Nagromadzenie negatywnych informacji sprawiło, że cena akcji CD Projektu spadła w poniedziałek o ponad 10 procent, do około 162 złotych. To oznacza, że od szczytu z dnia 29 sierpnia - na poziomie 219,8 zł - łączna strata wyniosła już blisko 22 procent, a więc kilka miliardów złotych.
W ostatnim okresie w temacie spółki pojawiło się sporo złych wieści, które wpłynęły na tak duże spadki. Pierwszym i najgłośniejszym czynnikiem jest oczywiście szeroko opisywane w mediach w całym kraju wezwanie do zapłaty, wystosowane przez Andrzeja Sapkowskiego.
Przypomnijmy: autor powieści i opowiadań o wiedźminie Geralcie, domaga się od CD Projekt zapłaty dodatkowego wynagrodzenia w wysokości co najmniej 60 mln złotych. Polskie studio opisało te żądania jako "bezpodstawne" i zamierza się bronić, lecz negatywny obraz sytuacji został utrwalony.
To jednak nie wszystko. W piątkowe południe fundusze inwestycyjne kontrolowane przez Swedbank Robur Fonder AB zmniejszyły zaangażowanie w CD Projekt i mają obecnie mniej niż 5 procent głosów na walnym zgromadzeniu tej spółki. Taka decyzja postrzegana jest często jako wizja słabszych wyników. Należy przyznać, że Szwedzi wykazali się świetnym wyczuciem czasu.
Już w poniedziałek pojawiła się chyba najbardziej bolesna informacje pod względem wpływu na cenę akcji na giełdzie w Warszawie. Komisja Nadzoru Finansowego ujawniła, że fundusz Marshall Wace zajął krótką pozycję na CD Projekt, i to opiewającą na aż 0,5 procent wszystkich akcji spółki.
Czym jest pozycja krótka na giełdzie? Jak wyjaśnia Wikipedia, to zawarcie transakcji mającej na celu osiągnięcie zysku w przypadku spadku cen danego instrumentu finansowego. Pisząc w skrócie: jeśli akcje stracą na wartości, Marshall Wace zarobi.
Wszystko to przełożyło się na wyjątkowo negatywy obraz sytuacji. Najbardziej ucieszyli się chyba pracownicy Marshall Wace. Zdaniem analityków, kolejnym problemem może być nie najlepsze przyjęcie informacji o pełnej wersji karcianki Gwint, zaplanowanej na 23 października.
