Rockstar tłumaczy, dlaczego zrezygnował ze znanych aktorów
Starsze odsłony serii Grand Theft Auto obfitowały w znane nazwiska, takie jak Samuel L. Jackson w San Andreas czy Burt Reynolds w Vice City. W późniejszych latach Rockstar zrezygnował jednak ze sław, by postawić na mniej znanych aktorów lub absolutnych debiutantów. Dlaczego?
Nie chodzi o pieniądze. Rockstar z całą pewnością stać, by zapłacić gaże dowolnego aktora na planecie, lecz ważniejszy jest komfort pracy. Tymczasem, jak w jednym z ostatnich wywiadów wyjaśnił Dan Houser, jeden z założycieli Rockstar Games, wielkie nazwiska to także wielkie ego.
"Nie chcę mówić źle o zmarłych" - przyznał menedżer, mówiąc właśnie o Reynoldsie. "Ale nie angażujemy już wielkich nazwisk z powodu ich wybujałego ego, a przede wszystkim dlatego, że w naszej opinii głosy, których nie kojarzymy z określoną osobą, przekładają się na lepszą immersję."
Dan Houser, jak na reżysera przystało, często bierze udział w nagraniach głosów. W przeszłości, właśnie podczas prac nad GTA: Vice City, wskazówki oferowane przez twórcę tak poirytowały Reynoldsa, że ten kazał "wywalić brytola" ze studia.
Jeszcze bardziej konfliktowy okazał się być raper Chuck D z grupy Public Enemy. Z nim Houser już kompletnie nie mógł się dogadać. Na tyle, że poprosił innego reżysera, by ten przejął jego obowiązki. Ogólnie jednak deweloper ma jak najlepsze wspomnienia z pracy z muzykami.
"Sądzę, że raperzy zawsze starają się zrobić jak najlepszą robotę. Zawsze mieliśmy także dobre doświadczenia z gwiazdami popu. Ale już od dawna nie zatrudniamy takich osób" - tłumaczy. Porównanie współczesnych produkcji ze starszymi grami faktycznie ujawnia znaczną zmianę podejścia.
Wspomniane San Andreas to nie tylko wymienieni już Samuel L. Jackson oraz Chuck D, ale także Ice-T, James Woods i Axl Rose. Vice City było jeszcze bardziej imponujące, a obok Reynoldsa występowali sam Ray Liotta, Luic Guzman, William Fichtner i Tom Sizemore.
Tymczasem Grand Theft Auto 5 to już niemal całkowity brak znanych nazwisk, może poza kilkom didżejami w stacjach radiowych. Jedynie Steven Ogg - wcielający sie w Trevora Philipsa - mógł pochwalić się epizodami w kinie i telewizji, ale wydaje się, że to właśnie GTA 5 wypromowało tego aktora, nie na odwrót.