sprawą do sądu, ponieważ ostatecznie nie “otrzymał" ani zainwestowanych pieniędzy, ani gry.

A jak sytuacja Franko 2 wygląda po premierze? Równie źle jak cały proces produkcji. O grze najwyraźniej wszyscy zdążyli już na dobre zapomnieć (no, może poza osobami, które zainwestowały pieniądze), bo wczoraj, w dniu premiery w szczycie popularności w grę na Steam grało zaledwie 35 osób. Z tych 35 osób tylko 10 postanowiło o grze cokolwiek napisać. Recenzje są co prawda pozytywne, ale przy tak małej ich liczbie nikt nie zwróci na to zapewne uwagi.

Słabego debiutu nie można zrzucić na karb niskiej popularności gatunku jako takiego - w konkurencyjne produkcje grywało nawet 10 razy więcej graczy niż w Franko 2, co pokazuje przykład River City Saga: Three Kingdoms. Twórcy Franko 2 prawie w ogóle nie reklamowali swojego tytułu w ostatnich tygodniach, zupełnie jakby chcieli żeby cały świat o grze zapomniał. Inna sprawa, że udostępnione w zeszłym roku demo nie napawało optymizmem w stosunku do finalnej wersji gry.

Gra, oprócz Steama i PC, dostępna jest na Xbox One, PlayStation 4 oraz Nintendo Switch i kosztuje od 62,09 PLN za wersję Steam do 87,49 na Switcha.