Scorn oficjalnie przesunięty na 2022
Premiera Scorna została przesunięta. Gracze, jak to gracze, są sfrustrowani. Frustracja graczy przeniosła się na Ebb Software, a ogólna atmosfera wokół tytułu na pewno nikomu nie służy.
O co poszło tym razem? Jak wspomnieliśmy - o konieczność przesunięcia premiery ekskluzywnego tytułu na Xbox Series X/S oraz PC, ufundowanego na Kickstarterze, ale także o brak komunikacji ze strony studia. Mowa o Scorn, bardzo oryginalnie wyglądającej strzelance pierwszoosobowej, inspirowanej twórczością H.R. Gigera - artysty, który nadał charakterystyczny wygląd Alienowi.
Społeczność jest niezadowolona także brakiem komunikacji ze strony Ebb Software, na co deweloper odpowiada, że jeśli komuś to nie odpowiada, zawsze może otrzymać zwrot z Kickstartera. Rozumiemy zarówno jedną, jak i drugą stronę.
Odpowiedzialność, jaka spoczywa na twórcach Scorn, jest na pewno olbrzymia. Next-genowy, ekskluzywny tytuł na konsolę Microsoftu musi być zapewne dopracowany w najdrobniejszych szczegółach i nie ma się co dziwić, że twórcy nie chcą wypuścić bubla. Widzieliśmy już na naszym rodzimym poletku, jak kończą się podobne sytuacje (tak, patrzymy w stronę Cyberpunka, którego next-genowa wersja też została przesunięta na 2022 rok.).
Rozumiemy też graczy, którzy oczekują od twórców choć niewielkich przecieków i dania szansy na zrozumienie, czym tak naprawdę będzie Scorn. Produkcja, co widać na ujawnionych już materiałach, jest tak nietypowa, że fanom trudno nawet spekulować na temat tego, z czym przyjdzie im się zmierzyć. Oliwy do ognia dolewają też twórcy, którzy nie starają się wytłumaczyć z długich okresów bez jakichkolwiek aktualizacji, czy informacji.
Gracze finansowali projekt na Kickstarterze, czują się więc bardzo ważna, a jednak pomijaną częścią projektu. To że tytuł jest opóźniony, wcale nie musi znaczyć nic złego. Z powodu pandemicznej sytuacji na świecie wiele tytułów zalicza obsuwy. Brak możliwości pracy w zespołach na pewno dość mocno utrudnia proces deweloperski, a oczekiwania graczy wobec next-genowych produkcji są tak duże, że nikt nie może pozwolić sobie na wtopę.
W obecnej sytuacji mogłaby ona oznaczać koniec dla tego, czy innego studia. Jeśli gra "dowiezie", to nikt nie będzie miał twórcom za złe tych paru PRowych potknięć.